Wedle dyrektora wyścigowego Formuły 1 Micheala Masi królowa sportów motorowych może być dumna z tego co osiągnęła w kwestii przeciwdziałania COVID-19
Masi zdecydowanie był jedną z kluczowych postaci ustalających protokoły bezpieczeństwa przed rozpoczęciem sezonu 2020. Zasady obejmowały wiele aspektów życia w padoku jak i między weekendami wyścigowymi. Padok miał tworzyć swoistą bańkę w której należało nosić maseczki, a kontakt pomiędzy wszystkimi osobami był ograniczony do minimum. Restrykcyjne zasady obejmowały również okres poza weekendami Grand Prix. Kierowcy oraz mechanicy mieli nie spędzać czasu z ludźmi spoza rodziny i ograniczyć do minimum kontakt z osobami z zewnątrz. W ten sposób udało się ograniczyć liczbę przypadków COVID-19 do prawie, że zerowej liczby. Chorobę wykryto jedynie u dwóch członków obsługi toru Hungaroring, lecz były to przypadki odizolowane, które nie wpłynęły na przebieg ścigania.
Myślę, że jako sport oraz wielki biznes możemy być dumni z tego co udało nam się osiągnąć w ciągu ostatnich 3 wyścigów. Biorąc pod uwagę czas, który spędziliśmy szczególnie pomiędzy FIA i F1 w tworzeniu planu powrotu, procedur, protokołów wsparcie ze wszystkich stron począwszy od zespołów po dziennikarzy było ogromne. Cały czas uczymy się nowej sytuacji i były małe korekty po drodze, ale ogólnie jesteśmy mniej więcej w tym miejscu w którym chcemy być i jesteśmy z tego zadowoleni.
Michael Masi
Australijczyk przyznał, że dwa pozytywne wyniki testów na COVID-19 przypomniały, że cały czas istnieje ryzyko i sport nie może osiąść na laurach.
Oczywiście zbudowaliśmy pewność siebie, ale myślę, że ważną rzeczą jest by nie popaść w zbyt duże zadowolenie. Fakty są takie, że przeszliśmy przez trzy weekendy z dwoma przypadki, które de facto były poza padokiem. Jednak nie możemy zapominać, że koronawirus to globalne zagrożenie i ono wciąż istnieje. Także nie możemy po prostu jechać na Silverstone myśląc, że jesteśmy nietykalni. Jedyne czego się boję to tego, że ludzie osiądą na laurach, więc musimy po prostu trzymać się planu, który opracowaliśmy.
Foto. materiały prasowe FIA, F1