Charles Leclerc zdemolował swoich rywali, zgarniając szóste Pole Position w sezonie. Drugie miejsce dla Pereza, trzeci był Max Verstappen.
Rywalizacja w Azerbejdżanie od początku weekendu rozgrywała się między kierowcami Ferrari i Red Bulla. Treningi przypominały dotychczasowe rezultaty sezonu 2021, z jeszcze większą przewagą dwóch liderujących ekip. W piątkowych sesjach najlepsi byli Sergio Perez i Charles Leclerc. Sobotnie popołudnie również należało do Meksykanina, co sugerowało interesujące rozstrzygnięcia w kwalifikacjach. Delikatnie z tyłu znajdował się Max Verstappen, który z tygodnia na tydzień czuje coraz większe zagrożenie z drugiej strony garażu.
Czasówka rozpoczęła się z drobnym opóźnieniem, spowodowanym wcześniejszymi incydentami z wyścigu Formuły 2. Pierwszy na torze pojawił się Lando Norris, jednak jego czas nie był zbyt konkurencyjny. Brytyjczyk szybko spadł za duet Alpine i Daniela Ricciardo, a chwilę później także za kierowców AlphaTauri. Wszystkich wspomnianych zawodników pogodził Sergio Perez, który wyszedł na wyraźne prowadzenie. Momentalnie jego rezultat przebił Max Verstappen, schodząc poniżej 1:43. Słabo kwalifikacje otworzyło Ferrari, Carlos Sainz tracił sekundę do urzędującego mistrza świata, a Leclerc był 3 dziesiąte za Holendrem. Drugi przejazd członków stajni z Maranello przyniósł poprawę, spychając rywali z Red Bulla na trzecie i czwarte miejsce. Po chwili “Czerwone Byki” wyprowadziły kontrę, ponownie wychodząc na czoło stawki. W międzyczasie na torze “szalał” Lance Stroll. Kanadyjczyk wpadł w bandę przed sekcją zamkową, jednak dał radę wycofać i wrócił do jazdy. Ta nie trwała długo, gdyż na kolejnym okrążeniu Stroll rozbił się w drugim zakręcie. Nad torem pojawiła się czerwona flaga, a zegar został zatrzymany na 2:30 przed końcem Q1. Wznowienie rywalizacji przyniosło ogromne zamieszanie w dolnych partiach stawki, która urządziła sobie wyścig do flagi, nie pozwalając nikomu na poprawę czasu. Ze strefy zagrożenia uratował się jedynie Valtteri Bottas, a do Q2 nie awansowali: Magnussen, Albon, Latifi, Stroll i Schumacher.
Drugą część kwalifikacji otworzyli kierowcy Red Bulla, których czasy różniły się o 3 setne sekundy. Przejazd duetu Ferrari był jednak o wiele lepszy i Carlos Sainz znalazł się na prowadzeniu. Sobota nie była udanym dniem dla Astona Martina, gdyż tym razem w bandę wjechał Sebastian Vettel. Niemiec na szczęście nie uszkodził swojego skrzydła i bezpiecznie wrócił do alei serwisowej. Chwilę później pocałunki z bandami zaliczali Sergio Perez i Charles Leclerc. Meksykanin awansował przy okazji na czoło stawki, Leclerc był tuż za nim. Oprócz Pereza także Verstappen i Tsunoda z rodziny Red Bulla dotykali band, jednak bez żadnych konsekwencji. Pod koniec Q2 ze strefy zagrożenia wydostał się Lewis Hamilton, który skorzystał z tunelu aerodynamicznego za Georgem Russellem. Błąd w szesnastym zakręcie kosztował Lando Norrisa awans do Q3, oprócz Brytyjczyka z kwalifikacjami pożegnali się także: Ricciardo, Ocon, Zhou i Bottas.
Finałowa rozgrywka kwalifikacji miała przebiegać pod dyktando Red Bulla i Ferrari, pozostawało jedynie pytanie, kto z nich wyjdzie z tej bitwy zwycięsko. Pierwsze przejazdy sugerowały, że to Włosi będą górą w sobotę. Na czele znajdował się Carlos Sainz, z przewagą 5 setnych sekundy na Leclerkiem. Red Bull nie tracił dużo, czołowa czwórka mieściła się w dwóch dziesiątych sekundy. Na 3 minuty przed końcem wszyscy faworyci znów zjawili się na torze, odgrywając ostatni akt sobotnich zmagań. Sainz wykluczył się z walki o poprawę czasu już w drugim zakręcie, gdy lekko dotknął bandy na wyjściu. Za Hiszpanem frunął już Leclerc, który poprawił osiągniecie Carlosa o blisko pół sekundy, zapewniając sobie Pole Position. Red Bull miał jednak ochotę wskoczyć chociaż do pierwszego rzędu, co skutecznie uczynił Max Verstappen. Radość Holendra nie trwała jednak długo, ponieważ po chwili jego osiągnięcie przebił Sergio Perez, meldując się na drugiej pozycji. Prawie półtorej sekundy za liderami uplasował się George Russell, przed Pierrem Gaslym i Lewisem Hamiltonem. Czołową dziesiątkę domknęli Yuki Tsunoda, Sebastian Vettel i Fernando Alonso.
Emocjonująca sobota daje nam nadzieje na jeszcze lepszą niedzielę. Charles Leclerc z pewnością będzie pod sporą presją ze strony kierowców Red Bulla. Monakijczyk z miłą chęcią skorzystałby z pomocy Carlosa Sainza, jednak ten ponownie popsuł kwalifikacje i zamiast ruszać z pierwszego rzędu, wystartuje z czwartego pola.
fot. F1; Red Bull Content Pool
Comments