Nowy kierowca Red Bulla, Sergio Perez wciąż poznaje dopiero swój nowy bolid. Według Meksykanina ten proces spowalnia ograniczony czas na torze.
Za nami cztery pierwsze wyścigi popularnego “Checo” w Red Bullu. Do tej pory Sergio Perez zaliczył tylko jeden względnie bezproblemowy weekend, który miał miejsce na torze w Portugalii. Poza tym zajął dwa piąte miejsca, a smakiem musiał się obejść na Imoli, gdzie pomimo pokonania Maxa Verstappena w czasówce jako pierwszy kierowca od czasów Daniela Ricciardo zaliczył sporo nieprzyjemnych przygód w wyścigu i dojechał dopiero jedenasty. Według Sergio na niełatwy start w ekipie z Milton Keynes wpływ ma ograniczony czas, jaki kierowcy mogą spędzić za kółkiem. Od tego roku wszystkie sesje treningowe trwają tylko 60 minut, zamiast 90. Ponadto testy przedsezonowe zostały skrócone zaledwie do trzech dni na obu kierowców, a wszelkie dni w ciągu sezonu zostały usunięte.
Oczywiście zyskuję pewność za kierownicą auta. Za każdym razem, kiedy dojadę do mety, myślę sobie tylko: “Ok, chciałbym zacząć go od nowa.” To jak ograniczony jest czas na torze, sprawia, że trudno jest szybko złapać prędkość. Po prostu zapomnę to, co działo się podczas tego weekendu i spróbujemy w Monako, nauczymy się na bazie tego, co się działo i wrócimy silniejsi.
Sergio Perez
Czy Sergio Perez wejdzie na poziom, jakiego oczekuje Red Bull i zacznie regularnie walczyć o podia oraz być strategiczną pomocą dla Maxa Verstappena? Odpowiedź na to poznamy podczas najbliższych weekendów, lecz należy pamiętać, że Meksykanin dopiero trzeci raz zmienił zespół, a poprzedni raz do nowej ekipy trafił w 2014 roku, więc siłą rzeczy okres adaptacji będzie trwał dłużej niż u Carlosa Sainza, czy Daniela Ricciardo, gdyż ta dwójka zmieniała w ostatnich latach zespoły i wie jak pracować w takiej sytuacji. Mogę z pewnością stwierdzić, że gdy Sergio Perez osiągnie swoją optymalną formę, będzie cenną kartą Red Bulla w walce o mistrzostwa w obu klasyfikacjach.
Foto. Red Bull Content Pool