Seria Forza Horizon skradła serca fanów ścigałek na całym świecie, a klocki LEGO cieszą zarówno małych jak i dużych chłopców. Gdy te dwie firmy nawiązały współpracę powstał dosyć ciekawy i kontrowersyjny produkt
Powiedzieć że rozszerzenie LEGO Speed Champions podzieliło społeczność Forza Horizon 4 to jak nie powiedzieć nic. Jeszcze zanim DLC zostało zapowiedziane na tegorocznej konferencji Xboxa na E3, a informacje o współpracy z duńskim producentem klocków pozostawały tylko w formie plotek, tak już część graczy uważała, że to rozszerzenie będzie największym „gównem” w historii serii, że Playground Games nie słucha się społeczności i zmarnowało okazję na lepszą ekspansję mapy, dając za przykład oczekiwaną przez wielu Japonię. Pozostali natomiast byli podekscytowani i nie mogli się doczekać. Ba, sam byłem wewnętrznie rozdarty. Bo nie będę ukrywać, uwielbiam LEGO. Sam mam kilka samochodów z serii Technic czy Speed Champions, wraz z młodszym bratem spędziłem w wiele godzin w grach LEGO i zdarza mi się tworzyć własne projekty pojazdów w LEGO Digital Designerze. Ale mimo to, jako fanów serii Horizon od pierwszej części nie pasował mi ten pomysł. I to nie dlatego że uważam siebie za zbyt „dorosłego” żeby bawiły mnie klockowe samochody. Właśnie nie, po prostu wolałbym dostać coś takiego w osobnej grze. Ale cóż, rozszerzenie już zapowiedziane, a ja z racji na zakupioną edycję Ultimate nie mam nic do stracenia, tylko czekać do 13 czerwca, czyli premiery dodatku. Więc jak sprawdza się miks LEGO Speed Champions z Forzą Horizon 4?
Żeby się tego przekonać, podjechałem pod opuszczoną stację kolejową, gdzie znajdowało się miejsce podróży do nowej lokacji, moim Twin Mill’em, który został dodany do serii w Horizon 3 w dodatku Hot Wheels, który dla wielu swoim poziomem absurdu dorównywał pomysłowi na ekspansję LEGO. Wciskam przycisk X na padzie i oglądam ekrany ładowania, prezentujące nowe klockowe pojazdy, oczekując na uruchomienie się rozszerzenia. A kiedy już się zaczęło… to nie będę ukrywał, uśmiech na twarzy mi nie znikał.
Dodatek powitał mnie parodią sekwencji otwierającej z początku Forzy Horizon 4. Tym razem zamiast McLarena Senny dostajemy jego klockową wersję, a zamiast Rebecc’i mówiącej o „festiwalu, który nigdy się nie kończy” słyszymy Jaimina widzącego „świat… zbudowany z klocków”. Po krótkiej sekwencji przedstawiającej nam to, czego można się spodziewać po tym dodatku w końcu siadamy za sterami klockowej Senny. I odtąd gra obudziła we mnie wewnętrzne dziecko i zaczęła dawać masę frajdy. Już w pierwszych sekundach prowadzony przeze mnie McLaren wyskoczył z rampy na torze wyścigowym i rozbił ogromną klockową flagę szachownicę. Po chwili na pustyni jesteśmy świadkami rozbicia się statku kosmitów, przejeżdżamy przez cmentarzysko dinozaurów i lądujemy na pasie lotniska. Kiedy dotrzemy do „Stunt Parku” i przewrócimy pachołek, który stanie się nową czapką jednej z minifigurek, gra przekaże nam kontrolę nad klockowym Mini. Nim to przyjedziemy przez plażę piratów, boiska piłkarskie, zrobimy szybką randkę po Brickchesterze i przedrzemy się nocą przez nawiedzony las pełen duchów, by ostatecznie trafić na festiwal. W ten sposób w około 5 minut pokazali, że mamy do czynienia z najbardziej zróżnicowanym pod względem mapy rozszerzeniem w historii serii.
Kiedy w końcu otrzymałem pierwszy klockowy samochód, jakim było wcześniej wspomniane Mini, zająłem się opowiadaniem na pytania, które miałem przed premierą gry, a na które odpowiedzi nie znalazłem oglądając transmisję na żywo twórców w sposób w miarę zachowawczy (żeby nie zepsuć sobie zabawy). Pierwszym z nich była kwestia modyfikacji pojazdu, zarówno mechanicznej, jak i kosmetycznej. Z mechaniką nie było najmniejszego problemu. Spokojnie mogłem swoje klockowe pojazdy wzmocnić o dodatkowe konie.
Natomiast modyfikacje kosmetyczne mnie dość mocno zawiodły. W żadnym z pojazdów nie da się zmienić felg, a tylko Ferrari F40 daje możliwość wymiany spoilera, maski, zderzaków przednich oraz tylnych, ale tylko w takim zakresie, jaki dostajemy kupując zestaw 75890.
Samochody LEGO nie dają nam też możliwości zmiany koloru na inne niż producenta, czyli w tym nie ma mowy o chociażby włóknie węglowym, złocie, drewnie, czy innych specjalnych kolorach.
Z kalkomaniami też nie jest najlepiej, ponieważ miejsca na nie są ograniczone między innymi przez naklejki z prawdziwych zestawów. Jeśli jesteście ciekaw, jak dużo dostajemy pola do popisu pod względem oklejania pojazdu, to ilość miejsca na personalizację na przykładzie Mini przedstawia zielony kolor.
Trochę mało. A z rzeczy o których wiedziałem, ale i tak sprawdziłem należały zniszczenia owych pojazdów. Choć nie da się zniszczyć całego pojazdy, to i tak odpada z nich wiele klocków
Kiedy lekko zniesmaczony modyfikacjami pojazdu w końcu wyjechałem na ulicę, został mi zaprezentowany metoda postępu w dodatku. Głównym celem jest zbieranie klocków. Jednakże nie zdobywa ich się poprzez destrukcję otoczenia zrobionego z LEGO, a wykonywanie wyzwań. Polegają między innymi na ukończeniu i wygraniu danego wyścigu, zmasterowaniu danej strefy pomiarowej czy driftu, albo nawet rozbiciu odpowiedniej ilości klockowych kwiatków w danym czasie. Każde z nich daje określoną ilość klocków jednorazowo. Za uzbierane klocki odblokujemy nowe pojazdy (konkretniej klockowe F40 i Sennę) oraz będziemy rozbudowywać nasz dom masterbuilder’a. Dostaliśmy też nowy ekran gdzie znajdziemy wszystkie wyzwania, dzięki któremu mamy wgląd do postępu oraz ilości klocków potrzebnych do następnej rozbudowy domku czy kolejnego auta.
Ruszam więc w celu zdobycia kolejnych postępów i od razu w oczy rzuca mi się przyłożenie do detali. Wydać charakterystyczne nierówności wynikające z produkcji, na przezroczystych klockach widać ich numery seryjne, a naklejki mają dokładnie taką fakturę, jak rzeczywiste. Jeszcze żadna gra LEGO nie miała aż tak wiernie odwzorowane klocków, które wyglądałyby aż tak realnie. Do tego dochodzi genialnie zrobiona mapa świata, która została wykonana przez dewelopera klocek po klocku w LEGO Digital Designer, czyli darmowym programie dostępnym dla każdego, a z którego również korzystali twórcy LEGO Przygody. Czapki z głów Playgorund Games.
Zachwyca nie tylko ilość detali, ale również nawiązań do prawdziwych zestawów LEGO. Od świateł na prostej drag pochodzących z zestawu 75893, przez pojawiający się w grze kombajn z zestawu 7636 wydanego w 2009 roku, po kolejkę górską na festiwalu, która zbudowana jest z ponad 4000 klocków i pochodzi z zestawu Creator 10261.
Do tego Strefa 7052, której to numer odpowiada zestawowi z rozbitym w niej statkiem obcych. Nieobeznani w temacie mogą zarzucić leniwość twórców, ze względu na to, że Brickchester składa się z tych samych, powtarzanych wiele razy budynków. Też bym się o to przyczepił, gdyby nie fakt, że większość tych budynków występowała jako prawdziwe zestawy LEGO Creator Expert, takie jak między innymi 10182, 10218, 10224, 10255, czy pokazany na zdjęciu budynek z zestawu 10211.
W kwestii nawiązań nie można zapomnieć o nowej stacji radiowej (która działa jedynie w LEGO Valley), czyli Radio Awesome, w której to leci… tylko jedna piosenka, czyli znana dobrze z LEGO Movie „Everything Is Awesome”
Dodatek dodał nam również nowe rodzaje znajdźek, między innymi odnawiające się kostki bonusowe, których rozbicie daje 25 fanów. Do tego dochodzą kosmiczne rośliny które pojawiają się tylko w deszczu, czy kosmiczne generatory które rozbić możemy jedynie w nocy.
Ale jak nie ma róży bez kolców, ani zabawy LEGO bez bolesnego nadepnięcia na klocek, tak i to rozszerzenie nie jest idealne. Wadą, która najbardziej mi doskwiera jest fakt, że na chwilę obecną dostępne są jedynie 3 klockowe samochody. Co prawda w dodatku mamy szopę z zapomnianym pojazdem, ale po odnalezieniu go musimy poczekać na akualizację w której samochód ten zostanie dodany. Jak na pełne rozszerzenie z nimi związane to bardzo mało.
Szczególnie, że w serii Speed Champions pojawiały się już pojazdy, które występują też w Forzie Horizon 4 (przez co nie powinno być problemów z licencją) pokroju P1, LaFerrari, 918, Chirona, FXXK, Mustanga, Chargera, 911 Turbo 3.0, 250 GTO i tak dalej. Kolejną bolączką rozszerzenia dla mnie jest fakt, że pomimo masy wyzwań wiele z nich wykonuje się błyskawicznie, nawet bez naszych intencji. Przez to rozszerzenie można przejść bardzo szybko.
Ostatnia wada wynika bardziej z moich preferencji. Kiedy wróciłem na główną mapę, dalej mogłem jeździć samochodami LEGO. Dla wielu będzie to genialna sprawa, dla mnie nie koniecznie. Nie mam nic przeciwko wyścigom klockowych pojazdów, ale nie chciałbym żeby występowały one w dość realistycznie oddany świat Forzy Horizon. Mimo wszystko wolałbym, żeby to rozszerzenie było podobne do Horizon 2 Presents Fast and Furious. W tym wypadku była to jednak osobna gra. Dostawaliśmy urywek starej mapy z nowymi pojazdami i nową fabułą, w której to znany z serii Szybcy i Wściekli Tej Parker nam zdobycie pojazdów dla swojej ekipy. Wszystko to jednak nie wpływały na głównego Horizona: zdobyte samochody w DLC nie mogliśmy wykorzystać w głównej grze i na odwrót. Myślę że lepiej by się to sprawdziło w przypadku tego rozszerzenia, gdzie klockowe auta nie jeździłyby po główej mapie, a w LEGO Valley nie byłoby mieszania prawdziwych aut z klockowymi.
Podsumowując, rozszerzenie LEGO Speed Champions jest jednym z najlepszych w historii Horizon. Daje masę radości (oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko wyścigom klockowych samochodów), ilość i jakość detali i nawiązań zadowoli nie jednego fana LEGO. Boli natomiast obecność jedynie 3 samochodów (na tę chwilę) oraz fakt, że dodatek ten można szybko ukończyć. No i nie każdemu może podobać się fakt, że mimo wszystko do koncepcji Horizon, które dla wielu jest spełnienie motoryzacyjnych marzeń. Dodatek LEGO nie spełnia tychże marzeń, tylko prędzej osoby, którą cieszą klockowe pojazdy. I fakt, znajdzie się wielu, których łączą obie cechy, w tym ja, jednakże wolałbym, aby obie te rzeczy zostały rozdzielone.
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.
Comments