Max Verstappen przyznaje, że jego przewaga nad Charlesem Leclerkiem jest większa niż być powinna. Monakijczyk traci do Holendra 63 punkty.
Tegoroczna kampania w Formule 1 ma niezwykle zmienny przebieg. Ogromną rolę odgrywa tu momentum, czyli umiejętność wykorzystywania nadarzających się okazji oraz wyciskania z aktualnej formy absolutnego maksimum. Dla przykładu, na początku sezonu to Ferrari było w takiej pozycji, gdy korzystało z awarii Red Bulla oraz samo nie popełniało większych błędów. W kolejnych rundach Włosi wrócili jednak do znanej sobie formy, czyli pomyłek strategicznych i awarii. To wszystko wykorzystał Max Verstappen, który po GP Francji ma na swoim koncie 233 punkty. Charles Leclerc, czyli jego największy rywal i lider Ferrari, zgromadził w tym czasie aż o 63 oczka mniej. Taki stan rzeczy poniekąd zaskakuje samego Verstappena, który odczuwa, iż ta różnica powinna być znacznie mniejsza.
To bardzo ważne, żebyśmy zdobywali duże punkty, nawet gdy nam nie idzie. Tak było chociażby w Austrii. Oczywiście dzięki temu mamy teraz sporą przewagę, jednak chyba jest ona trochę większa niż być powinna, szczególnie gdy porównamy osiągi bolidów [Red Bull i Ferrari].
Max Verstappen
Jeśli spojrzymy na suche fakty i przeanalizujemy weekend po weekendzie, to dojdziemy do wniosku, iż Holender ma rację. Naturalnie, jego bolid także odmawiał posłuszeństwa w Bahrajnie i Australii, jednak w sumie to Leclerc stracił w tej kampanii więcej punktów. Oczywiście wliczają się w to również jego błędy, jak te z Imoli czy ostatnio z Francji. Swoje 5 groszy dorzucił zespół błędami strategicznymi (Monako i Wielka Brytania) oraz niezawodność bolidu (Hiszpania i Azerbejdżan). Najbardziej bolesne są własne błędy, w tym ten z niedzieli, gdy Leclerc rozbił się, jadąc na czele wyścigu. Jak mówi jednak Max Verstappen, zakładał on, iż Monakijczyk będzie dysponował lepszym tempem i ucieknie mu już w pierwszej fazie wyścigu.
Od razu zauważyłem, że mamy niezły balans i da się jechać. Może on [Leclerc] skupił się wtedy na zarządzaniu. Ogólnie wyglądaliśmy na mocnych, co naturalnie jest naszym celem za każdym razem.
Max Verstappen
Do końca sezonu Królowej Motorsportu pozostało już tylko 10 rund. Jest to ostatni dzwonek dla Charlesa Leclerca i Ferrari, żeby otrząsnąć się ze swoich kłopotów i zacząć odrabiać straty. Powoli zbliżamy się do punktu granicznego, gdy przewaga Verstappena będzie zbyt duża do zniwelowania. Na korzyść stajni z Maranello gra fakt, iż następną eliminacją są Węgry, gdzie włoska ekipa z reguły radzi sobie bardzo dobrze. Dodatkowo, nad Verstappenem ciąży pewnego rodzaju fatum Hungaroringu, ponieważ jeszcze nigdy nie wygrał na tym torze, a w dodatku zdarzały mu się tu liczne błędy i awarie mechaniczne.