Tego weekendu włoscy kibice i fani stajni z Maranello nie zapomną na długo. Po raz pierwszy od roku 2010 i po raz pierwszy w erze hybrydowej Scuderia Ferrari odniosła sukces na swojej ojczystej ziemi
Start nie obfitował w emocje związane z czołem stawki, jednakże trochę się zadziało na tyle. Startujący z ostatniego pola przez wymianę silnika Max Verstappen przez tłum przy pierwszej szykanie nie dohamował i uszkodził skrzydło które musiał wymienić. Przed sekcją zakrętów Lesmo Sebastian Vettel został wyprzedzony przez swojego byłego zespołowego partnera, Nico Hulkenberga, jednakże szybko zdołał odzyskać pozycję, korzystając na prostej startowej z przewagi mocy nad silnikiem Renault. A po paru okrążeniach od startu zaczął się prawdziwy chaos. Najpierw Vettel sam z siebie stracił panowanie na sekcji Ascari, potem niebezpiecznie wjechał na tor, przez co na jego przednie skrzydło najechał Lance Stroll. Kanadyjczyk przez wyczyn 4-krotnego mistrza świata wypadł poza tor, a następnie powtórzył to co zrobił Niemiec, zmuszając Gasly’ego do wyjazdu na żwir.
Obaj panowie dostali za to kary, Vettel 10 sekund stop & go, a Stroll karę przejazdu przez aleję. I pozostańmy na chwilę w temacie kar, bo tych się sporo nawinęło. Karę dostał Kimi Raikkonen 10 sekund stop & go przez start na mieszance innej niż tej, na której osiągnął najlepszy czas w Q2. Charles Leclerc za przyblokowanie i zmuszenie na zjazd Hamiltona na „escape road” w walce na dohamowaniu do drugiej szykany otrzymał biało – czarną flagę, ale uniknął kary związanej ze ścięciem pierwszej szykany po przyblokowaniu koła. No i na ten moment dalej nie mamy rozstrzygnięcia sprawy związanej z niedokręceniem opony w samochodzie Sainza.
Carlos był też pierwszym z 3 kierowców którzy tego wyścigu nie ukończyli. Następnymi byli Daniił Kvyat, który doznał awarii jednostki napędowej, oraz Kevin Magnussen przez awarię hydrauliki. Wracając do walki, Ferrari po raz drugi z rzędu pokazało, że jak chce, to umie w strategię. Leclerc zjechał po twarde opony okrążenie po Hamiltonie, który wymienił mieszankę na pośrednią. Na początku 5-krotny mistrz świata dysponował lepszym tempem, jednakże nie było ono na tyle dobre, żeby dogonić Monakijczyka, a z okrążenia na okrążenie przez topnące tempo stawało się coraz trudniejsze.
Ostatecznie Hamilton przegrał walkę o zwycięstwo w Grand Prix Włoch, przestrzelając hamowanie do pierwszego zakrętu i będąc zmuszonym do przejechania przez slalom na szykanie. Wtedy do akcji wkroczył trzymający się z boku Valtteri Bottas, który opony wymienił później niż jego zespołowy kolega i przez ich mniejsze zużycie dysponował lepszym tempem. Tempo było na tyle wystarczające, że gdyby nie kilka błędów Fina, byłby on w stanie wyprzedzić Charlesa i zdobyć pierwsze miejsce. Jednakże właśnie te błędy wystąpiły, czy to lekko przestrzelony punkt hamowania przy pierwszej szykanie, czy zbyt szerokie wyjście z drugiej szykany.
W ten oto sposób Charles Lelerc wygrał drugie Grand Prix z rzędu. A radości nie było końca, bo tifosi na tę wygraną czekali wiele lat. Charles skradł serce Włochów nie tylko wygraną, ale też wypowiedzią w języku ojczystym stajni z Maranello podczas wywiadu przeprowadzanego przez Martina Brundle. Podium uzupełnili Valtteri Bottas oraz Lewis Hamilton, którzy na pewno nie wyjadą z Monzy w pełni zadowoleni, w przeciwieństwie do kierowców Renault, którzy z Danielem Ricciardo na czele zajęli czwarte i piąte miejsce. Za nimi uplasował się startujący z 8 pola Albon. Dalej Perez oraz startujący z końca Max Verstappen który zaliczył 2 pit stopy. Ostatnie dwa punktowane miejsca zajęli Antonio Giovinazzi oraz Lando Norris. Poza pierwszą dziesiątką ukończyli Pierre Gasly, Lance Stroll, Sebastian Vettel (który swoim występem ponownie zawiódł włoskich fanów), George Russell, Kimi Raikkonen, Romain Grosjean. Robert Kubica jako ostatni przekroczył linię mety na 17 pozycji, a jak już wspomniałem wcześniej, wyścigu nie ukończyli Sainz, Kvyat oraz Magnussen.
Ten weekend Grand Prix Włoch pozostanie na długo w pamięci kibiców sportu, zarówno dzięki emocjonującemu wyścigowi, jak i szalonej trzeciej sesji kwalifikacyjnej. Formuła 1 natomiast tym oto wyścigiem utrzymała od Austrii serię co najmniej dobrych wyścigów i miejmy nadzieję, że ta passa utrzyma się dalej. Następny wyścig natomiast zobaczymy za 2 tygodnie i tym razem kierowcy będą walczyć na ulicach nocnego Singapuru.
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.