Ekipa marshalli pracujących przy GP Austrii wydała oświadczenie, gdzie odparto krytykę jej pracy podczas pożaru bolidu Carlosa Sainza.
Na 57. okrążeniu swój udział w GP Austrii zakończył Carlos Sainz po tym, jak silnik w bolidzie Ferrari odmówił posłuszeństwa. Hiszpan próbował jak najszybciej opuścić swój płonący bolid po zatrzymaniu się na stromym poboczu zakrętu nr 4. Sainz skrytykował porządkowych, którzy nie byli w stanie szybko ugasić pożaru i zapobiec toczeniu się bolidu z powrotem w kierunku toru. W odpowiedzi FIA wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że toczenie się bolidu w dół utrudniło pracę marshallom, a wszystkie procedury bezpieczeństwa zostały zachowane. Szczegóły dotyczące tych procedur i wyjaśnienie, na jakiej podstawie uznano ich wykonanie za właściwe przedstawili sami zainteresowani – porządkowi pracujący na Red Bull Ringu.
Po okropnym wypadku Julesa Bianchiego w 2014 roku przepisy FIA dotyczące interwencji porządkowych zostały drastycznie zaostrzone. Interwencja jest możliwa jedynie po otrzymaniu instrukcji od kierownictwa wyścigu. Z jednej strony, to oczywiście podnosi poziom bezpieczeństwa kierowców i marshalli, z drugiej wadą jest fakt, że interwencje trwają nieco dłużej. [Pożar w bolidzie Sainza] to zbieg kilku niefortunnych okoliczności. Miejsce, gdzie Sainz zaparkował swoje Ferrari nie było widoczne ze stanowiska porządkowych. Otrzymali oni instrukcje przez radio, aby ruszyć do samochodu z gaśnicami i gdy zobaczyli sytuację, zdecydowali się wezwać wóz strażacki. Decyzja musiała zostać podjęta w ciągu kilku sekund i patrząc z perspektywy czasu, była zdecydowanie właściwa. Jeśli przypomnimy sobie wypadek Grosjeana [podczas GP Bahrajnu w 2020 roku], w sytuacji takiej, jak ta ręczne gaśnice zdecydowanie nie są wystarczające. Dlatego gaśnica nie była włączona i samochód został [pozostawiony], co w telewizyjnym przekazie sprawiło wrażenie, że porządkowy ucieka.
fragment oświadczenia ekipy porządkowych pracujących przy GP Austrii
Podobnie jak FIA, zespół porządkowych przyznał, że toczenie się bolidu utrudniło im interwencję.
Sainz, co zrozumiałe, był zdenerwowany i za wcześnie przestał hamować, co było kolejnym problemem. Pod toczący pojazd trzeba było rzucić klin, co rzecz jasna uczyniło całą sprawę niezwykle trudną. Dzięki oporowi klina bolid można było skierować w stronę bariery, na której się zatrzymał. Następnie pożar można było ugasić po kilku naciśnięciach spustu gaśnicy. Oczywiście, z perspektywy czasu, gdy spojrzy się na telewizyjne obrazki i nagrania z kamer umieszczonych na torze, można znaleźć rzeczy wymagające poprawy. Omówimy je wewnętrznie i wspólnie z naszymi ludźmi. Ale w tej nadzwyczajnej sytuacji, gdyż pożary nie są dla nas codziennością, ogólnie rzecz biorąc porządkowi zareagowali właściwie.
fragment oświadczenia ekipy porządkowych pracujących przy GP Austrii
Ekipa porządkowych mimo przekonaniu o słuszności swojego postępowania zamierza potraktować wydarzenia z niedzielnego GP Austrii jako szansę do poprawy w przyszłości.
Mieliśmy wóz strażacki, który mógłby pojawić się na miejscu w mniej niż 30 sekund i opanować szybko rozprzestrzeniający się pożar. Od wypadku Grosjeana jest dla nas bardzo istotne, aby od razu mieć na miejscu mnóstwo “siły gaśniczej”, aby w najlepszy możliwy sposób chronić kierowcę. Drugi pojazd ratunkowy był w gotowości, trzeci był w drodze. Gdyby nawet Sainz nie był w stanie opuścić bolidu o własnych siłach, bylibyśmy w stanie go ochronić tak, jak tylko najlepiej się da. Jesteśmy grupą entuzjastów motorsportu, poświęcających swój wolny czas na treningi i ćwiczeni, aby jak najlepiej zadbać o bezpieczeństwo na torze podczas tego typu wydarzeń. Potraktujemy ten incydent jako okazję, aby poprawić się na przyszłość.
fragment oświadczenia ekipy porządkowych pracujących przy GP Austrii
Foto. oficjalne materiały prasowe serii; F1