Max Verstappen był najszybszym kierowcą podczas drugiego treningu do Grand Prix Turcji. Pierwszą trójkę uzupełnił Leclerc oraz Bottas
Początek drugiego treningu na torze Istanbul Park był równie chłodny jak pierwszy trening. Pierwsi na torze pojawili się zawodnicy Alfy Romeo, którzy celebrują swój 500-tny start, jako część zespołu Sauber. Bottas wszedł na szczyt tabeli w początkowej fazie treningu, a samochody wyglądały na nieco bardziej ustabilizowane. Lina wyścigowa powoli zaczyna się gumować. Reszta toru nadal wygląda jednak na “zieloną”, co może sprawić, że wyprzedzanie będzie interesujące w niedzielę. Nie zmieniło się jedno – Max Verstappen wciąż był najszybszy na torze.
Carlos Sainz po problemach w FP1 z jednostką napędową wyjechał na tor i mógł cieszyć się z jazdy. Bottas poprawił swój czas, lecz lepiej radzący sobie Max Verstappen pobił czas Fina. Później jednak odpowiedź przyszła z obozu Ferrari, bo to Charles Leclerc miał najszybszy czas. Cała trójka wyjechała na oponach pośrednich. Co ciekawe do walki o najlepsze okrążenie podłączył się Alex Albon. Taj od początku czuł się bardziej komfortowo niż przez ostatnie weekendy. Przez obrót Romaina Grosjeana pojawiły się żółte flagi w siódmym zakręcie.
Później Kvyat narzekał na problemy z hamulcami. Komunikował zespołowi oczywiście w mało przyjazny sposób. W dalszej części sesji doszło do komicznej sytuacji związanej z obydwoma Williamsami. George Russell obrócił się w pierwszym zakręcie, a w tym samym czasie w siódmym panowanie stracił także jego kolega z zespołu, Nicolas Latifi. Był to tzw. “synchroniczny obrót”. Mieliśmy też spin Kimiego Raikkonena w zakręcie czternastym, problemy z przyczepnością Leclerca w piątym zakręcie, a w ostatniej sekcji toru piruet zaliczył Daniił Kvyat. Na koniec sesji było nieporozumienie w garażu Red Bulla, gdy Max Verstappen robiąc sobie miejsce nie wiedział, że za nim jadą inni. Ostatecznie to Holender był na szczycie tabeli pod koniec treningu. Drugi czas miał Charles Leclerc z Ferrari i trzeci był Valtteri Bottas, który musi zdobyć 8 punktów więcej od Lewisa Hamiltona, żeby zachować matematyczne szanse na tytuł.
Foto. materiały prasowe serii
Comments