W historii F1 możemy znaleźć wiele nietypowych pomysłów. Jednym z nich były reklamy umieszczane wprost na torze. Dlaczego zostały one zakazane i skąd wzięły się protesty kierowców w tej sprawie?
Formuła 1 pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia była w pełni przygotowana na wejście w nowe milenium, czego dowodem był rozwój F1 Digital+, projektu transmisji z wyścigów Grand Prix w technologii cyfrowej na miarę XXI wieku. W sezonach 1997 i 1998 ówczesne możliwości techniczne zastosowano także do prezentacji reklam. Na niektórych obiektach oprócz tradycyjnych banerów pojawiały się ekrany w jaskrawym odcieniu zieleni, które część nadawców wykorzystywała do nałożenia własnych szyldów sponsorskich za pomocą techniki greenscreen. Skoro reklamy zostały już przez nas poruszone, warto przypomnieć eksperyment mający miejsce kilka lat później, będący wyraźnym krokiem wstecz poczynionym przez królową motorsportu.
Pięć lat po rozpoczęciu testów cyfrowych metod prezentacji sponsorów, w sierpniu 2002 roku cofnięto się do analogowego sposobu. Przed Grand Prix Węgier 2002 FIA wyraziła zgodę na umieszczanie reklamy Fosters. Znak firmowy australijskiej marki piwa pojawił się na nawierzchni toru, a konkretnie na prostej przed dohamowaniem do zakrętu nr 4. Reklama miała być bardzo odporna na tarcie, lecz nietrudno się domyślić, że w połączeniu z ewentualnymi opadami deszczu nietypowa “ozdoba” asfaltu mogła stanowić spore zagrożenie dla kierowców. Pomimo mżawki podczas piątkowych sesji treningowych, szczęśliwie obyło się bez poważnych incydentów spowodowanych przez malunek. Po niedzielnym wyścigu głos w sprawie zabrał Ralf Schumacher, który ukończył rywalizację w Mogyoródzie na trzeciej pozycji. W kontekście wypowiedzi ówczesnego kierowcy zespołu Williams warto dodać, że FIA wcześniej odrzuciła prośbę umieszczenia ośmiu reklam w takiej postaci.
Ja osobiście mam nadzieję, że to ostatni raz, kiedy widzimy coś takiego, ponieważ kłopot polega na tym, że gdy zaczniemy od jednej reklamy, prędzej czy później cały tor będzie ich pełen i to będzie problemem, zwłaszcza w deszczu.
Ralf Schumacher
Mimo krytyki ze strony kierowców na Węgrzech, podczas rundy w Belgii, która odbyła się na przełomie sierpnia i września, znów umieszczono reklamę na asfalcie, ponownie przedstawiającą logo marki Fosters. Tym razem wybrano jeszcze niebezpieczniejsze miejsce – końcówkę prostej Kemmel, gdzie ówczesne bolidy F1 osiągały prędkości sięgające 340 km/h. Pojawiło się jeszcze więcej krytycznych uwag. W gronie podważających sens korzystania z tego typu formy promocji sponsorów znalazł się starszy z braci Schumacherów, Michael. Urzędujący mistrz świata po kwalifikacjach przedstawił argumenty przemawiające za usunięciem loga z nawierzchni toru Spa-Francorchamps.
To prawda, że wspólnie z innymi kierowcami poprosiliśmy, aby ją [reklamę] usunięto. Często zdarza się, że pada, a przejeżdżając po pasach dla pieszych w Monako wiemy, jak śliska potrafi być farba. (…) Na torze jest dużo miejsca na reklamy, nie muszą być one na asfalcie.
Michael Schumacher
Prośby o usunięcie malunku zostały wysłuchane w sobotni wieczór przed wyścigiem. W połowie września FIA zdecydowała, że już nigdy nie zdecyduje się na podobne eksperymenty w przyszłości. Dekadę po wydarzeniach z 2002 roku do pokazywania log sponsorów zaczęto regularnie stosować technologię umożliwiającą umieszczanie różnego rodzaju grafik w czasie rzeczywistym w dowolnym miejscu toru. Można jednak mieć spore zastrzeżenia co do jakości ich wykonania i nachalnego eksponowania, co odbija się na komforcie oglądania relacji z wyścigów. Doskonałym tego przykładem były gwiazdy nawiązujące do piwa Heineken prezentowane w sezonie 2018 podczas rund w Kanadzie i Austrii. Trzeba jednak przyznać, że jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie dla kierowców, gdyż to ich bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Foto. oficjalne materiały prasowe serii; FORMULA 1; Volle F1Rennen; Grayson Vaughn