Świat jest na wojnie, przeżywa pandemię. W niektórych krajach sytuacja jest dramatyczna, nie sprawia wrażenia możliwej poprawy w najbliższej przyszłości. Prawie cały świat, również sportowy stanął w miejscu: także dla Formuły 1. Co będzie dalej? Jakie wcześniejsze błędy mogą się zemścić? Zapraszam serdecznie do czytania. 

Koronacholerstwo

Na samym początku chcę podkreślić, że ekspert ze mnie żaden i to o czym piszę, to są moje prywatne opinie. Jednak interesuje się tematem koronawirusa od połowy stycznia, czytam i słucham ekspertów, którzy znają ten temat i analizuje fakty. Byłem pierwszą osobą ze środowiska Formuły 1 w Polsce, która twierdziła, że GP Chin zostanie odwołane i że to będzie cud, jak seria odwołań zakończy się tylko na tym wyścigu.

Na początku lutego ta zaraza była klasyfikowana jeszcze jako lokalna epidemia, a sytuacja poza Chinami sprawiała wrażenie opanowanej…sprawiała. W Europie i innych częściach świata pojawiały się już pierwsze przypadki zarażenia, ale w tamtym momencie nikt nie spodziewał się tak drastycznego wzrostu zarażeń.

Podkreślałem wtedy, że Chiny mogą sobie z tym dobrze poradzić (ze względu na kulturę społeczną tego regionu), a inaczej sytuacja może się potoczyć winnych krajach. Tak też się niestety stało. Obywatele (i władze) takich krajów jak Włochy, Hiszpania czy USA zbagatelizowały ten problem, w wyniku czego teraz brakuje respiratorów do podtrzymywania życia zarażonych osób w ciężkim stanie, a służba zdrowia jest na skraju wytrzymałości. Obecna sytuacja jest zła, i dalsza sytuacja może się potoczyć bardzo różnie.

Ile wyścigów będzie w tym sezonie?

Jakbym miał odpowiedzieć jednym zdaniem, powiedziałbym ,,Nie wiadomo i nie wie tego nikt”. Głównym problemem jest niewiedza. Nie wiemy jak wirus się dalej rozwinie i jaki wpływ na niego będzie miała zmiana klimatu naszego regionu na cieplejszy (w związku z porą roku). W dodatku opanowanie sytuacji w tylko części regionów świata również nie rozwiązuje problemu, bo podróże międzynarodowe i przemieszczanie się ludzi może sprawić, że problem powróci do tych miejsc, gdzie zniknął. Nie ma też pewności, jak koronawirus będzie się rozwijał w krajach zdecydowanie mniej rozwiniętych, gdzie istnieje duże zagęszczenie ludzi, gdzie władza nie ma praktycznej, pełnej kontroli nad porządkiem społecznym i nie może nakazać ,,zostanie w domach” np. biedne kraje Afryki.

Kolejną ważną niewiadomą jest termin wynalezienia szczepionki i możliwe jej masowe wyprodukowanie. Od tego zależy normalnie funkcjonowanie właściwie wszystkiego. W gąszczu tych wszystkich zależności (których nie sposób w pełni wymienić), rozsądne rozważanie terminu startu sezonu F1 jest niemożliwe. Nie wiadomo nawet, czy będzie możliwość przeprowadzić go w tym roku. Wszystko będzie zależeć od kolejnych decyzji państw i sytuacji na świecie.

Formuła 1 może rozważyć różne scenariusze. Planowanie to bardzo dobra idea. Dzięki planowaniu możemy się zastanowić nad różnymi rozwiązaniami w poszczególnych sytuacjach. To może pomóc uniknąć takich sytuacji jak podczas GP Australii 2020, gdzie panował kompletny chaos informacyjny, a końcowe decyzje zapadały na godziny przed rozpoczęciem pierwszego treningu. 

Wszystko jest do ustalenia przez odpowiednie organy: FIA, Liberty, zespoły, organizatorów itd. Pomysły są różne: 18 wyścigów, mniej niż 15, trochę więcej niż 8. Ideą bardzo realną jest rozegranie dwóch wyścigów podczas jednego weekendu GP. To byłoby coś niespotykanego w Formule 1, ale lepsze to niż mało wyścigów i jeden wyścig na tydzień. Nie wiadomo także, kiedy sezon wystartuje. Sugeruje się, że może być to październik, a sezon skończy się nawet w styczniu. Jedno jest pewne: jak już się zacznie, do będzie się bardzo wiele działo w krótkim odstępie czasu.

Ten sezon na pewno nie zostanie podany w przyjemniej formie, jak rywalizacja wedle harmonogramu, ale jeżeli chcemy dobrej dawki rywalki w tym i tak popieprzonym sezonie, wszystkie strony muszą przełknąć ten gorzki kompromis. Organizacja wyścigów to jednak mały pikuś, bo wkrótce zaczną oddziaływać długoterminowe wady Formuły 1.

Grzechy Formuły 1 odbiją się na obecnej sytuacji

Cóż mogłem określić grzechem? Przejdę do setna, będzie ich trochę.

Monopol na dominacje

W Formule 1 chodzi o zwycięstwo, o jak najlepsze miejsca. Niestety ta sytuacja od dawna jest jednym z czynników, który może zniechęcić nowe zespoły do wejścia w rywalizację do królowej motosportów. Tu już nawet nie chodzi o dominację Mercedesa, a dominację całej TOP3. Zdobywców wszystkich miejsc na podium rozważamy tylko i wyłącznie w kierunku 6 kierowców. Mistrzostwo Świata kierowców rozważamy tylko wokół 2, ewentualnie 3 kierowców. O Mistrzostwo Konstruktorów walczą tylko dwa zespoły (przepraszam fanów czerwonych byczków, ale od 2014 r. to nie ich poziom). Taka sytuacja nie zachęca ani dużych, ani małych. Ktoś może powiedzieć: ale Formuła 1 to walka pieniędzy i technologii. I się zgodzę. Tylko, że obecna sytuacja nie zachęca nikogo, jak szukamy (a uwierzcie mi: szukamy) nowych zespołów. Na szczęście powstały limity budżetowe, ale…

Spóźnione Limity Budżetowe i cięcia

Czasami niestety jest tak, że dobre pomysły, z powodu zrządzenia losu okazują się zbyt późno wprowadzone . Tak w mojej opinii jest z limitami budżetowymi i powiem wam dlaczego. Obecnie w Formule 1 mamy 10 zespołów i nikogo chętnego na horyzoncie. Porsche posiadało swój silnik V6, ale zrezygnowali w angażowanie się w możliwą rywalizację. Od 2021 roku miał wystartować zespół Panthera, ale wiadomości od nich ani widu, ani słychu, więc to prawdopodobieństwo, szczególnie w trakcie pandemii koronawirusa, jest znikome.

Tak: ten pomysł jest dobry, ale spóźniony. Teraz może nie zadziałać tak, jak w normalnych warunkach. Oczywiście on pomoże mniej zamożnym zespołom, ale te zespoły i tak nie wydawały więcej pieniędzy na rywalizację, a w dodatku teraz trzeba szukać cięć.

Ostatnie wiadomości dają nam sygnał, że cięcia już się zaczęły, oraz możemy być pewni, że będą kontynuowane na wielu obszarach.

Mniej pieniędzy i cięcia, bo nikt się nie ściga

Zbliża się nieuchronnie światowy kryzys gospodarczy. W takiej sytuacji możliwe jest, że mniej zamożniejsze zespoły zaczną bankrutować, albo szukać kogoś, kto zechce je kupić. W 2008 roku utraciliśmy Hondę, a w 2009 Toyotę. Chęć rywalizacji i możliwości zespołów mogą nie mieć znaczenia przy zderzeniu księgowych i braku cyferek w Exelu. Taka jest niestety rzeczywistość.

Limit Budżetowy miał zachęcić właśnie nowe podmioty do zaangażowania się w Formułe 1, a te mnie zamożniejsze motywował większą możliwością rywalizacji z bogatszymi. Niestety nieprzewidziana pandemia spowodowała, że ten pomysł może się okazać za późny i z kryzysu Formuła 1 może nie wyjść w 10 zespołowym składzie

Brak wyścigów i kibiców na trybunach to mniej pieniędzy dla właścicieli Formuły 1, co oznacza mniej zarobionych pieniędzy przez zespoły w ostatecznym rozrachunku. Dochodzi do tego nadchodzący spadek zysków za sponsoring. A sytuacja tak szybko nie powróci do normy. Jak pandemia nie zostanie całkowicie zwalczona, to nawet po ustabilizowaniu sytuacji będą istniały realne zagrożenia, czyli potencjalnie zarażenie osób przebywających na terenie toru. Istnieje jeszcze ryzyko niewznowienia wyścigów w ogóle. 

Dlaczego? Nawet po zamknięciu stadionów piłkarskich to kibice zbierali się pod stadionem, aby dopingować swoje drużyny. Oczywiście świat piłkarski a Formuły 1 mają miedzy sobą ogromne różnice, ale tu chodzi o niechciane zbiorowiska kibiców. Kibice z pasją potrafią nawet za ogrodzeniem oglądać albo tylko wsłuchiwać się w zmagania kierowców. Czy na takim Zandvoort przy zamkniętych trybunach kibice Maxa nie zgromadzą się pod torem? To nie teza, tylko zadaje pytania :D, rozważcie sobie.

Czas myśleć kreatywnie o produkcie

Formuły 1

Jeżeli sezon 2020 się odbędzie, nie będzie sezonem normalnym, gdzie rywalizujemy co tydzień/dwa, mamy przerwę wakacyjną, a tłumy widzów zasiadają na trybunach. Dlatego Formuła 1 jest zmuszona do zrobienia czegoś, czego wcześniej unikała: abstrakcyjnego myślenia o swoim produkcie, a konkretniej nieszablonowego.

Mała dygresja: jestem od wielu lat fanem WWE. Największa gala wrestlingowa: Wrestlmania odbyła się, mimo epidemii. Tak samo jak w Formule 1 spowodowało to mocne ograniczenia. Więc federacja poszła na wiele wyjątkowych rozwiązań, które normalnie by nie funkcjonowały np. nagrywane walki (nie na żywo), show trwało nie 1 dzień, a dwa, puste trybuny (logiczne). W dodatku nagrywano dwa zakończenia walk, by nie było przecieków dotyczących wyniku walki, przed emisją gali. 

Gala była jak na obecne warunki bardzo dobra, a dzięki nagrywaniu nie na żywo, wyreżyserowano po mistrzowsku dwie świetne walki (Undertaker vs AJ Styles, The Fiend vs John Cena), które na żywo nie dałoby się zrealizować (jedna toczyła się na ciemnym cmentarzu, a druga była retrospekcją całokształtu kariery).

Dlaczego o tym piszę? To dowód, że dobrze zastosowane rozwiązania, obronią produkt i dadzą fanom frajdę. Zdaję sobie sprawę, że Wrestling i F1 to dwa różne światy, ale WWE pokazało, że się da. Liberty również musi pomyśleć nieszablonowo i innowacyjnie w sprzedawaniu swojego produktu. To jest ten czas na nawet szalone rozwiązania, które mogą dodać wyjątkowej atrakcji, a takich nam potrzeba, bo ten sezon jest inny niż wszystkie.

Nie chcę wymyślać z głowy, ale może to być np. inna szata graficzna, wybrane komentarze fanów na Twitterze w rogu ekranu, kamery zamontowane pośrodku pustych trybun (inny kąt widzenia), kamery 360 stopni na żywo itd. Najważniejsze jest to, żeby te pomysły były ciekawe i się dobrze sprzedały. Dla Formuły 1 jest naprawdę dużo możliwości.

Dwa wyścigi w jeden weekend

Formuły 1

Już wcześniej pojawiały się pomysły, by Formuła 1 jeździła w takim zorganizowaniu jak Formuła 2: czyli dwa wyścigi w jeden weekend. np. wyścig główny i sprinterski. Jeżeli Formuła 1 chce przeprowadzić wiele wyścigów w i tak już spieprzonym przez koronawirusa sezonie, to powinna na coś takiego pójść. Ten pomysł funkcjonował w Formule 2 w normalnych warunkach. Formuła 1 była na tyle prestiżowa, że dwóch wyścigów nie rozgrywała, ale obecne warunki normalne nie są i brak tego rozwiązania może spowodować wyjątkowo małą liczbę wyścigów w tym sezonie, a tego raczej wszyscy chcemy uniknąć.

Czas uchwalić procedury

Formuły 1

Formuła 1 nie ma obecnie żadnych pewnych procedur, co było widać w tegorocznej rundzie Grand Prix Australii, ale wspomnę o tym w następnym punkcie. Tutaj chcę się głównie skupić na samym pojęciu procedur. Wyjątkowe czasy potrzebują wiele gotowych scenariuszy na różne okoliczności. Dla przykładu: co robimy, jak stwierdzono zarażenie u mechanika/kilku mechaników/ pracownika obsługi toru/ kierowcy itd. Opcji jest dużo, wymieniłem tylko te przykładowe.

Ważnym tematem jest też rozpatrzenie funkcjonowanie całego weekendu wyścigowego: w szczególności patrząc na aspekt osobowy. FIA wraz z Liberty Media powinny ograniczyć ilość osób przebywających na torze do jak najbardziej rozsądnego minimum. Chodzi o dziennikarzy, pracowników zespołów, pracowników toru czy ekipy realizacyjnej. Nawet z takimi ograniczeniami będzie potrzebna spora liczba osób na jednym obiekcie, ale mniej ludzi to zdecydowanie lepsze podejście, niż więcej.

FIA powinna również rozważyć ustalenie procedur w przypadku np. Parc Ferme i przestrzeni bolidu. Jeżeli jakiś mechanik zachoruje i miał styczność z bolidem, to oczywistym jest, że na powierzchni może utrzymywać się wirus. Wtedy zaistnieje potrzeba niezbędnej dezynfekcji, w wyniku której bolid może zostać uszkodzony: tego nigdy nie wiadomo. FIA ma czas na zastanowienie się nad większymi i mniejszymi smaczki. Mam nadzieję, że podejmą się tego wyzwania i nie będziemy musieli obserwować praw i zasad uchwalanych ,,na szybko od zaraz”. 

Tak, tak, wiem, że to kwestia uchwalania nowej formuły regulaminów itd., ale niestety koronaświrus pokazuje środkowy palec i znak stopu , więc trzeba się do tego stanu rzeczy dostosować: F1 do wirusa, a nie wirus do F1. Te aspekty które wymieniłem, to tylko przykładowe problemy. Jest ich dużo więcej, ale wszystkie są do ,,ogarnięcia”. Liberty stoi przez bardzo odpowiedzialnym wyzwaniem, które może zaważyć nawet nad przyszłością Formuły 1, dlatego bądźmy pozytywnej myśli.

Brak silnej władzy = możliwe problemy

Ferrari z prawem veta, interesy zespołu są zawsze najważniejsze, polityczne gierki i odpowiednia ilość głosów, by przegłosować zmiany. Tak funkcjonuje obecna F1. Podmiot zarządzający tą serią nie posiada wystarczająco silnej władzy, która jest potrzebna na czas kryzysu. Najlepszym przykładem jest brak rozstrzygnięcia rozmów dotyczących zmian w limicie budżetowym. 

Bernie Ecclestone był osobą kontrowersyjną, ale jego fani i antyfani mogą się zgodzić z tym, że szefem, to akurat był twardym, a na pewno twardszym niż Liberty Media. Śmiało dążył do realizacji swoich celów, a to, że te cele nie zawsze były dobre, to inna sprawa. Jednak taki szef w sytuacji kryzysu byłby bardzo potrzebny, bo trudne czasy wymagają twardych i pewnych decyzji.

Przedstawiciele Liberty Media nie przedstawiają takiego zdecydowania, czego mogliśmy być świadkami podczas tegorocznego Grand Prix Australii. Zresztą to, co się działo podczas tego wyścigu, można zakwalifikować do swego rodzaju patologii administracyjnej. JA WIEM: KONTRATY I PIENIĄDZE. Ale przepraszam bardzo: sytuacja z koronawirusem nie wyrosła nagle, jak erupcja wulkanu. Pandemia na świecie przebiegała regularnym tempie, była do przewidzenia. Ale to nie wszystko. Okazało się, że Liberty nie ma ŻADNYCH procedur, przyszykowanych na sytuację ,,co by było gdyby” co ukazała informacja o zarażeniu mechaników Mclarena.

W dzień wyścigu dostaliśmy nieśmieszną komedię. Nie martwiąc się życiem ludzkim Liberty i organizatorzy wyścigu czekali z pokerową twarzą, kto pierwszy zrobi krok. Ja rozumiem: sztuka negocjacji. Ale te gierki powinny się toczyć dużo wcześniej, a nie w sytuacji, kiedy cały personel zespołów był już na miejscu, a widzowie tłoczyli się na terenie toru. Czy tak trudno było postawić pierwszy, kosztowny krok w celu ratowania życia przez którąś ze stron? Ponadto okazało się, że poza niezdecydowaniem Liberty, zespoły również są podzielone co do organizacji wyścigu. W głosowaniu wyszło 5:5 (niektóre wersje podają 4:6 za odwołaniem wyścigu). I z takimi problemami w GP Australii ustalanie innych wyścigów ma się toczyć w zgodnym kierunku?

Oczywiście, Liberty Media znalazła się w bardzo ciężkiej sytuacji, która jest dla niej swoistym sprawdzianem umiejętności, w zarządzaniu najbardziej rozpoznawalną sportową serią wyścigową świata. Pandemii koronawirusa nie dało się w żaden sposób przewidzieć, bo to wyrosło pod koniec ubiegłego roku i się rozlało na cały świat. W dodatku przy okazji negocjacji nowego Concorde Agreement, mamy swoistą próbę sił pomiędzy zespołami a nowymi włodarzami serii F1 (i tutaj chyba na prowadzenie siłą doświadczenia wychodzą największe ekipy). Mam poważne obawy, że w tej walce o swoje dobro, oraz o próbę zorganizowania rywalizacji w tym sezonie ktoś przeholuje, pomyli się i cała Formuła 1 przez to oberwie.

PS. Wymieniając brak silnej władzy jako wadę, nie oceniam tego pod aspektem normalnego funkcjonowaniu, a kryzysu. W czasach kryzysu, prawie zawsze silnie sprawowana władza, daje lepsze rezultaty.

Kryzys gospodarczy

Formuły 1

Również ważnym aspektem powrotu do normalnej rywalizacji jest zbliżający się nieubłaganie światowy kryzys gospodarczy. Ludzie zaczną masowo tracić pracę i chyba nie musze o tym dalej pisać, bo każdy wie, jak to się może skończyć: skupmy się na Rajdach Formuły Pierwszej. Nie wiemy, czy wszystkie zespoły Formuły 1 będą wstanie go przetrwać. Ktokolwiek próbuje twierdzić, że na pewno wszystko skończy się dla F1 dobrze, powinien zmienić fach na karty Tarota. W sytuacji światowej pandemii, a następnie kryzysu, nie można mieć pewności prawie do niczego, tylko do 3 rzeczy: śmierci i podatków i Berniego Ecclestona krytykującego Liberty Media.

Co dalej?

Formuły 1

Niedawno ekspert WHO w wywiadzie dla w The New York Times stwierdził , że większe eventy takie jak np. Imprezy masowe i koncerty będą możliwe dopiero jesienią 2021 roku. Sytuacja z tygodnia na tydzień się zmienia i przewidzieć najbliższą przyszłość jest trudno. Na szczęście dostajemy pozytywne sygnały, że ta pandemia dzięki zastosowaniu środków izolacji, może zostać opanowana. W dodatku pojawiają się już eksperymenty badawcze z szczepionkami i osoczem, więc widoczny jest wyraźny postęp, ale jeszcze długa droga przed nami.

Wkrótce bardzo powoli wszystko będzie wracać do normalności. Jednak F1 to ogromne przedsięwzięcie i na wznowienie rywalizacji będziemy musieli jeszcze długo poczekać. Z drugiej strony duże fabryki nie mogą wiecznie stać, a sportowcy na całym świecie nie mogą być ciągle wstrzymywani w swojej działalności, sport to też biznes i zarobek. Najbliższy miesiąc/dwa pokażą nam, jak bardzo ta pandemia wyhamuje i jak szybko będzie możliwy powrót do normalności. Wtedy na poważnie będzie można się zastanawiać nad dokładnym terminem powrotu Formuły 1.

Serdeczne podziękowania kieruję do The Pocisk z Twittera, który mi pomógł swoimi radami w zaprojektowaniu tego artykułu.

Autorem tego artykułu jest Adrian Kleć, którego wszystkie artykuły znajdziecie na jego stronie AbcF1world oraz możecie go zaobserwować na Twitterze

Foto. materiały F1 z Twittera

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *