Zarówno Mercedes, jak i Lewis Hamilton dawno nie znaleźli sie pod taką presją w walce o mistrzostwo, stąd ich wątpliwości o legalność samochodu ich największych rywali.
Tegoroczny sezon F1 rozkręcił się na dobre, a rywalizacja o mistrzostwo od dawna nie była aż tak zacięta. Jakby mało nam było starcia na torze, walka między Mercedesem a Red Bullem przeciąga się również na obszary walki medialnej. Szczególnie agresywnie na tym polu działają obrońcy tytułu mistrzowskiego, którzy co chwilę zarzucają coś obecnym liderom klasyfikacji. Mercedes zdążył się przyczepić do Red Bulla o elastyczne tylne skrzydła (samemu mając podobny patent z przodu bolidu) czy pit-stopy. Lewis Hamilton również dorzucił swoje trzy grosze w podważeniu legalności konstrukcji Red Bulla, uderzając w ich jednostkę napędową. Zdaniem siedmiokrotnego mistrza świata, dostarczane przez Hondę silniki mają być wyposażone w tak zwane „Party Mode”.
Oni zdecydowanie mają trochę więcej w zanadrzu. Już to wiem, ale myślę, że zrobiliśmy mały postęp. Myślę, że nadal mają dwie dziesiąte, a może jest to jedna dziesiąta i pół, coś w tym stylu. Zdecydowanie możemy zrobić kilka małych kroków do przodu, ale nie na tyle, aby zamknąć te dwie dziesiąte. W ciągu jednego okrążenia czułem się całkiem nieźle, po prostu spodziewam się, że jutro wyciągną trochę więcej. Mają prawie taki sam tryb kwalifikacyjny, jak my kiedyś. Zapytałem moich chłopaków… nie rozumiem, skąd oni to biorą. To imponujące i musimy ciężko pracować, aby sprawdzić, czy możemy to jakoś dorównać.
Lewis Hamilton
Red Bull korzystający nielegalnie z trybu kwalifikacyjnego byłby naprawdę ciekawym zjawiskiem. Nie możemy zapomnieć bowiem, że to właśnie oni wymusili w zeszłym roku likwidację możliwości korzystania z różnych map silnika. Nic dziwnego zatem, że słowa Lewisa Hamiltona wywołały niemałe zamieszanie.
To treningi, nigdy nie wiadomo, jaki program prowadzą inni. […] Bez wątpienia jednak oni [Red Bull; przyp. red.] są nadal silni i myślę, że wciąż zyskują w stosunku do nas na linii prostej, co jest dla nas pewną słabością. Zapewne zobaczymy to w kwalifikacjach, gdy każdy podkręca osiągi silnika jak tylko może.
Lewis Hamilton
Oczywiście każdy może osądzać o naruszenia regulaminów swoich rywali. Ostatecznie jednak to od sędziów zależy, czy oszustwo zostanie rozpoznane i ukarane. Nie możemy również zapomnieć słów byłego właściciela serii, Berniego Ecclestone’a, którego zdaniem „wszyscy w Formule 1 oszukują i cała sztuka polega na tym, żeby nie dać się złapać”.
Foto. materiały prasowe producenta
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.
Comments