Komunikaty pomiędzy kierowcami, a zespołami są na bieżąco nagrywane i niejednokrotnie budzą kontrowersje. Romain Grosjean nie jest ich fanem.
Fani kochają “team radio”. Dzięki nim możemy dowiedzieć się o sytuacji danego kierowcy, lub wysłuchać niejednokrotnie zabawnych, ale też czasem kontrowersyjnych komentarzy. Bohaterem jednego z nich był ostatnio Max Verstappen, który obrażając Lance’a Strolla doprowadził do niemałego incydentu dyplomatycznego nazywając Kanadyjczyka “Mongołem”. Sprawa trafiła nawet do ONZ, co tylko mówi o tym jak dużo mogą zrobić słowa wypowiedziane w emocjach. Dla niektórych świadomość, że jest się nagrywanym przeszkadza w swobodnej komunikacji. Wśród takich osób znajduje się kierowca Haasa, Romain Grosjean.
Przede wszystkim czemu jest to nagrywane? Kokpit i komunikacja z zespołem to moje własne środowisko i nie lubię tego, że te rozmowy są nadawane na żywo. Nie możemy zawsze mówić co myślimy. Należy szanować ludzi. Nie jesteśmy idealni, ja też nie jestem. Daleko mi od perfekcji. Należy jednak pamiętać, że jeździmy z prędkością grubo ponad 300 km/h i staramy się być na limicie wiedząc, że ryzykujemy zdrowiem. To nie jest tak, jakbym siedział na kanapie we własnym salonie i komentował wszystko z zewnątrz, gdzie to co robimy wydaje się prostsze. Chciałbym móc być tak szczery i prostolinijny jak jestem prywatnie, lecz w świecie w jakim żyjemy zawsze trzeba uważać co i jak mówimy. Myślę, że takie jest po prostu obecne społeczeństwo.
Romain Grosjean
Francuz z pewnością nie jest bez racji. Przez nagrywanie rozmów pomiędzy kierowcą, a zespołem radio nie jest “bezpieczną” i prywatną przestrzenią dla zawodnika, który musi uważać, co i w jaki sposób mówi, aby nikogo nie urazić. Z drugiej strony jest to część widowiska, a kompilacje najlepszego team radio świetnie się oglądają, więc mało prawdopodobne jest usunięcie komunikatów z transmisji. Jakie jest wasze zdanie? Team radio powinno być nagrywane, czy jednak jest to prywatna przestrzeń dla zespołu i kierowcy?
Foto. materiały prasowe zespołu