Szef Audi Motorsport, Dieter Gass przyznał w wywiadzie dla Motorsportu, że główną przeszkodą w zawarciu unii na linii DTM – Super GT są pieniądze.
O kolaboracji między DTM a Super GT głośno w świecie motorsportu od momentu wprowadzenia drugiej generacji samochodów opartych o specyfikację Class One. W ciągu ostatnich lat obie serie przeszły długą drogę, by zrównać się ze sobą pod względem regulacji. Aktualnie mają one takie same silniki, takie same przepisy aerodynamiczne oraz bardzo podobne dyrektywy techniczne.
Trud włożony w zrównanie obu serii przyniósł owoce w zeszłym roku. Wtedy to na Fuji odbył się Wyścig Marzeń z udziałem producentów zarówno z Japonii, jak i Europy. Wydawało się wtedy, że kwestią czasu jest połączenie się obu serii w globalne zawody Class One. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
Dla zespołów z Dalekiego Wschodu perspektywa ogólnoświatowych zawodów wydaje się kusząca, lecz ta zabawa jest dla nich zwyczajnie za droga. Dodatkowo, w przypadku dołączenia do DTM, nie chcieliby oni rezygnować z rodzimej serii. Prowadzenie dwóch programów jednocześnie wiązałoby się rzecz jasna z ogromnymi kosztami organizacyjnymi i logistycznymi.
Zapewne na sprawę tak samo patrzyłoby DTM, gdyby nie pewien szkopuł. Unia może być bowiem jednym z niewielu rozwiązań na przetrwanie serii. Od 2020 roku DTM zostaje przecież z zaledwie jednym fabrycznym producentem – BMW. Dieter Gass, szef odchodzącego z niemieckiej serii wyścigowej Audi Motorsport, przyznał w wywiadzie dla brytyjskiego oddziału portalu Motorsport, iż chęci nie brak, a problemem jest raczej bilans zysków i strat.
Sytuacja jest bardzo złożona. W grę wchodzą interesy krajowe oraz indywidualne plany poszczególnych producentów. Startowanie w Japonii byłoby dla nas możliwe tylko wtedy, jeśli w Niemczech zmniejszylibyśmy ilość startujących samochodów w naszych barwach do tej na Fuji [w barwach Audi wzięło udział czterech kierowców; przyp. red].
Japończycy są w bardzo podobnej sytuacji. Mają swoje własne mistrzostwa, a koszt wysyłania dodatkowych aut do Niemiec byłby ogromny. Bez niemieckich marek, które mogłyby zrekompensować zmniejszenie liczby samochodów w Super GT, jest to dla nich nieopłacalne. Musimy uszanować ich decyzję, bo bardziej niż o brak zainteresowania, chodzi tu o trudności w realizacji.
Dieter Gass, szef Audi Motorsport
Foto. materiały prasowe