Czarne

Nie przypadkowo opony w motorsporcie to czarne złoto. Część bolidu, która jako jedyna styka się z asfaltem w trakcie weekendu była kluczowym czynnikiem, tworząc widowisko dla koneserów. Przynajmniej zwycięzca był inny niż zwykle

Dawno nie oglądaliśmy wyścigu, w którym zarządzanie ogumieniem miało tak znaczący wpływ na końcowy wynik. Od piątku było już wiadomo, że softy w wyścigu będą jak rodzina. Najładniej wyglądają na zdjęciach. Błyskawiczna degradacja najmiększej w skali opony sprawiła, że czarne złoto z czerwonym paseczkiem było bezużyteczne w niedzielne popołudnie. 

Kluczem do sukcesu była liczba i moment wizyty u mechaników. Najlepiej strategię opracowały głowy w Red Bullu. Praktycznie cały wyścig na hardach z króciutkim zjazdem na mediumy, dały Maksowi Verstappenowi klucz do wygranej. Holender skrzętnie wykorzystał wysoką temperaturę i bolączki rywali, dostarczając pierwszą wygraną dla Red Bulla w  sezonie.

Dla mistrzów kombinacja miękkich opon i wysokich temperatur przypomina horror. Przegrzanego ogumienia nie opuszczały pęcherze praktycznie na całym dystansie. Wykiwani przez Verstappena w Mercedesie powalczyli przynajmniej między sobą. Lewis Hamilton na świeżych hardach nie dał szans Valtteriemu Bottasowi i w takiej kolejności uzupełnili podium. 

Czwarty metę przeciął Charles Leclerc. Skąd on się tam wziął? – głowili się fani w trakcie wyścigu. Kierowca Ferrari jako jedyny do mechaników zjechał tylko raz w połowie dystansu i takie podejście przyniosło kolejny wynik ponad stan. Monakijczyk powoli staje się specjalistą w dziedzinie jak robić coś z niczego.

Najwięksi przegrani

Po przeciwnej stronie skali dobrych decyzji strategicznych znajduje się Nico Hulkenberg. Niemiec jechał na bardzo dobrej piątej pozycji przed swoim kolegą z ekipy. Pod koniec wyścigu, zespół ściągnął go na wymianę opon na świeże softy. ”Hulk” nic na takiej strategii nie zyskał, a tylko stracił dwie pozycję. Ostatecznie wyścig ukończył siódmy. Wciąż jednak były kierowca Renault może być z siebie bardzo zadowolony i liczyć, że ten krótki epizod podniesie akcje u potencjalnych pracodawców. 

Mniej zadowoleni z Silverstone wyjadą byli koledzy z jednego zespołu. Sebastian Vettel popełnił klasyczny już dla siebie błąd i obrócił się po najeździe na trawie w pierwszym zakręcie. Na szczęście nikogo przy okazji nie zabrał ze sobą i nie doprowadził do karambolu. Niemiec dojechał poza punktami. 

Daniel Riccardo wyścig skończył jeszcze bardziej zły na siebie. Poszedł w ślady Vettela i obrócił się na wyjściu z trzeciego zakrętu. Błąd boli tym bardziej, że treningi oraz kwalifikacje dawały nadzieję na duże punkty. Rocznicowe Grand Prix Australijczyk dojechał jednak poza nimi. 

Szansa na rehabilitację nadejdzie już w najbliższą niedzielę. Rywalizacja przenosi się do Hiszpanii na znanym doskonale torze w Katalonii.

Foto. Materiały prasowe serii oraz Twitter serii

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *