Według szefa zespołu Red Bull Racing Christiana Hornera, nowe zalecenia dotyczące jednostek napędowych są niesłychanie ważne w kontekście wyrównania szans w nadchodzącym sezonie.

Zespół z Milton Keynes w ubiegłym roku porzucił jednostki napędowe Renault i rozpoczął współpracę z Hondą. Zaowocowało to trzecim miejscem w klasyfikacji konstruktorów oraz trzecią pozycją Maxa Verstappena w klasyfikacji kierowców. Bez cienia wątpliwości można jednak stwierdzić, że w sezonie 2019 najlepszym silnikiem dysponowało Ferrari, a tę przewagę było widać szczególnie w drugiej części sezonu. Red Bull w największym stopniu naciskał na FIA, by przyjrzała się bolidowi Włochów, co na przykład sprawiło, że podczas Grand Prix USA Scuderia zmuszona była używać innej specyfikacji silnika.

Ostatecznie Ferrari udowodniło legalność swojego napędu, lecz federacja w nowych dyrektywach postanowiła bardziej sprecyzować pewne kwestie. Szczególną uwagę zwrócono na sprawę czujników mierzących przepływ paliwa. Ich odczyt miał być zakłamywany przez stajnię z Maranello, dzięki czemu można było dostarczać więcej mieszanki paliwowej do komory silnika między cyklami pomiaru. Od sezonu 2020 obowiązkowe będą aż dwie czujki w celu skrócenia cyklu i zapewnienia większej dokładności.

“Temat jednostki napędowej jest naprawdę złożony i myślę, że FIA nie ma tak kompleksowych ekspertyz, jak poszczególne zespoły. Teraz jednak regulamin został rozjaśniony w miejscach, gdzie ważniejsze od patrzenia za plecy jest parcie naprzód. Dla nas absolutna przejrzystość jest niesamowicie ważna”

mówił Christian Horner, szef Red Bulla.

Nowe wskazówki FIA są rzecz jasna na rękę ekipie Czerwonych Byków – Honda zaliczyła na przestrzeni sezonu pokaźny postęp, więc czytelniejsze przepisy oznaczają mniej luk, które mogą wyłapać inżynierowie, a co za tym idzie – daje to większe szanse na nadgonienie Mercedesa i Ferrari pod względem surowej prędkości. W 2019 roku Srebrne Strzały miały problemy z mocą silnika, ale nadrabiały to świetną konstrukcją samego bolidu i genialną wręcz aerodynamiką. Włosi za to nie mogli dogadać się z oponami, a także w przeciwieństwie do Red Bulla i Mercedesa walczyli z problemami dotyczącymi oporu powietrza. Zespół austriackiego konsorcjum natomiast na początku sezonu znacznie odstawał od czołówki we wszystkich aspektach, co w klasycznym dla siebie stylu nadrabiał z każdym kolejnym wyścigiem. Szanse na restarcie mogą być więc bardziej wyrównane niż nam się wydaje, a to daje nadzieję na naprawdę ciekawy sezon – ostatni przed rewolucyjnymi zmianami w 2021 roku.

Foto. Twitter

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *