Jeszcze rok temu nikt nie pomyślałby, że Pierre Gasly odrodzi się jak feniks z popiołu. Jednak czy nie jest za wcześnie na powrót do RBR?
Emocje po niedzielnym wyścigu jeszcze nie zdążyły na dobre opaść, a temat składu kierowców Red Bulla znów nabiera na sile. Pierre Gasly po swoim pierwszym zwycięstwie w Formule 1 ponownie jest łączony z główną ekipą austriackiego producenta napojów energetycznych. Czy słusznie? Naprawdę ciężko jest na ten moment to stwierdzić. Choć według Helmuta Marko, szefa programu młodych kierowców Red Bulla, pozycja Alexa Albona u boku Maxa Verstappena jest niezagrożona, tak każdy doskonale pamięta identyczną sytuację sprzed roku w kontekście Pierre’a. Sam Gasly jednakże po tym weekendzie przyznał, że czuje się na siłach na powrót do zespołu Red Bull Racing.
Myślę, że jestem gotowy, ale to nie ode mnie zależy decyzja. Jedyną rzeczą, jaką zrobiłem, odkąd przenieśli mnie z powrotem do Toro Rosso, było skupienie się na sobie i pokazanie, co potrafię.
Pierre Gasly
Od degradacji Francuza do zespołu juniorskiego minął już ponad rok. W tym czasie pomijając fakt utraty fotela w topowej ekipie, w życiu Pierra doszło do wielu wstrząsających wydarzeń. Czy to śmierć kumpla, jakim był Anthoine Hubert już w weekend powrotu do Toro Rosso, czy niedawne włamanie do jego domu i kradzież jego wielu prywatnych rzeczy i pamiątek. Mimo to jednak Gasly wydaje się nieugięty, prezentując stałą i mocną formę od początku tego sezonu. Premierowe zwycięstwo w wyścigu F1 jest wisienką na torcie.
„Kiedy dostaję odpowiednie narzędzia do ręki, jestem naprawdę zadowolony z wyników, jakie prezentujemy. Nie mówię tylko o Brazylii, ale generalnie myślę, że przez większość czasu byliśmy dość silni. Od tamtej pory mieliśmy naprawdę mocne kwalifikacje oraz naprawdę mocne wyścigi. Zobaczymy, co się stanie dalej.
Pierre Gasly
Bez wątpienia spełnienie wyżej wspomnianego scenariusza mogłoby być ostatnią szansą. Nie jednak dla Gasly’ego, bo po jego osiągnięciach w ciągu ostatnich 13 miesięcy już nikt nie wątpi w kompetencje Francuza, ale dla Red Bulla. W przypadku, gdyby po kolejnym awansie do czołowej ekipy Pierre ponownie straciłby formę, a potencjalnie zdegradowany do Alpha Tauri Albon zaczął dostarczać solidne wyniki, otrzymalibyśmy potwierdzenie tezy, że w Red Bullu problem nie tkwi w kierowcach.
Spoglądając jednak jeszcze na chwilę w stronę przeszłości, wygrana na Monzie jest dla Pierre’a czymś naprawdę wyjątkowym. Dla zespołu z Faenzy, który w rożnych wcieleniach rywalizuje w Formule 1 nieprzerwanie od 1985 roku, jest to dopiero drugie zwycięstwo w historii. Poprzednim była oczywiście pierwsza wygrana Sebastiana Vettela, który zatriumfował w barwach Toro Rosso już w swoim pierwszym pełnym sezonie – także w Świątyni Prędkości. Warto nadmienić, że spośród obu teamów Red Bulla to właśnie zespołowi juniorskiemu, który został utworzony na bazie bardzo miernego Minardi, udało się ukończyć wyścig na najwyższym stopniu podium jako pierwszemu. Na powtórkę tego sukcesu Włosi musieli czekać aż 12 lat.
W Toro Rosso było wielu, wielu mocnych kierowców. Jestem naprawdę szczęśliwy, że jestem jednym z dwóch, którym udało się wygrać dla tego zespołu. Myślę, że dobre wyniki powinny być czymś nagrodzone, ale zobaczymy, co się stanie. W tej chwili nie jest to coś, o czym naprawdę chcę myśleć. Po prostu chcę cieszyć się tą chwilą, ponieważ to moja pierwsza wygrana w F1.
Pierre Gasly
Foto. materiały prasowe zespołu AlphaTauri
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.
Comments