Nowy sezon 2022 Formuły 1 miał być nowym początkiem. Istotnie tak się stało. Zmierzch Mercedesa, powrót Ferrari, równia pochyła Astona i Alfa Romeo regularnie walcząca z aktualnymi mistrzami świata. Czy tego się spodziewaliśmy po tym sezonie? Niektórzy tak, niektórzy nie. Jednak na pewno jest o czym pisać. Zapraszam na podsumowanie początku sezonu 2022 F1. Będą ciekawe statystyki, wnioski i prognozy na przyszłość oparte o to, co dzieje się w tym roku w królowej sportów motorowych.
Ferrari
Ferrari wróciło na szczyt. Nie obyło się bez problemów i wpadek, ale to oni od początku sezonu przewodzą w obu klasyfikacjach. Ich bolid w tym momencie wygląda na drugi najszybszy na gridzie, ale włoski zespół nie miał żadnej awarii i dzięki temu przewodzą stawce. Wszyscy zadają pytanie – czy to będzie TEN rok, w którym ponownie sięgną po mistrzostwo F1?
Kilka statystyk:
- Ferrari pierwszy raz od GP Meksyku 2019 zablokowało pierwszy rząd na starcie
- Leclerc zawsze startuje z pierwszego rzędu. Taka sytuacja, aby kierowca Ferrari w pierwszych wyścigach sezonu zawsze startował tak wysoko nie zdarzyła się od czasów… dominacji Michaela Schumachera.
- Ferrari nie prowadziło przez pięć kolejnych wyścigów z rzędu w klasyfikacji konstruktorów F1 od 2008 roku.
- Leclerc w swojej karierze zdobył już 12 pole position, ale tylko 4 zwycięstwa
Jak widać, Ferrari ma największy potencjał od 14 lat. Owszem, ich bolid był również bardzo dobry w 2010, 2012, a nawet w 2017 i 2018 roku – tylko wtedy nie mieli dwóch tak dobrych kierowców. Oczywiście, Sainz ma problemy i na razie prezentuje się znacznie gorzej niż w poprzednim sezonie. Jednak nikt nie wątpi, że może nie tylko dorównywać, ale nierzadko pokonywać Monakijczyka. W dodatku od testów przedsezonowych Ferrari jest najmniej awaryjnym i najmniej problemowym bolidem w stawce. W Hiszpanii zespół z Maranello ma przywieźć duży pakiet poprawek. Ich efektywność i częstotliwość w erze limitów budżetowych mogą mieć decydujący wpływ na przebieg mistrzostw. Pytanie, jak to poprawi ich dyspozycję.
To może być TEN rok. Pytanie, czy stare demony nie wrócą. Każdemu mogą się zdarzać wpadki, tak jak Ferrari na Imoli. Pytanie, czy będą one okazjonalne, czy nie. Jednak widzę inne nastawienie w Ferrari. Są pokorni, cierpliwi, nie dmuchają balonika, potrafią przyznać się do błędu, jeżeli wystąpił oraz nie postępują pochopnie. Myślę, iż kluczowa była tu cierpliwość i zaufanie, które miał u zarządu Mattia Binotto. Mimo, iż w poprzednich trzech latach Ferrari nie spisywało się zbyt dobrze, to szef włoskiej stajni utrzymał się na swojej posadzie.
Zarząd zespołu zachował się inaczej niż poprzednio. Okazał zaufanie zespołowi i nie zmieniało od razu wszystkiego, gdy coś ” nie szło”, jak to bywało w historii. To przyniosło sukces. Ten zespół to zupełnie inna stajnia niż pięć lat temu. Zrozumieli, że nie zdobędą mistrzostwa jedynie posiadając ogromne zasoby i mając przeświadczenie, że Ferrari to najbardziej utytułowana ekipa F1 wszech czasów i po prostu musi wygrać. Cierpliwość poskutkowała. Pytanie, jak będzie dalej.
Red Bull
Ku mojemu i niektórych obserwatorów zaskoczeniu, Red Bull nadal utrzymał mistrzowską dyspozycję. Adrian Newey, początkowo bardzo narzekający na nowe przepisy mówiąc, iż nie dają prawie żadnego pola do interpretacji, znalazł w nich jednak coś, co pozwoliło “Bykom” nadal znajdować się na czele. Co jeszcze ciekawsze, to austriacki zespół najbardziej intensywnie i najdłużej rozwijał swój bolid w zeszłym sezonie F1, chcąc za wszelką cenę zdobyć tytuł. Jednak zarówno w zeszłym, jak i w tym roku walczą o najwyższe laury. Czapki z głów.
Kilka statystyk:
- Verstappen wygrał 100% wyścigów, które ukończył
- Verstappen wszystkie swoje podia zdobywał w barwach Red Bulla – 63. Jeżeli zdobędzie jeszcze trzy, to zdobędzie ich więcej niż w zespole z Milton Keynes niż Sebastian Vettel.
- Perez ma najlepszy początek sezonu F1 w swojej karierze
- Red Bull ma dokładnie tyle samo zwycięstw i najszybszych okrążeń – 78.
Z pewnością Red Bull również ma wszystko, aby zdobyć oba mistrzowskie tytuły. Jednak ten bolid jest awaryjny. Gdyby nie usterki, Max miałby 121 punktów i przewodziłby w klasyfikacji generalnej, a Red Bull – 202 oczek i 45 pkt przewagi przed Ferrari. Max stracił 36 oczek, gdy miał dwie awarie jadąc na drugim miejscu (85 +36 =121). Z kolei Perez stracił 12 punktów w Bahrajnie i 3 w Miami (Red Bull łącznie – 151+36+12+3= 202). Gdyby nie awaria czujnika, miałby on bardzo dużą przewagę prędkości i spokojnie wyprzedziłby Sainza w poprzednim Grand Prix. Jeżeli przegrają na styk oba mistrzostwa, to będą mogli “pluć sobie w brodę” przez ten początek sezonu.
Obecnie mają najlepsze auto, a Red Bull nie zwalnia tempa jego rozwoju. Jednak ten bolid w każdej chwili może się zepsuć. Nikt jeszcze awaryjnym autem F1 nie wygrał. Za to pamiętamy mistrzów, którzy dzięki konsekwencji w zdobywaniu dobrych punktów (np. Niki Lauda), nie będąc przez większość sezonu najszybsi, zdobywali tytuł. Mam jednak nadzieję, że walka Red Bulla i Ferrari będzie równie pasjonująca jak zeszłoroczny pojedynek między “Bykami” a Mercedesem, choć poprzeczka jest ustawiona bardzo, bardzo wysoko.
Mercedes
W tym sezonie nastał koniec dominacji Mercedesa. Oczywiście, nigdy nie można skreślać zespołu, który zdobył w ostatnich latach osiem tytułów mistrza świata F1 z rzędu. Jednak w Formule 1 nie widzieliśmy jeszcze w historii, aby w dwa tygodnie zespół nadrobił 0,7 – 1 sekundę na okrążeniu, a tyle mniej więcej traci teraz niemiecka stajnia do Red Bulla.
Kilka statystyk:
- George Russell zawsze finiszował w pierwszej piątce w tym sezonie – jako jedyny kierowca w stawce!
- Mercedes od 2014 roku nie miał tak złej passy, aby przez dwie sesje kwalifikacyjne z rzędu któryś z bolidów nie awansował do Q3
- Hamilton tylko w sezonach 2009, 2010, 2012 i 2013 nie wygrywał jednego z pierwszych pięciu wyścigów sezonu
- George Russell w swojej karierze zawsze rozpoczyna sezon lepiej od swojego partnera zespołowego
Czy George Russell jest teraz liderem zespołu? Tak, a przynajmniej powinien. Spisuje się znacznie lepiej od Lewisa. Zdecydowanie szybciej radzi sobie z trudnościami zespołu i to on ciągnie ten zespół do góry. Zmaksymalizował swój dorobek punktowy w każdym tegorocznym wyścigu. Myślę, iż młody Brytyjczyk to w tym sezonie jest raczej “Mr. Sunday” niż ” Mr. Saturday”. Tymczasem Lewis robi dobrą minę do złej gry. Ciągle mówi, iż musimy naciskać, pracować więcej, jednak w jego głosie nie słychać, aby to mówił z faktycznym przekonaniem, lecz raczej dla PR-u zespołu. Lewis lubi panikować. Gdy coś nie idzie, to od razu mówi, iż to koniec marzeń o tytule. Pamiętamy zeszły rok, 2017 czy nawet 2010. Jednak w tym sezonie te problemy są bardzo duże, a on nie przywykł do niekonkurencyjnego auta.
Myślę, iż głównie dlatego Russell lepiej radzi sobie w tegorocznym samochodzie. On po trzech latach w Williamsie przyzwyczaił się do trudnego w prowadzeniu samochodu. Jednak Mercedes nie może tak troskliwie traktować Hamiltona. Dla wielu obserwatorów kuriozalnym było zdarzenie, gdy Mercedes bardziej przejął się dopiero trzynastym miejscem 7-krotnego mistrza świata F1, niż świetną, czwartą lokatą George’a. Oczywiście to Lewis zdobył sześć tytułów w Mercedesie. Jednak jeżeli niemiecki zespół nadal będzie usilnie bardziej przejmować się Hamiltonem, to może dojść wewnątrz do napięć, które są ostatnią rzeczą, której ta stajnia potrzebuje.
Alfa Romeo
Gdy myślimy o tym zespole w kontekście tego sezonu, ręce same składają się do oklasków. Nikt nie oczekiwał, iż Alfa będzie regularnie walczyła o wysokie zdobycze punktowe, a Bottas będzie walczył z Hamiltonem dokładnie tak, jak w Mercedesie.
Kilka statystyk:
- Alfa Romeo (wcześniej Sauber) ma najlepszy start sezonu F1 od 2012 roku i trzeci najlepszy w XXI wieku (lepiej było tylko w 2012 i 2008)
- Bottas spisuje w tym sezonie w kwalifikacjach lepiej od Hamiltona (3 do 2)
- Alfa Romeo zaliczyła największy awans w klasyfikacji zespołów w porównaniu z poprzednim sezonem
- Zhou zdobył tylko 1 z 31 punktów Alfy Romeo w tym sezonie
Wiele dobrych decyzji złożyło się na tak dobrą dyspozycję Alfy. Tylko szwajcarski zespół nie miał problemów z wagą. Przyjęli Bottasa, który spisuje się świetnie i jest jednym z najlepszych zawodników tego sezonu jak dotychczas. Mają silnik Ferrari, który na razie nie płata figli i posiada sporo mocy. Poprawiają swój bolid regularnie i nie zostają w tyle, jak np. Haas.
Jednak myślę, iż tak duży progres zespołu jest możliwy głównie dzięki fińskiemu kierowcy. W zeszłym roku wydawało się, iż dla Valterriego to skok na samo dno stawki. Tymczasem okazało się, że znajduje się w bardzo podobnym położeniu jak u poprzedniego pracodawcy, gdyby został. W dodatku teraz to on jest liderem zespołu. Zespół traktuje jego uwagi z większym poważaniem niż to było w Mercedesie. Transfer Bottasa do Alfy okazuje się jednym z najbardziej udanych w ostatnich latach.
Zhou Guyanu spisuje się na razie przeciętnie, ale jeden punkt w debiucie jednak zdobył. Oczywiście nie ma co na razie od niego wymagać zbyt wiele. Gdyby takich dwóch Bottasów walczyło w Alfie, to kto wie, czy zespół nie walczyłby teraz z Mercedesem o trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Jednak musimy dać czas młodemu Chińczykowi, bo ma potencjał, co pokazał w zeszłym roku w F2.
Haas
Na początku sezonu F1 Haas zachwycił. Pamiętamy, jak wszyscy byli zszokowali dziesięcioma punktami zdobytymi przez Magnussena po jego niespodziewanym powrocie. Potem niestety w “wyścigu rozwojowym” zostali z tyłu i ciężko im teraz zdobywać punkty. Niestety, czasem to oni sami sobie kładli przeszkody pod nogi.
Kilka statystyk:
- To trzeci najlepszy początek sezonu Haasa w historii ich startów (lepszy był 2016 i 2018)
- Wszystkie punkty w tym sezonie zdobył Magnussen
- Nigdy po żadnym wyścigu Haas wcześniej nie zajmował trzeciej lokaty w klasyfikacji konstruktorów
Zespół poświęcił cały poprzedni sezon, aby być konkurencyjnym w tym. To się opłaciło, ale Haas powinien mieć więcej punktów. W Miami oboje zmarnowali szanse na podwójne zdobycze, a Mick zaprzepaścił jeszcze inną okazję przez swój błąd w Imoli. Mogliby mieć w tym sezonie ponad 20 punktów, a tak są tylko na 8. pozycji w klasyfikacji konstruktorów. Tylko, bo mają potencjał nawet na 6. miejsce.
Z drugiej strony po ich przeżyciach związanych z rozstaniem z Mazepinem (ktoś pamięta jeszcze tego kierowcę?) i nagłym zastępstwie Kevina Magnussena oraz po zeszłorocznych problemach w zespole mało kto oczekiwał, iż ta stajnia będzie wyżej niż w zeszłym roku. A jednak spisują się nieźle, choć szkoda błędów. Brawa należą się duńskiemu kierowcy. Jest liderem zespołu i reprezentuje naprawdę dobry poziom mimo, iż jeszcze trzy tygodnie przed rozpoczęciem sezonu nawet on nie pomyślałby, że może wrócić. Mick za to musi się poprawić i zacząć udowadniać swoją wartość. Spisuje się ciągle przeciętnie, a to jego drugi sezon, więc powinien zaliczyć większy progres.
Aston Martin
Tegoroczne wyniki tej ekipy są fatalne. Zajmuje ona dopiero dziewiąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Nie wygląda na razie, aby miało się to prędko poprawić. Dla mnie to największe rozczarowanie obecnego sezonu F1.
Kilka statystyk:
- Tegoroczny początek sezonu dla Astona Martina jest najgorszym od 2011 roku, gdy zespół ścigał się pod szyldem Force India
- Vettel tylko w 2008 roku (w pierwszym pełnym sezonie jego kariery) miał gorszy początek sezonu
- Aston Martin zdobył w tym roku punkty jako ostatni zespół ze wszystkich
- Lance Stroll zdobył punkt ruszając z alei serwisowej. Ta sztuka udała się ostatnio Sergio Perezowi w GP Holandii 2021
Można powiedzieć, iż zespół im ma więcej pieniędzy, tym ma gorsze wyniki. Najlepiej spisywali się w 2020, kiedy ekipa prawie upadła z powodu problemów finansowych. Perspektywy na lepsze wyniki są, ale dość mgliste. Co poszło nie tak?
Przede wszystkim, co wszyscy widzą, dla szefa obecnego zespołu Aston Martin to zespół, który ma być przede wszystkim świetną platformą marketingową dla marki. On nie zna realiów Formuły 1. Jest despotyczny, ludzie w zespole się go boją, co wiemy z wielu anonimowych relacji członków zespołu, a ciągle wymaga niesamowitych wyników. Niestety tak sukcesu w Formule 1 odnieść się nie da. Dla Lawrence’a Strolla Formuła 1 to biznes, nie pasja. W dodatku mają dwóch przeciętnych kierowców. Lance potrafi pokazywać się z bardzo dobrej strony, jednak to się zdarza bardzo rzadko. Sebastian też tylko okazjonalnie potrafi pojechać świetny wyścig, jego gwiazda zgasła. Teraz jest raczej wyróżniającym się działaczem społecznym niż kierowcą. Owszem, Lawrence buduje nową fabrykę zespołu, mocne zaplecze, ale to może nie pomóc.
Myślę, iż dla zespołu dobrze by było, gdyby Lawrence Stroll sprzedał zespół marce Audi. Choć niemiecka marka nie ma doświadczenia w Formule 1, to w innych sportach motorowych odnosiła wiele sukcesów, a co do ich zasobów – nie musimy się tym martwić. Jednak na razie Aston Martin musi sobie radzić z bolidem, który sprawia wiele problemów kierowcom. Pytanie, czy będą w stanie mimo wszystko wydostać się z tego dołka.
Podsumowanie startu sezonu F1
Ten sezon Formuły 1 jest bardzo ciekawy. Doszło do pewnego przetasowania w stawce. Mamy bardzo ciekawe walki również dzięki charakterystyce nowych bolidów. Trzeba też pochwalić sędziów za ich pracę w tym sezonie. Ich decyzje są zdecydowanie klarowniejsze i spójniejsze niż rok temu. Prawdopodobnie sezon 2022 upłynie pod znakiem walki Ferrari i Red Bulla. Na razie jest ona dość miękka, ale historia uczy, że ona się jeszcze zaogni i będzie cieszyć fanów na całym świecie.
Foto: Red Bull, Daimler, Ferrari, Alfa Romeo