Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

Wizja SUVa w rallycrossie brzmi co najmniej dziwnie i dla wielu może to być ideologiczna porażka, lecz Lamborghini jest już prawie gotowe do premiery

Lamborghini nie rzuca słów na wiatr. Kiedy około rok temu zapowiadali powstanie nowej serii w stylu rallycrossu dla Urusa, nie jednemu pomysł ten mógł się wydać za szalony. No bo jak to tak? Wziąć najbardziej kontrowersyjny model w gamie marki i puścić go nie na tor, a w szuter? Cóż, czy chcecie tego czy nie, takowa konkurencja powstanie, a Lamborghini na konferencji przy finale sezonu Super Trofeo zaprezentowało nowe zdjęcia wyścigowej wersji „najszybszego SUV’a na świecie”, czyli Urusa ST-X.

O ile zeszłoroczne grafiki sugerowały, że samochód przejdzie spore zmiany względem wersji drogowej, tak tutaj wydaje się, jakby modyfikacje były bardziej zachowawcze. Przede wszystkim to co odróżnia stare zdjęcia od nowych to grill i 21-calowe felgi. Obie te części w przypadku nowszych fotografii wydają się niezmienione względem wersji. Czy to dobrze, czy to źle? Według mnie bez znaczenia, bo samochody przeznaczone do wyścigów mają się sprawdzać w boju na torze, a nie na rotujących podestach na wystawach.

Tak samo bez znaczenia w pojazdach torowych jest luksus. Przez to ST-X zostanie wybebeszony i ma stracić około ćwierć masy względem wersji drogowej. Ma to być osiągnięte poprzez zastosowanie wszędobylskiego carbonu czy to na masce, czy na spoilerze i innych elementach. Choć jeszcze nie dostaliśmy zdjęć wnętrza, wadze na pewno pomoże usunięcie „zbędnych elementów” z kabiny kierowcy, która wyposażona będzie w stalową klatkę bezpieczeństwa, wyścigowe fotele i gaśnicę.

Przekładając to na liczby, kuracja odchudzająca ma zmniejszyć jego ciężar o około 550 kg, sprowadzając masę do poziomu 1650 kg. Co przy parametrach Urusa powinno przełożyć się w sposób znaczący na osiągi i prowadzenie. Bo mimo tak obszernych zmian względem pojazdu drogowego, „pierwszy super SUV w świecie wyścigów” nie dostanie zmodyfikowanej jednostki napędowej. W związku z tym dostaniemy 4-litrowe V8 twin turbo o mocy 650 KM. Moc zostanie przeniesiona przez napęd na 4 koła, które będą wyposażone w specjalne opony Pirelli.

Zmianie ulegnie natomiast układ chłodzenia poprzez umieszczenie dodatkowego wlotu na masce, jak również układ wydechowy, który zakończony będzie końcówkami w kształcie heksagonu. Dla porównania standardowy Urus dzięki tej jednostce przyśpiesza w czasie 3,6s do setki i osiąga prędkość maksymalną równą 305km/h. W przypadku wersji ST-X spodziewałbym się, że to czas do setki zostanie jeszcze bardziej wyśrubowany, natomiast w przypadku prędkości można liczyć na gorszy wynik, w związku z brakiem konieczności osiągania wyższych prędkości na torach o zmiennej nawierzchni.

Przyznam szczerze, że jestem ciekaw co z tego wyjdzie. Świat motorsportu chyba jeszcze nigdy nie otrzymał czegoś podobnego, a ostatnio nowe pomysły na ściganie odnoszą spore sukcesy. Choć Urus SX-T nie jest samochodem ani elektrycznym, ani hybrydowym, to przy obecnej popularności SUV’ów seria ta może zrobić furorę. Poczekajmy na reakcję innych producentów i może otrzymamy nową światową serię, gdzie producencie zaczną wystawiać swoje pojazdy.

Foto. materiały prasowe producenta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *