Niemcy zniknęły z kalendarza F1 po sezonie 2020, w którym odbyło się Grand Prix Eifelu na Nurburgringu. Istnieje jednak nadzieja na powrót.
Formuła 1 i Niemcy od dekad bardzo mocno się łączyły. Czy to poprzez producentów takich jak obecnie Mercedes, czy to przez kierowców z nazwiskami takimi jak Schumacher, Vettel czy Rosberg. Przede wszystkim jednak kraj ten zasłynął dzięki dwóm kultowym obiektom — torom Nurburgring oraz Hockenheimring. Niestety jednak obie areny nie znajdują się obecnie w zbyt dobrej sytuacji finansowej, wymaganej do goszczenia wyścigu F1. W taki też oto sposób ostatnie Grand Prix na terenie Niemiec odbyło się na Nurburgringu w 2020, tylko i wyłącznie “dzięki” sytuacji pandemicznej. Po tym jednorazowym wydarzeniu nic nie zapowiadało powrotu Królowej Sportów Motorowych na teren naszych zachodnich sąsiadów. Na szczęście jednak sprawą zainteresował się sam dyrektor generalny serii, Stefano Domenicali.
Uwierzcie mi, jestem rozczarowany i smutny, że w tej chwili nie mamy Grand Prix Niemiec. Ale niestety nie widzę żadnego zainteresowania ze strony Niemiec, aby ponownie stać się częścią kalendarza Formuły 1. To wstyd i trudno mi w to uwierzyć. Mam nadzieję, że w przyszłości znowu się to zmieni. Otrzymujemy tak wiele próśb z całego świata. Z łatwością mogliśmy ścigać się na 30 różnych torach. A fakt, że nikt nie dzwoni z Niemiec, jest przykry.
Stefano Domenicali
Stefano Domenicali nie jest ślepy na zaangażowanie kibiców, przez co chętny jest do rozmów. Te miałyby się rozpocząć już na początku 2022 roku.
Niemcy są zagorzałymi fanami sportów motorowych, a atmosfera na torach Nürburgring i Hockenheim była zawsze fantastyczna. Biorąc pod uwagę to zainteresowanie, nie sądzę, aby w tej chwili udzielono właściwej odpowiedzi. To kolejny powód, dla którego chcę zacząć rozmawiać z promotorami, ale także z innymi zainteresowanymi stronami w Niemczech na początku 2022 roku. Powinna to być otwarta dyskusja, aby zdecydować, jak Formuła 1 może powrócić do Niemiec. Będę w tym odgrywał aktywną rolę.
Stefano Domenicali
Oczywiście na ten moment nic nie zostało nam obiecane, jednak sam fakt zainteresowania obiektami w Niemczech ze strony włodarzy serii jest pozytywnym sygnałem. Od lat narzeka się na kalendarz składający się z nieciekawych obiektów, na których F1 ściga się tylko i wyłącznie ze względu na pieniądze promotorów, podczas kiedy uwielbiane przez kibiców i kierowców tory jak Hockenheimring czy Nurburgring wypadają. Słowa Domenicalego sprawiły, że jest nadzieja na poprawę w tym aspekcie.
Foto. Maksymilian Kender
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.