Ostatnio wszędzie słyszmy o elektrykach, ale są jeszcze wyjątki takie jak współpraca marki Toyota z Hino Motors, w efekcie której ma powstać ciężarówka na wodór
W dzisiejszych czasach branża motoryzacyjna dąży do jak największej elektryfikacji, co jest oczywiste i raczej nic już z tym nie zmienimy. Rządy zapowiadają lata wprowadzenia kolejnych norm emisji spalin, a nawet jak to zrobiła Wielka Brytania, datę, po której sprzedaż samochodów spalinowych będzie zakazanych. W związku z tym liczba producentów które nie wprowadzają silników choć po części zelektryfikowanych topnieje. Jednakże niemal zawsze mamy do czynienia z samochodami elektrycznymi, w których energia pozyskiwana do pracy silników pobierana jest z ogromnych, ciężkich, drogich i niezbyt ekologicznych dla środowiska naturalnego baterii litowo-jonowych, których czas ładowania jest długi, a zasięg w wielu przypadkach pozostawia wiele do życzenia. Na szczęście nie jest to jedyny sposób pozyskiwania prądu do samochodów w które inwestują producenci z branży motoryzacyjnej.
Cieszący się mniejszym zainteresowaniem ale mającym w mojej opinii większy potencjał napęd wodorowy od lat jest rozwijany przez kilka marek. Jedną z nich jest Toyota, która jako pierwsza wprowadziła na rynek pierwszy masowo produkowany osobowy pojazd na ogniwa wodorowe, którego druga generacja w najbliższych latach również trafi na rynek. Jednakże nie będzie to jedyny projekt japońskiej marki, który będzie wyposażony w tenże napęd. Tym razem wraz z firmą Hino Motors Toyota wzięła sobie na tapet wagę ciężką.
Zastanówmy się, co charakteryzuje obecne silniki ciężarówek? Spora moc i ogromny moment obrotowy. Dokładnie to samo charakteryzuje silniki elektryczne. Jednakże jeśli przyszłoby wam podróżować setki kilometrów, to „tradycyjny” napęd elektryczny z wykorzystaniem baterii dobitnie obnaży swoje wady, jakimi są zasięg i czas ładowania. Już pal licho tankowanie co kilkaset kilometrów, gdyby tak tylko dało się załadować elektryka w tym samym czasie co normalną spalinówkę… No właśnie, dzięki wodorowi jest to możliwe, bo autentycznie tankowanie wodoru do zbiorników trwa dosłownie kilka minut. Zatem pomijając dźwięk, który w przeciwieństwie do samochodów sportowych w ciężarówkach nie jest kompletnie potrzebny, dostajemy zalety zarówno silnika elektrycznego, jak i silników na paliwa. Stąd projekty wodorowych ciężarówek, które są rozwijane od lat między innymi przez amerykańską firmę Nikola, nie powinny dziwić.
W ten właśnie sposób Toyota, która od lat rozwija projekt ogniw wodorowych, połączyła siły z należącą do niej japońską firmą odpowiedzialną za samochody ciężarowe i autobusowe jaką jest Hino, aby w zmodyfikowanym modelu Profila zastosować napęd wodorowy. Pod maskę ma trafić nie jedno, aż dwa ogniwa wodorowe znane z Toyoty Mirai, co przy nowym znacznie pojemniejszym wysoko ciśnieniowym zbiorniku ma zapewnić aż 370 mil (czyli niemal 600 km) zasięgu. Zastosowanie wodoru ma pomóc w zrealizowaniu planów zarówno Toyoty jak i Hino, jakim jest osiągnięcie 90 procentowej redukcji emisji dwutlenku węgla przez pojazdu.
Choć raczej nie ma co liczyć na masową sprzedaż tej ciężarówki poza rynkiem Azjatyckim, tak w celu promocji tego napędu, jak i nadchodzącej drugiej generacji modelu Mirai, Toyota ma zamiar przywieść dziesięć takich ciężarówek na teren Kalifornii, czyli stanu, który obecnie ma najbardziej rozwiniętą infrastrukturę wodorową. Nas natomiast powinno cieszyć to, że mimo choć nie będziemy mieć dostępu do tych ciężarówek, to rozpowszechnienie ogniw wodorowych na pewno wpłynie ich na rozwój oraz ceny na rynku samochodów osobowych, dzięki czemu w przyszłości będziemy mogli wybierać pomiędzy różnymi rodzajami napędów.
Foto. materiały prasowe producenta
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.
Comments