Słowo Na Niedzielę wraca po zimowej hibernacji. Tym razem na dzień dobry otrzymujemy spore nadzieje na wyrównaną walkę w czołówce.
Trudno jest mi ochłonąć po komentowaniu wyścigu głównego F2, a już za dwie godziny czekają nas kolejne wielkie emocje. Tuż przed nimi zapraszam was na Słowo Na Niedzielę, czyli mój punkt widzenia przed głównym daniem weekendu.
Od dawna kibice F1 nie mieli takich oczekiwań wobec pierwszego wyścigu sezonu. Max Verstappen we wczorajszych kwalifikacjach zmiażdżył wręcz Lewisa Hamiltona. W tym słowie nie ma nadużycia – niemal 0.4 sekundy w kwalifikacjach to wręcz przepaść. Nie warto jednak z miejsca stawiać przez to Mercedesa na straconej pozycji, tym bardziej, że Sakhir to dość specyficzny tor. Mercedes musiał pójść w ten weekend na ogromne kompromisy, a uzyskanie stabilności i kontroli nad tylną osią (widać to po czasach w pierwszym i trzecim sektorze) kosztowało ich tak naprawdę zaoranie osiągów aerodynamicznych, co uwypukla drugi sektor.
W tym aspekcie statystyki są dla Srebrnych Strzał/Czarnych Panter bezlitosne – w wolnych i średnich zakrętach przewaga Red Bulla jest naprawdę spora. Na szybkich łukach różnica się niweluje, a na prostych Mercedes ma nieznaczną przewagę nad prawdopodobnie swoim największym tegorocznym rywalem. Tempo wyścigowe obu ekip jest jednak dość podobne, co może się przełożyć na naprawdę intrygujący wyścig. Nauczeni doświadczeniami całej ery hybrydowej musimy pamiętać o jednej, kluczowej zasadzie:
NIGDY nie lekceważ Mercedesa.
Z dobrej strony zaprezentowało się Ferrari. Szczególnie warto wyróżnić Charlesa Leclerca, który wystartuje z drugiej linii obok Valtteriego Bottasa. Największą bolączką Maranello w 2020 roku było jednak tragiczne tempo wyścigowe i dopiero dzisiaj będziemy mogli się przekonać, czy czerwoni uporali się w jakimś stopniu z problemami. Świetnie pojechał również Pierre Gasly (P5), a złość Yukiego Tsunody, który był na siebie wściekły za dopiero 13. pozycję (najwyższą z debiutantów, ale patrząc na formę Haasa i wybryki Mazepina – żaden to wyczyn) pokazuje nam jak mocnym bolidem może w tym roku dysponować AlphaTauri. Lekko rozczarował McLaren – Daniel Ricciardo był 6., a Lando Norris 7. Jestem jednak bardzo ciekawy, jak Woking poradzi sobie w samym wyścigu.
Red Bull potraktował zaś swojego drugiego kierowcę niczym swojego drugiego kierowcę, wypuszczając Sergio Pereza na oponach pośrednich w momencie, gdy większość jego rywali ubrała najbardziej miękką mieszankę. Ruch ten jest tym bardziej dziwny w perspektywie słów Checo, który przyznał w wywiadzie, że na pojedynczym kółku nie czuje się jeszcze zbyt pewnie. Jego zespół zamiast ułatwić mu dostanie się do Q3 i walkę o czołową piątkę nawet kosztem innej strategii, wolał zostawić sobie wolny wybór strategiczny i ostatecznie Meksykanin startuje 13. Perez mówił, że w tempie wyścigowym czuje się dość dobrze, więc można przewidywać szybkie odrabianie strat. Kto jak kto, ale to on na tym torze wygrał rok temu wyścig, będąc jeszcze na drugim okrążeniu na końcu stawki. Doskonale więc wie, jak skutecznie przebijać się w górę.
Mazepin zaś po raz pierwszy w Formule 1 pokazał swój kunszt wyścigowy. Na torze panuje niepisana zasada, wedle której podczas kwalifikacji w trzecim sektorze spokojnie czeka się w kolejce, nie wyprzedza się rywali i tworzy się sobie dostatecznie wiele miejsca na przejechanie okrążenia. Co zrobił Nikita przed ostatnim zakrętem? Wyprzedził trzech kierowców, rozpoczął kółko i… obrócił się w pierwszym zakręcie, psując ostatnie próby swoim rywalom, których przed chwilą wyminął. Brawo.
Rosjanina i członka Królewskich Sił Powietrznych (hehe) nie broni także strata ponad 0.8 sekundy do Micka Schumachera. Coś czuję, że Mazepin dostarczy nam w tym roku wiele tzw. memcontentu. Z końca wystartuje jednak Sebastian Vettel, który otrzymał karę przesunięcia o pięć pól za jechanie z normalną prędkością podczas żółtych flag.
Wyścig już o 17:00. Tęskniło się za F1, a dzisiejszy wyścig zapowiada się przednio. To tyle, jeśli chodzi o Słowo Na Niedzielę, a teraz nic, tylko oglądać!
Foto. Red Bull Content Pool; Daimler