Alex Albon przeżył ogromne rozczarowanie, gdy dowiedział się, że traci miejsce w F1. Taj nie zamierza jednak się nad tym rozczulać.
Fotel w Red Bullu w ostatnich dwóch latach nie był najprzyjemniejszym miejscem. Doskonale przekonał się o tym Pierre Gasly, który wytrzymał na nim zaledwie 12 rund. Nieco lepiej wypadł Alex Albon. Tajowi udało się przejechać 26 Grand Prix, jednak forma, jaką prezentował, były kierowca “Czerwonych Byków” była daleka od zadowalającej, więc również z nim się pożegnano. Trudno się dziwić Christianowi Hornerowi i dr. Helmutowi Marko. Zaledwie dwa podia i tylko 11 miejsc w pierwszej piątce podczas 26 rund to wynik, na jaki Red Bull nie może sobie pozwolić, jeśli chce się liczyć w walce o mistrzowskie laury. Fakt, Alex był blisko zwycięstwa podczas GP Austrii, a także jechał pewnie po podium podczas Grand Prix Brazylii w 2019 roku, lecz na przykład podium zdobyte podczas zeszłorocznej rundy w Bahrajnie było prezentem od losu. Pomimo swojej formy Albon wciąż jednak ma prawo czuć rozczarowanie.
To było rozczarowujące i zawsze będzie, bo [jazda w F1] jest marzeniem każdego z nas, ale bardzo szybko zrozumiałem, że nie ma co się nad sobą smucić. Trzeba najszybciej wrócić do pracy i robić jak najwięcej, aby powrócić. Moim celem jest oczywiście znalezienie miejsca na przyszły rok i pełna gotowość w obecnym. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy, zarówno pod względem fizycznym, jak i biorąc pod uwagę COVID. Zima polegała na upewnieniu się, że jestem w topowej formie i testach w symulatorze. Liczę, że uda się dostać kilka dni na torze np. podczas testów opon.
Alex Albon
Pomimo nieprzyjemnej sytuacji, jaka spotkała Taja rok temu, podchodzi on do tego w bardzo pozytywny sposób. Użalanie się i obrażanie nic mu nie da, a powrót do F1 może wywalczyć tylko w taki sposób, w jaki się do Królowej Sportów Motorowych dostał: ciężką pracą. Tymczasem w 2021 roku Alex Albon będzie się ścigać w serii DTM, gdzie korzystać będzie z Ferrari 488 GT3 zespołu AF Corse. Starty nie będą regularne, ponieważ Alex ma je łączyć z obowiązkami kierowcy rezerwowego Red Bulla.
Foto. materiały prasowe zespołu