Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

GP Japonii to kolejny udany wyścig Mercedesa i totalna porażka Williamsa, ale Verstappen również spisuje wyścig na straty wraz z RedBullem

Jeżeli należycie do tej grupy osób, która w ten weekend postanowiła sobie dobrze pospać, to cóż, ominęło was kolejne dobre widowisko podczas GP Japonii. Najpierw w kwalifikacjach byliśmy świadkami genialnej, nieoczekiwanej formy Ferrari z Vettelem na czele, po czym po paru godzinach Mercedes idealnie pokazał jak wykorzystać niedociągnięcia rywali, przekształcając porażkę w sukces.

GP Japonii

Tak walka o zwycięstwo rozegrała się już na starcie przy pierwszym zakręcie, kiedy to po słabym starcie kierowców Ferrari, Bottas wystrzelił jak z procy i znalazł się tuż przed startującym z pierwszego pola Vettelem. Sam start Niemca na pewno jeszcze przez długo będzie budził kontrowersje. Czterokrotny mistrz świata, podobnie jak w Rosji jego były kolega z zespołu, Kimi Räikkönen, popełnił falstart. Jednakże w tym przypadku ze względu na to, że Seb nie przekroczył linii swojego pola startowego, sędziowie nie przyznali mu kary. Co nie zmienia faktu, że sam ukarał siebie tym manewrem, pozbawiając się szansy na zwycięstwo w GP Japonii.

GP Japonii

Ale nie tylko samym startem Ferrari zepsuło sobie wyścig. Wciskający się po zewnętrznej wyjazdu z drugiego zakrętu Max Verstappen po zaliczeniu dobrego startu, przez lekki uślizg i wyrzucenie samochodem Leclerca na zewnętrzną, został uderzony i zepchnięty na trawę. Przez tą kolizję doszło do uszkodzenia skrzydła w samochodzie Monakijczyka, jednakże na jego wymianę Charles zwlekał przez następne kilka okrążeń. Przy okazji na prostej Backstretch oderwane części z samochodu z numerem 16 uderzyły w bolidy z tyłu, odrywając prawe lusterko Hamiltonowi oraz wpadając do kanału chłodzącego Norrisa, przez co Lando musiał zjechać na nieplanowany pit stop. Leclerc ostateczne na zmianę skrzydła zjechał na 3 okrążeniu, pomimo przekonywania inżynierów o dość dobrym zachowaniu bolidu z uszkodzeniami. Ze skutkami kolizji nie poradził sobie natomiast Verstappen, kończąc GP Japonii już na 14 okrążeniu.

GP Japonii

Incydent z Maxem nie był jedyną kolizją stajni Red Bulla w tym wyścigu. Albon w walce z Norrisem zastosował przy ostatniej szykanie ostrą dive – bombę, doprowadzając z nim do kontaktu i zmuszając Brytyjczyka do wyjazdu poza tor.

Niedługo po wymianie skrzydła u Charlesa i następnie spadnięcia przez niego na koniec stawki, Vettel pozostał sam z przodu pod ciągłą ofensywą Hamiltona. Ferrari postanowiło zaryzykować i na 16 kółku ściągnęli Seba, dając mu drugi komplet miękkich opon. To dało jasno do zrozumienia, że Niemiec pojedzie strategią na 2 pit stopy. Mercedes nie postanowił zwlekać dłużej i okrążenie później zmienił opony w samochodzie lidera wyścigu na pośrednie, jednakże od razu zaznaczając że w grę również wchodzi jeszcze jedna zmiana. W przeciwieństwie do Lewisa, bo u niego postanowiono na przedłużenie stintu i staranie o 1 pit stop, co ostatecznie się nie udało i Brytyjczyk również był zmuszony do ponownej wizyty w alei.

GP Japonii

W tle tych wszystkich wydarzeń na czele realizator dawał nam również przebitki na walkę Leclerca ze wszystkimi, w celu odrobienia strat i finishu w punktowanej dziesiątce. Udało mu się dojechać na 6 miejscu, ale incydent ze startu ponownie odbił się czkawką. Pisząc ten tekst dostaliśmy już informację o podwójnej każe dla Leclerca. 5 sekund za doprowadzenie do kolizji i 10 sekund za zwlekanie z naprawą uszkodzonego skrzydła i powodowanie zagrożenia (jak mówiłem, odpadające części uszkodziły samochód Lewisa i Norrisa), co łącznie daje nam 15 sekund kary. W wyniku tych kar Leclerc z 6 miejsca spada na 7, tuż za Daniela Ricciardo. Samo Ferrari dostało 25 tysięcy euro karu za zezwolenie na jazdę z uszkodzeniami podczas GP Japonii. Ale wracając do walki na czele.

O ile po podwójnych pit stopach pierwszej trójki Bottas wypracował sobie taką przewagę, że walka o zwycięstwo była już niemal rozstrzygnięta i tylko kataklizm wielkości wczorajszego tajfunu byłby w stanie odebrać Finowi najwyższy stopień podium, tak tuż za nim toczyła się zaciekła walka o 2 miejsce między Vettelem a Hamiltonem.

GP Japonii

Obaj mistrzowie byli po dwóch wymianach opon, jednakże to Lewis dysponował bardziej miękką mieszanką i atakował jadącego na oponach pośrednich Seba. Walka ciągła się przez kilka okrążeń i ostatecznie zakończyła się wraz z szachownicą na końcu wyścigu. Liderowi klasyfikacji kierowców nie udało się wyprzedzić Niemca, który perfekcyjnie wykorzystał wszystkie możliwe środki, w tym dublowania, przewagę na prostych czy zużywające się opony w bolidzie Mercedesa.

Na ostatnim okrążeniu doszło do kontaktu między Perezem a Gaslym w tym samym miejscu, co między Leclerciem a Verstappenem na początku. Tym razem jednakże sytuacja nie zakończyła się dla Meksykanina zbyt dobrze, bo zakończył on wyścig na bandzie. Nie przeszkodziło to jednak w sklasyfikowaniu go, a Sergio wraca z Japonii na 9 miejscu, zwiększając tegoroczny dorobek o 2 punkty.

W taki sposób Valtteri Bottas po niemal bezbłędnym wyścigu zgarnął swoje 6 zwycięstwo w karierze i zrównał tym samym swój rekord ilości wygranych w jedym sezonie, wygrywając w tym roku 3 krotnie czyli tyle samo razy co w 2017.

Z kilkunastosekundową stratą za nim dojechali kolejno Vettel i Hamilton i tym samym Mercedes w tym Grand Prix zapewnił sobie 6 z rzędu tytuł mistrzowski konstruktorów. I o ile Bottas jest ciągle w teoretycznej walce o mistrzostwo (cała reszta 18 kierowców już odpadła), to mimo iż Formuła 1 jest nieprzewidywalna i nie raz to chociażby w tym sezonie udowodniła, to szczerze wątpię żeby 6 mistrzostwo Hamiltona było w jakikolwiek sposób zagrożone.

GP Japonii

Czwarty Albon wykorzystał nieszczęście kolegi zespołowego w walce z Leclerciem i dojechał na najlepszej osiągalnej dla niego dzisiaj pozycji. Za nim znalazł się fenomenalny w tym sezonie Smooth Operator, czyli Carlos Sainz, którego przewaga punktowa na 6 miejscu powoli topnieje w związku z bardzo dobrymi wynikami Taja. Jak wcześniej wspominałem, w związku z karą Charlesa 6 miejsce zajął Ricciardo, a Monakijczyk spadł tuż za niego. Ósmy Gasly pokazuje, że obecnie działa najlepiej kiedy nie ma na sobie presji lepszego zespołu. Dziewiąty został zakwalifikowany wcześniej wspomniany Perez i to mimo nie ukończenia wyścigu, a punktowaną dziesiątkę uzupełnił Hulkenberg. Bez punktów dojechali kolejno: Stroll, Kvyat, Norris, Räikkönen, Grosjean, Giovinazzi, startujący z końca stawki Magnussen, Russell a na końcu startujący z alei po naprawach związanych z wypadkiem w Q1 Robert Kubica. Jedynym niesklasyfikowanym kierowcą wyścigu jest Max Verstappen, który przed wyścigiem licząc na podium, na pewno nie wróci z Suzuki zadowolony.

Japonia ponownie dostarczyła nam ciekawego weekendu, szczególnie w związku z panującym w sobotę Tajfunem. Przez niego to wczoraj nie odbyła się ani jedna sesja, odwołano 3 sesję treningową a kwalifikację przeniesiono na niedzielę. Ten weekend dał też sporo do myślenia nad proponowanymi przez wielu skróconymi weekendami, ponieważ w związku z coraz dłuższym kalendarzem szuka się opcji na oszczędności. A samo skrócenie treningów dało nam dodatkowe emocje związane z niepewnością, ponieważ zespoły nie miały odpowiedniej ilości danych na temat twardej mieszanki, a przez to kierowcy walczący o zwycięstwo nie podjęli ryzyka użycia niej.

Do końca sezonu zostały już tylko 4 wyścigi, a już losy mistrzostwa konstruktorów zostały rozstrzygnięte. W walce o mistrzostwo kierowców został jedynie duet Mercedesa, jednakże szanse Bottasa są naprawdę niewielkie. Nam pozostaje jedynie czekać na kolejne Grand Prix, które odbędzie się za 2 tygodnie w Meksyku i obserwować, kiedy zakończy się walka o tytuł mistrza świata kierowców.

GP Japonii

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *