Okazuje się, że elektryki nie powstały z miłości do czystego środowiska, ale z przymusu ucieczki od norm. Teraz dopiero Volkswagen chce w pełni świadomie robić auta elektryczne
Gdyby 10 lat temu ktoś powiedział, że dzisiaj będziemy rozwijać samochody elektryczne, a Volkswagen w ciągu 9 lat (do 2029) będzie w stanie zrobić 75 elektryków i 60 hybryd to co byście powiedzieli? Zakładam, że większość z was puknęłaby się w czoło i wyśmiała takiego delikwenta, bo jak to? Da się żyć bez silnika 2.0? Downsizing? Nie słyszałem. Dzisiaj to niemożliwe, aby nie znać twierdzenia tego słowa, a afery typu Dieselgate, wcale nie pomogły zachowaniu dużych silników o wysokiej trwałości. Jednak okazuje się, że te całe elektryki, elektryfikacja i era hybrydowa to nie do końca wymysł producentów, bo Ci deklarują, że stworzyli je w jednym konkretnym celu. Zatem kto za tym wszystkim stoi?
Szef Volkswagena, Jost Capito, przyznał w wywiadzie dla magazynu Autocar, że początkowo tworzenie elektryków miało jeden cel – ucieczka od coraz to surowszych norm emisji spalin. Można było to zaobserwować na przestrzeni ostatnich lat, bo wielu producentów robiło samochodu nie do końca racjonalne, drogie, ale za to elektryczne, więc średnia emisja floty spadała i każdy był szczęśliwy. Teraz jednak to się zmieniło, bo technologia poszła do przodu, więc ceny idą w dół, zasięg rośnie, a użyteczność tych pojazdów stale się zwiększa. Rośnie również liczba punktów ładowania, a to ma kluczowe znaczenie.
Capito sam przyznał, że zaskoczył go rozwój samochodów osobowych i tempo postępu technologicznego. Dzisiaj elektryki możemy podzielić na dwie grupy – miejskie i sportowe. Te pierwsze są przeznaczone dla codziennego użytku, mają duży zasięg i mają być ekologiczne. Te drugie to kwintesencja motorsportu tyle, że w cichej postaci. Dla przykładu ID.R został najszybszym samochodem elektrycznym, który brał udział w wyścigu Hill Climb i jest w stanie osiągać niesamowite wyniki, bijąc tym samym rekordy. Zatem czy elektryki są naszą przyszłością? Na to pytanie wbrew pozorom ciężko odpowiedzieć, jeśli mamy być rzetelni. Dlatego też zostawiamy odpowiedź wam.
Foto. materiały prasowe producenta
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.