Do rodziny elektrycznych samochodów ma dołączyć Volkswagen ID.1, jako zastępca dla modelu e-Up, w zaktualizowanej stylistyce dla flagowej serii ID
Na dzień dzisiejszy gama elektrycznych samochodów Volkswagena to ID.3, który w zasadzie już wkroczył na rynek oraz ID.4, do którego oficjalnej premiery bliżej niż dalej. O ile ten pierwszy występuje w roli miejskiego hatchbacka, tak brat z numerem większym, występuje jako pełnowymiarowy SUV. W końcu jest moda na tego typu samochody. Jednak im większe auto, tym większe zapotrzebowanie na energię i większa cena. Tutaj pojawia się jednak Volkswagen ID.1, czyli elektryk, który ma kosztować 20 tysięcy euro (około 88 tysięcy złotych, dla zaokrąglenia 90 tysięcy). Pytanie czy to się uda, jeśli implementujemy wygląd większych braci do taniej formy, chcąc zastąpić model e-Up!?
ID.3 pojawił się na rynku jako przetarcie drogi dla marki, taki ruch był potrzebny po aferze Dieselgate. Auto przejmuje trochę rolę Golfa-e i daje złoty środek na dzisiejsze czasy pomiędzy ceną, zasięgiem i rozmiarem. ID.1 będzie nieco inny – to auto ma być tanie. Baterie dla tego auto mają mieć pojemność 24 i 36 kWh, co ma przełożyć się na zasięg 200 i 320 kilometrów. Te wartości w takich specyfikacjach powinny być “realne”. Konkurencja? Przede wszystkim zastąpienie e-Up, aby stylistyka była spójna i tutaj pojawia się Seat Mii oraz Skoda Citigoe iV. Oczywiście to nie jedyne auto, które ma się pojawić.
Jeśli mamy ID.3 i zbliża się ID.1 to potrzeba do pełni szczęścia ID.2. Tutaj mówimy o rywalach takich jak Opel Corsa-e, Peugeot e-208 czy Renault ZOE. Tutaj dane techniczne to mała tajemnica, podobnie jak w przypadku wersji Cross, czyli klasycznie już wersji podniesionej dla lepszej sprzedaży. Premiera? Kwestia 2-4 lat, więc te wartości mogą ulec zmianie, podobnie jak dopłaty do aut elektrycznych i korzyści z ich posiadania dla właścicieli. Jak to mówią “pożyjemy zobaczymy”, bo temat elektryków jest bardzo dynamiczny. Jednak zdaje się, że popyt będzie stale rosnąć.
Źródło. autoevolution
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.