Max Verstappen ustanowił nowy rekord liczby zwycięstw w jednym sezonie Formuły 1. Holender swój 14. tegoroczny triumf odniósł w Meksyku.
Start do Grand Prix Meksyku przebiegł po myśli ruszającego z pierwszego pola dwukrotnego mistrza świata – Max Verstappen pewnie utrzymał prowadzenie. George Russell spadł za Lewisa Hamiltona i Sergio Pereza na czwarte miejsce, zaś Lance Stroll po świetnym starcie z ostatniej pozycji przesunął się o pięć oczek do góry. Na kolejnych okrążeniach różnica pomiędzy Verstappenem i drugim Hamiltonem wynosiła nieco ponad sekundę, w dalszej części stawki o siódmą pozycję rywalizowali Fernando Alonso i Valtteri Bottas. Daniel Ricciardo odebrał 12. miejsce Guanyu Zhou. W przeciwieństwie do Red Bulla i Ferrari na miękkich oponach, obaj kierowcy Mercedesa rozpoczęli wyścig na pośrednim ogumieniu.
Już po dwunastu okrążeniach o problemach z przyczepnością na gumach oznaczonych żółtym kolorem meldował Lance Stroll. Okrążenie później Pierre Gasly po agresywnym ataku wypchnął Kanadyjczyka poza tor w zakręcie nr 4 i odebrał mu 15. pozycję. Kilka minut później Francuz otrzymał karę 5 sekund za zmuszenie rywala do wyjazdu poza tor. Verstappen mimo sporego dobijania na tarkach zdołał nieco odskoczyć od Hamiltona, przewaga przekroczyła 2 sekundy. Tempo lidera wyścigu zaczęło spadać, kierowca Red Bulla narzekał na coraz gorszą formę opon przy niskich prędkościach. Jednak na 24. kółku jako pierwszy w alei serwisowej zameldował się Sergio Perez. Drugi wyścig z rzędu ekipa Christiana Hornera zaliczyła słaby postój, który tym razem potrwał 5 sekund. Bez zarzutu spisywały się pośrednie opony w bolidzie Lewisa Hamiltona.
Dwa okrążenia po Perezie do boksów zjechał Verstappen, spędzając o połowę mniej czasu na stanowisku Red Bulla od zespołowego kolegi. Holender wylądował na trzecim miejscu przed Carlosem Sainzem, z kolei Meksykanin z szóstej przebił się na piątą lokatę po udanym ataku na Charlesa Leclerca, który na 29. okrążeniu wymienił zużyte miękkie opony na nowy komplet pośredniej mieszanki. Chwilę później Lewis Hamilton założył twarde ogumienie, co zwiastowało strategię na jeden postój. Drobne kłopoty z założeniem prawej przedniej opony w samochodzie Carlosa Sainza mieli mechanicy Ferrari. Na dłuższy stint zdecydował się George Russell – celem było dotrwanie do tego etapu wyścigu, w którym po zmianie opon na miękkie będzie można na nich dojechać do mety.
Tempo Russella zaczęło jednak spadać i Mercedes zdecydował się ściągnąć młodszego z Brytyjczyków po twarde opony. Na półmetku rywalizacji czołową piątkę stanowili kolejno Verstappen, Hamilton, Perez, Russell i Alonso. Ostatni z wymienionych kierowców kontynuował przejazd na dobrze spisującej się pośredniej mieszance. Pomiędzy nim a duetem Ferrari jechał jeszcze Valtteri Bottas, który jeszcze przed pierwszym swoim pit-stopem na 40. kółku spadł za Sainza i Leclerca. Okrążenie później swój długi przejazd na pośrednich oponach zakończył Fernando Alonso, podobnie jak Fin zakładając twarde ogumienie. Kierowca w samochodzie oznaczonym numerem 77 stracił dziesiąte miejsce na rzecz drugiego z reprezentantów Alpine, Estebana Ocona.
Nieco później stawką walki pomiędzy Bottasem i Oconem była ósma pozycja, gdyż wcześniej do boksów zjechał Daniel Ricciardo, a pośrednie opony w samochodzie Guanyu Zhou zaczęły się poddawać. Chińczyk ustąpił miejsca obu kierowcom na dojeździe do pierwszego zakrętu. Na 51. kółku w miejscu, gdzie przed trzema laty zobaczyliśmy słynną pół-zmyłkę w walce kierowców Williamsa, doszło do kolizji pomiędzy Ricciardo i Yukim Tsunodą. Jadący od wewnętrznej Australiczyk podbił Japończyka po uderzeniu w bok samochodu AlphaTauri. Dla Tsunody oznaczało to koniec wyścigu, dla kierowcy odchodzącego po sezonie z F1 – 10 sekund kary. Lewis Hamilton stwierdził, że twarde opony były złym wyborem, inne zdanie w tej kwestii miał uspokajający go Peter Bonnington. W głębi stawki Pierre Gasly, tym razem już czysto, udanie zaatakował w czwórce jadącego na 13. miejscu Sebastiana Vettela.
Na czele Max Verstappen utrzymywał ponad 10-sekundową przewagę nad Lewisem Hamiltonem, do którego niewielki, ponad sekundowy dystans utrzymywał Sergio Perez. Meksykanin podkręcał tempo i wykręcił najszybsze okrążenie wyścigu, w międzyczasie obciążony karą Daniel Ricciardo wyprzedził Valtteriego Bottasa i wskoczył na dziewiątą pozycję, nieco później radząc sobie z Alonso i Oconem. Strata do szóstego Leclerca wynosiła ponad 45 sekund i Monakijczyk, podobnie jak George Russell mający pół minuty zapasu nad Carlosem Sainzem, mógł sobie pozwolić na zjazd po miękkie opony w celu wyszarpania punktu za najszybsze okrążenie. Różnica pomiędzy Hamiltonem i Perezem zaczęła rosnąć i oscylowała w okolicach 5 sekund.
Z czołowej dziesiątki na moment wypadł Valtteri Bottas, tracąc 10. miejsce na rzecz Lando Norrisa – w tym samym momencie ze względu na awarię silnika na pobocze zjeżdżał jadący w punktach Fernando Alonso, który parę okrążeń wcześniej narzekał na przebieg całego swojego sezonu. Na krótko ogłoszono wirtualną neutralizację, tuż po niej George Russell stwierdził, że warto zjechać po nowe opony ze względu na ich słaby stan i ryzyko przebicia po najechaniu na szczątki. Lewis Hamilton po serii donosów w Teksasie również tym razem z uwagą starał się wyszukać jakiegokolwiek naruszenia przepisów w wykonaniu Maxa Verstappena – Holender miał zwiększyć swoją przewagę nad nim w trakcie VSC.
Nieudaną próbę uzyskania najlepszego czasu podjął George Russell – bonusowy punkt pozostał w rękach Sergio Pereza. Prowadzenie do mety z przewagą 15 sekund utrzymał Max Verstappen, odnosząc swoje czternaste zwycięstwo w tym sezonie, bijąc rekord należący do Michaela Schumachera i Sebastiana Vettela. Następnie linię mety przecinali Hamilton, Perez, Russell, Sainz, Leclerc, Ricciardo (mimo kary dzięki 12-sekundowej przewadze nad kolejnym kierowcą utrzymał 7. miejsce), Ocon i Norris. Valtteri Bottas dojechał dziesiąty i uzyskał swoją pierwszą zdobycz punktową od wyścigu w Kanadzie.
Foto. oficjalne materiały prasowe serii; F1; Oracle Red Bull Racing
Comments