Temat Apple Car wygląda z boku niczym prawdziwa telenowela. Tym razem wracamy do punktu, gdzie Apple chce samodzielnie stworzyć swój samochód.
Perypetie związane z Apple Car wydają się nie mieć końca. Sytuacja związana z w teorii tworzonym przez giganta technologicznego z Cupertino autem przypomina już dość nudną i przewidywalną telenowelę. Na samym początku Apple przekonywało, że swój projekt chce wykonać w stu procentach samodzielnie. Na początku 2021 roku pojawiły się plotki, jakoby w konstrukcję samochodu zamieszany miał być Hyundai, a następnie KIA. Po kilku tygodniach te plotki koniec końców upadły i znów wróciliśmy do punktu wyjścia. Jak się okazało – nie na długo.
Na początku sierpnia otrzymaliśmy doniesienia, iż Amerykanie maja zamiar rozpocząć współpracę z Toyotą w kwestii dostarczenia baterii i innych podzespołów wymaganych do stworzenia samochodu elektrycznego. Rozpoczęcie fazy produkcyjnej miało zostać określone na rok 2024, co jest już dość konkretną informacją. Nie zgadniecie jednak, co się stało…
Oczywiście Apple po raz kolejny postanowiło, że jednak woli skonstruować auto samemu.
Według najnowszych doniesień zza kulis całego projektu, żadna marka samochodowa, z którą rozmawiali Amerykanie, nie przejawia zainteresowania Apple Carem. Techgigant uznał więc, że nie ma zamiaru dłużej zwlekać w fazie negocjacyjnej i zdecydował się na samodzielne kontynuowanie planu stworzenia auta. Ta decyzja sprawi jednak, że cały proces znacznie rozciągnie się w czasie (ponownie). Najnowsze przybliżenia mówią o premierze najszybciej w 2025 roku. Oznaczałoby to, że auto miałoby swoją premierę aż 10 lat po pojawieniu się pierwszych plotek.
Apple Car ma być samochodem elektrycznym wyposażonym we wszystkie najnowsze technologie, w tym możliwość autonomicznej jazdy. Badania rynku wykazują, że jeżeli nie nastąpią już żadne opóźnienia w kwestii daty premiery, Apple może liczyć na sprzedaż 1,5 mln egzemplarzy do 2030 roku. Po ostatnich wydarzeniach można jednak powątpiewać, czy do tego czasu w ogóle ujrzymy choć koncept samochodu amerykańskiego potentata.
Foto. materiały koncepcyjne/Unsplash