Nicholas Latifi najlepiej odnalazł się w zmiennych warunkach podczas trzeciego treningu przed Grand Prix Węgier.
Piątkowe treningi przed Grand Prix Węgier przebiegły w upalnych warunkach. Synoptycy przewidywali zupełnie inne warunki na sobotę – w najmniej optymistycznych scenariuszach spodziewano się obfitych opadów deszczu, którym miały towarzyszyć burze. Prognozy się sprawdziły, lecz warunki nie przeszkodziły w rozegraniu wyścigu Formuły 3. W trakcie rywalizacji nawierzchnia toru Hungaroring przesychała, zza chmur wyłoniło się słońce. Pół godziny przed trzecim treningiem F1 nad Budapesztem przeszła potężna ulewa i można było oczekiwać, że zostanie podjęta decyzja o skróceniu lub nawet odwołaniu sesji. Przed godziną 13:00 opady ustały i zapalono zielone światło.
Kierowcy Ferrari jako pierwsi sprawdzili, jak ich samochody spisują się w deszczowych warunkach. Wkrótce większość stawki pojawiła się na torze, Fernando Alonso pokusił się nawet o założenie przejściówek. Warunki poprawiały się z każdą kolejną minutą. Mający na początku treningu problemy z utrzymaniem się na torze Charles Leclerc przyznał, że nie występuje zbyt dużo aquaplaningu i to właśnie opony z zielonym paskiem mogą być najlepszą opcją. Z kolei Carlos Sainz uznał, że nie opłaca się podejmować takiego ryzyka.
Esteban Ocon został poinformowany o tym, że deszcz się nasila, obrazki w przekazie telewizyjnym potwierdzały te doniesienia. Według prognoz Ferrari mocniejsze opady miały się utrzymać przez kolejne pół godziny. Warunki pogorszyły się do tego stopnia, że większość kierowców zdecydowała się powrócić do swoich garaży i poczekać na poprawienie sytuacji. Na torze pozostali kierowcy Haasa i Valtteri Bottas. Dwa pierwsze miejsca w tabeli czasów, ze zdecydowaną przewagą nad trzecim Sebastianem Vettelem należały do Leclerca (1:43.364) i Sainza (+0,919 s).
Wbrew wcześniejszym przewidywaniom, intensywny deszcz zaczął ustawać po 15 minutach. Prognozy Williamsa mówiły, że kolejne opady w trakcie trzeciego treningu nie są już spodziewane. W tym samym czasie pojawiła się żółta flaga, było to zasługą piruetu Pierre’a Gasly’ego. Francuz najechał na mokre krawężniki i obrócił się w drugim sektorze. Ze słabą przyczepnością na przejściówkach zmagali się Vettel, Ricciardo, Hamilton i Russell. Mimo poprawy, warunki na torze pod Budapesztem pozostawały bardzo zdradliwe. Wciąż prowadzący w sesji Charles Leclerc zaprezentował opanowanie samochodu godne specjalistów od Gymkhany – na wyjeździe z trójki zaliczył efektowną 360-tkę, a chwilę później driftował na wyjeździe z zakrętu nr 4. Problemy mieli też Russell i Fernando Alonso, który awansował na drugie miejsce, tracąc 0,2 s do Leclerca.
Trzeci czas należał do Sebastiana Vettela, który na niespełna 10 minut przed końcem sesji spowodował czerwoną flagę – Niemiec stracił kontrolę nad swoim Astonem Martinem, wypadł na żwirową pułapkę i uderzył w bariery. Trening został wznowiony na ostatnie 4 minuty. Już po wywieszeniu flagi w szachownicę na prowadzenie wysunął się Max Verstappen, jednak jeszcze szybsze kółko przejechał Leclerc, odzyskując prowadzenie.
Warunki zmieniały się jak w kalejdoskopie, najlepszym tego dowodem były rekordy w dwóch pierwszych sektorach Nicholasa Latifiego. Kanadyjczyk tańczył w zakrętach kończących okrążenie, ale zdołał dowieźć do mety najlepszy czas okrążenia sesji. “Zastanawiałem się, czy te oklaski były dla mnie” – tak Kanadyjczyk skomentował wieść o tym, że to on został niespodziewanym zwycięzcą trzeciego treningu. Jeśli tak zmienne warunki utrzymają się podczas zaplanowanych na godzinę 16:00 kwalifikacji, możemy się spodziewać bardzo ciekawych rozstrzygnięć.
Foto. oficjalne materiały prasowe serii; F1; Williams Racing