Charles Leclerc ponownie błyszczy w Ferrari, dając nadzieję na udany weekend. Treningi przyniosły także pozytywne głosy z obozu Mercedesa…
Nowy tor, a co za tym idzie wymóg zdobywania cennych informacji, sprowokował wszystkich kierowców do opuszczenia alei serwisowej tuż po zapaleniu zielonego światła. Niewiele brakowało, a George Russell i Esteban Ocon nie wyjechaliby od swoich mechaników, ponieważ kierowca Alpine został wypuszczony wprost pod koła Brytyjczyka. Na szczęście tym razem skończyło się tylko i wyłącznie na strachu. Podobne zakończenie miały także początkowe przygody na torze. Charles Leclerc i Yuki Tsunoda obrócili swoje samochody, z kolei Max Verstappen pocałował bandę na wyjściu z “szesnastki”.
W pierwszej fazie treningu zawodnicy Red Bulla, Mercedesa i Astona Martina korzystali z miękkich opon, reszta stawki sprawdzała działanie pośredniej mieszanki. Na czele prowadzeniem wymieniali się kierowcy Ferrari, schodząc w dolne granice 1:33. Chwilę później Carlos Sainz podkręcił tempo, meldując się z czasem 1:32.443. W międzyczasie kolejne zespoły ubierały miękkie opony, co premiowało do ścisłej czołówki Lando Norrisa i Pierre’a Gasly’ego.
25 minut przed zakończeniem treningu swoją Alfę Romeo rozbił Valtteri Bottas, wywołując czerwoną flagę. Fin popełnił drobny błąd w siódmym zakręcie, przez co skończył jazdę na bandzie. Po około ośmiu minutach sesja została wznowiona, a wszyscy kierowcy założyli miękkie opony do swoich bolidów. Błąd na szybkim okrążeniu popełnił Carlos Sainz, o mały włos nie rozbijając się w czwartym zakręcie. Hiszpan zblokował jednak solidnie prawą przednią oponę, z której momentalnie zeszło powietrze. Zawodnika Ferrari po chwili minął frunący po torze Verstappen, który przebił najszybszy czas sesji o ponad sekundę. Ostatecznie Holender zatrzymał się na rezultacie 1:31.277.
Na odpowiedź Charlesa Leclerca nie trzeba było długo czekać. Monakijczyk wykręcił 1:31.098, zapewniając sobie pierwszą pozycję na koniec treningu. O dziwo za kierowcą Ferrari nie znajdował się Verstappen, tylko George Russell. Brytyjczyk stracił do lidera generalki 7 setnych sekundy, potwierdzając swoją wysoką formę. Tuż za Mercedesem w tabeli z wynikami znalazł się duet Red Bulla i Pierre Gasly. Największą niespodzianką w szerokiej czołówce był z pewnością Alex Albon, który uplasował swojego Williamsa na siódmej pozycji.
Druga odsłona piątkowych jazd na Florydzie odbyła się bez udziału Valtteriego Bottasa, którego bolid zostanie poskładany dopiero na sobotnie sesje. Opóźniony został z kolei wyjazd Maxa Verstappena, u którego wymieniono skrzynię biegów. Na torze kłopoty miał Lance Stroll, który musiał skorzystać z pobocza w “siedemnastce”. Kolejnym pechowcem okazał się Sergio Perez, obracając swojego Red Bulla na wyjściu z zakrętu numer 8. W międzyczasie o problemach z sidepodem raportował Mick Schumacher, natomiast na czoło stawki wyszedł Charles Leclerc (1:31.131).
Po dwudziestu minutach drugiego treningu w bandzie znalazł się Carlos Sainz, który solidnie roztrzaskał swoje Ferrari. Hiszpan stracił kontrolę na wyjściu z “trzynastki”, co zakończyło jego piątkowy trening. Po blisko dziesięciu minutach sesja została wznowiona, a na torze po raz pierwszy pojawił się Verstappen. Szczęście Holendra nie trwało jednak długo, gdyż po dosłownie jednym kółku urzędujący mistrz świata informował o kłopotach ze sterowaniem. Po chwili jego tylne hamulce stanęły w płomieniach, co zmusiło Red Bulla do ściągnięcia swojej gwiazdy do alei serwisowej.
W międzyczasie na czele stawki znalazł się George Russell, jako jedyny schodząc poniżej 1:30. Trzecią pozycję zajmował Lewis Hamilton, a kierowców stajni z Brackley przedzielał Charles Leclerc. Potencjalne poprawy czasów zostały ponownie wstrzymane, tym razem z powodu awarii w bolidzie Nicholasa Latifiego. Trzecia czerwona flaga tego dnia trwała dosłownie kilka chwil, zostawiając kierowcom około 10 minut jazd.
W samej końcówce drugiego treningu zespoły skupiły się na przejazdach z większą ilością paliwa, nie dając szans na poprawy czasów. Nie oznaczało to jednak, że kierowcy przestali popełniać błędy. W ostatnich minutach pobocza zwiedzali Sergio Perez, Sebastian Vettel i Kevin Magnussen. Na czele tablicy z czasami piątek zakończył George Russell, przed Charlesem Leclerkiem i wspomnianym Perezem.
Piątek w Miami był z pewnością wymagającym dniem, podczas którego mało kto ustrzegł się błędów. Z podniesioną głową na resztę weekendu może szykować się Mercedes, który sprawia wrażenie bardziej konkurencyjnego niż dotychczas. Dużo pracy czeka z kolei mechaników w bolidach Carlosa Sainza i Maxa Verstappena. U tego pierwszego trzeba odbudować zniszczoną konstrukcję, natomiast u drugiego zlokalizować problemy i dostarczyć mistrzowi świata bolid, którym będzie mógł rzucić wyzwanie czołówce.
fot. materiały prasowe serii; Red Bull Content Pool
Comments