Największy SUV w gamie francuskiego producenta z pewnością wyróżnia się na drodze. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie solidnie wykonanego auta. Jak jest w praktyce? Mieliśmy okazję to sprawdzić. W nasze ręce wpadł Renault Koleos w swojej najlepiej wyposażonej wersji – Initiale Paris.
Na początek troszkę historii prezentowanego modelu. Bez tego nie mogłoby się obejść. Aktualnie dostępne na rynku jest drugie wcielenie Koleosa. Produkowany od 2016 roku SUV technicznie oparty jest na Nissanie X-Trail’u. Mimo przejęcia nazwy modelu, nie możemy powiedzieć, że jest on następcą poprzedniej generacji Koleosa. Drugie wcielenie jest bowiem dużo większe od pierwszego, a rolę Koleosa w gamie marki przejął Kadjar, którego test możecie zobaczyć na naszym portalu. Trochę to skomplikowane. Koleos drugiej generacji wszedł do segmentu crossoverów klasy średniej jako pierwszy ze wszystkich modeli Renault. Konkuruje z takimi pojazdami jak m.in Kia Sorento czy Honda CR-V. W 2019 roku samochód przeszedł delikatny lifting. Z naciskiem na słowo delikatny. Przeprojektowany w niewielkim stopniu został przedni zderzak oraz atrapa chłodnicy. Renault zapewnia, że modernizacja modelu przyniosła ze sobą również zmiany w systemie multimedialnym R-Link. O jego pracy opowiem w dalszej części testu. Jako ciekawostkę warto dodać, że Koleos występuje również na rynkach azjatyckich pod nazwą Samsung QM6. Zaczynamy!
Na zewnątrz – Francja elegancja
Samochody spod logotypu Renault zawsze będą kojarzyć się z ponadprzeciętnym, jednocześnie wyróżniającym się z tłumu nudnych niemieckich aut wyglądem. Czy nowy Koleos przełamuje ten stereotyp? Absolutnie nie. Podążając za nowym designem marki projektanci wszczepili w największego suv-a pierwiastek innych modeli. Spotkałem się nawet z opinią, że Koleos to taki Talisman w kombi tylko, że podwyższony. Coś w tym jest. Charakterystyczne przednie lampy nadają autu lekkości. Światła do jazdy dziennej, które standardowo korzystają z technologi LED tworzą literę “L”. Trzeba przyznać, że nowych modeli marki nie da pomylić się na drodze z czymś innym. Egzemplarz, który mieliśmy przyjemność testować przeszedł już oczywiście lifting, który firma wykonała w 2019 roku. Dzięki niemu atrapa chłodnicy zyskała więcej chromowanych elementów. Nie da się ukryć, że ta mała zmiana wpłynęła na postrzeganie Koleosa jako auta o klasę wyższą. Topową odmianę Initiale Paris możemy rozpoznać z zewnątrz przede wszystkim po małych detalach. Są nimi m.in logotypy “Initiale Paris” pod znaczkiem na grillu oraz w przedniej części auta w okolicy lusterek.
Ogólna bryła auta sprawia wrażenie zwartej. Mimo swojej masy oraz gabarytów na Koleosie miło zawiesić oko. Tył samochodu wzbogacają światła, które oczywiście są wykonane w technologii LED. Po zmroku Koleos prezentuje się lepiej niż dobrze. Niestety kierunkowskazy nie korzystają z technologii ledowej, co niestety wpływa na ogólne postrzeganie auta po zmroku. Grzechem przy opisywaniu wyglądu auta byłoby nie wspomnieć o obręczach kół. Egzemplarz testowy wyposażony jest w 19-calowe felgi INITIALE PARIS, które przy zakupie Koleosa we właśnie tej wersji są jedynym wyborem. Trzeba przyznać, że swoim wyglądem podkreślają charakter samochodu.
Wnętrze – jak w domu
Krótko, zwięźle i na temat. W Koleosie do wyboru mamy dokładnie trzy wersje wyposażeniowe. Pierwsza z cennika wersja ZEN, kolejno INTENS oraz testowana przez nas najbogatsza odmiana INITIALE PARIS. Co to w ogóle znaczy ? A no właśnie. Renault zazdroszcząc sukcesu Citroenowi (ze swoim DS) postanowiło stworzyć linię aut premium, która teoretycznie miała podbić serca bardziej wymagających klientów. Zaczęło się od Clio, a aktualnie prawie każdy model tej marki dostępny jest w wersji Initiale Paris. Jak można się domyślić Francuzi chcą pokazać nam auta w ich najlepszym oraz najbardziej komfortowym wydaniu. Jak jest w przypadku Koleosa? Chyba ta teoria się sprawdza. W standardzie fotele pokryte są znakomicie wykonaną skórą Nappa, która pozytywnie mnie zaskoczyła. Podgrzewane oraz wentylowane siedziska przednie to opcje, za które również nie musimy dopłacać. Zaskakuje również wyposażenie fotela kierowcy w masaż, którego rodzaj oraz natężenie możemy zmieniać w systemie multimedialnym. Niestety nazwanie masażu, masażem to w tym aucie nadużycie. Fajne rozwiązanie na długie, spokojne trasy, jednakże po chwili “masaż” zamiast nas odprężyć, zacznie nas po prostu denerwować. Co można powiedzieć w aucie o zagłówkach? Nie za wiele. Inaczej jest w Koleosie. Właściciele aut premium mogą mnie znienawidzić, ale są to najwygodniejsze zagłówki z jakimi miałem do czynienia. Zagłówki przednie typu Relax dostępne są jedynie w wersji Initiale Paris. Możecie je podziwiać na zdjęciu poniżej.
Jedyną opcją wyposażenia dodatkowego jaka może znaleźć się na pokładzie Koleosa Initiale Paris to dach panoramiczny. Kosztuje on dokładnie 4 500 zł. Niestety, samochód prasowy nie był wyposażony w ten element więc na temat jego wykonania nie mogę się wypowiedzieć. Pasażerowie podróżujący w drugim rzędzie również nie będą mogli narzekać na komfort podróży. Nie wspominając o miejscu na nogi (o tym za chwilę), Koleos oferuje coś więcej. Wygodne skórzane fotele oraz brak tunelu środkowego sprawią, że pasażerowie z przyjemnością wyruszą w podróż tym autem. Przy zakupie najdroższej odmiany Koleosa, dwa skrajne fotele drugiego rzędu wyposażone będą również w funkcję podgrzewania.
Niestety wiele do życzenia pozostawiają materiały z jakich wykonana jest część deski rozdzielczej. Szczególnie dolna jej partia. Po sprawdzeniu twardości materiałów użytych do produkcji deski, można wysnuć jeden wniosek. Im niżej tym gorzej. Koleos broni się jednak spasowaniem elementów. Podczas całego testu nie dane mi było słyszeć jakichkolwiek niepokojących odgłosów. Wielki plus z porównaniu do konkurencji. Wymagający klienci przy wyborze auta z pewnością zwrócą uwagę na audio. Gdy zdecydujemy się na zakup najwyższej wersji wyposażeniowej w standardzie dostaniemy 12-głośnikowy zestaw od firmy BOSE. Do jego działania nie można mieć żadnych zastrzeżeń. W niższej wersji wyposażenia INTENS, system audio BOSE wymaga dopłaty 3,200 zł. Detalem, który umila podróżowanie autem w nocy jest również dostępne w standardzie oświetlenie ambiente. Do wyboru mamy pięć kolorów, a ich intensywność możemy ustawić w menu.
Przestrzeń
Czego spodziewamy się po autach tego typu? Wygody, a co za tym idzie przestrzeni. Wspomniałem już o wygodnych fotelach, ale nie mówiłem o ilości miejsca jakie oferuję francuski SUV. Zacznijmy od bagażnika. Pojemność wraz z zestawem naprawczym wynosi dokładnie 579 litrów. Po złożeniu tylnej kanapy uzyskujemy wartość rzędu 1795 litrów. Jak na samochód takich gabarytów jest dobrze, ale mogłoby być znacznie lepiej. Zastrzeżeń natomiast nie można mieć do ilości miejsca wewnątrz pojazdu. Mimo maksymalnie odsuniętego fotela kierowcy pasażer siedzący za nim nie będzie mógł narzekać na brak miejsca. Elementem odróżniającym Koleosa na tle w szczególności niemieckich konkurentów jest brak tunelu środkowego (stopień jest naprawdę niski). Dzięki temu na tylnej kanapie bez większych problemów podróżować może trójka dorosłych.
System multimedialny
Ten temat postanowiłem oddzielić od podpunktu “Wyposażenie”. Dlaczego? Niestety, ale dostępny w Koleosie system multimedialny jest jego najgorszą stroną. Nie wiem z jakiego powodu Renault po liftingu modelu nie wprowadziło do niego jednego z najlepszych na rynku systemu EASY LINK, który znajduje się m.in w nowym Clio. Sam ekran otoczony jest elementami w kolorze fortepianowej czerni. Jak wiemy z doświadczenia, ładnie się prezentuje dopóki nie zaczniemy dotykać. Legenda głosi, że tworzywo “Piano Black” kiedyś nie posiadało śladów palców. Ale przejdźmy do rzeczy. Problemy zaczęły tworzyć się już w czasie pierwszej próby podłączenia telefonu. Udało mi się to zrobić dopiero po 20 minutach. Po każdym kolejnym wejściu do samochodu telefon automatycznie łączył się z systemem jednak próba odtworzenia muzyki przykładowo z YouTube graniczyła z cudem oraz musiała zostać poprzedzona ponownym uruchomieniem systemu. Szybkość działania samego systemu również pozostawia wiele do życzenia. Szczególnie gdy postanowimy wydać polecenia chwilę po uruchomieniu silnika. Czasami miałem wrażenie, że system R-LINK “rozgrzewa się” razem z jednostką napędową. Jedynym jego plusem jest nawigacja, do której pracy nie miałem zastrzeżeń podczas całego testu. No chyba, że chciałbym ustawić ją za pomocą funkcji głosowych. Niestety głos sztucznej “inteligencji” nie polubił mnie, nie potrafiliśmy znaleźć wspólnego języka.
Fani klasycznych zegarów nie będą zadowoleni. Nie jest zaskoczeniem, że w standardzie dostaniemy elektroniczne zegary, których praca, w porównaniu do systemu R-LINK, jest dobra. Obrotomierz oraz prędkościomierz są po prostu poprawne. Nie wyróżniają się. Analogowe jednak pozostały wskaźniki temperatury wody oraz poziomu paliwa.
Jazda – dostojnie i z gracją
Z czym kojarzą nam się francuskie auta? Przede wszystkim z wysokim komfortem. W tym przypadku Koleos nie ma sobie równych. Oczywiście w swojej klasie. Pokonywanie wszelkiego rodzaju nierówności nie jest dla Koleosa problemem, a komfort osób w nim podróżujących z pewnością nie spadnie. Zawieszenie świetnie tłumi, czuć, że auto mimo swoich gabarytów, dobrze czuje się na każdym rodzaju drogi. Miłym zaskoczeniem było dla mnie zachowanie Koleosa przy prędkościach autostradowych. Jazda po trasach szybkiego ruchu jest bezstresowa nie tylko ze względu na dynamikę, ale również braku odczucia podmuchów wiatru. Przeważnie w autach tego typu wyjazdowi zza ciężarówki lub ekranów dzwiękoszczelnych towarzyszy podmuch boczny. W Koleosie jest to praktycznie nieodczuwalne. Pomimo swojej wielkości francuski SUV świetnie czuje się w zakrętach. Pokonywanie ich nawet przy wyższych prędkościach nie stanowi dla auta problemu. Miałem wrażenie, że podczas całego tygodnia spędzonego z tym autem nawet nie zbliżyłem się do granicy przyczepności. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić były to zdecydowanie układ kierowniczy. Wydaje mi się, że jest on zbyt miękki. Podczas jazdy miejskiej świetnie się to sprawdza, jednak zmienia się to gdy wyjedziemy z miasta. Wtedy czucie drogi ulega zmianie, a kierowca nie doświadczy idealnego przekazywania ruchu kierownicy na koła. Ma to swoje plusy i minusy, jednak jest duże prawdopodobieństwo, że po jakimś czasie nie będzie nam to przeszkadzać.
Osiągi oraz dynamika
Trzeba przyznać, że paleta jednostek napędowych w Kolesosie jest bardzo skromna. Do wyboru mamy jedynie dwa silniki. Są to dwie jednostki wysokoprężne. Renault nie przewiduje dostępności silnika benzynowego w swoim flagowym SUV-ie. Katalog otwiera 1,5 litrowa jednostka dCi o mocy 150 koni mechanicznych. Z pewnością taka moc w aucie ważącym prawie 1800 kg może być zbyt niska. Egzemplarz prasowy wyposażony został w topowego diesla o pojemności 2 litrów (2.0 dCi) legitymującego się mocą 190 koni mechanicznych. W obu wersjach moc przekazywana jest za pośrednictwem bezstopniowej skrzyni X-Tronic. Jestem pewny, że osoba, która o tym nie wie, będzie w stanie przyznać, że przekładnia świetnie zmienia biegi. No nie zmienia bo ich nie ma. Fikcyjne siedem przełożeń sprawia, że dawkowaniu momentu obrotowego do silnika nie towarzyszy tzw. “wycie”. Mocniejszą jednostkę aktualnie możemy kupić jedynie z napędem na cztery koła. Nie spodziewajmy się jednak po Koleosie świetnych właściwości terenowych. Masa auta robi swoje. Jednak wyjazd poza utwardzone drogi nie powinien sprawić dla niego żadnego problemu.
Niestety, ale w Koleosie nie mamy możliwości zmiany trybów jazdy. Możemy jedynie włączyć “tryb” ECO, który sprawia, że auto jeszcze bardziej nie zachęca do szybkiej, agresywnej jazdy. Nie ma trybów jazdy, ale za to sami możemy decydować w jaki sposób ma zostać przekazana moc. Przyciskiem po lewej stronie kierownicy, kierowca ma możliwość wyboru napędu. Pierwszy z nich 4×2 pozwala na przekazanie mocy jedynie na przednie koła. Kolejnym z nich jest neutralny AUTO. W tym trybie ufamy technologii, która sama zdecyduje kiedy i ile mocy przekazać na poszczególną oś. Aby zapewnić sobie pewność podczas poruszania się po drodze nieutwardzonej lub w lekkim terenie Renault pozwala nam wybrać tryb LOCK. W słabszej wersji silnikowej dostępny jest jedynie napęd przedni. Sprawia to, że słusznym wyborem przy zakupie Koleosa jest mocniejsza odmiana o mocy 190 koni mechanicznych. Ten silnik idealnie łączy w sobie dynamikę oraz ekologię. No właśnie jeśli o ekonomii mowa. Koleosem przejechałem lekko ponad 1200 kilometrów. Wynik spalania z całej długości testu wyniósł dokładnie 8,1 litra na 100 kilometrów. Biorąc pod uwagę, że 50% pokonanych kilometrów to miejska dżungla, to wynik jest naprawdę satysfakcjonujący.
Przy dozwolonych prędkościach autostradowych Koleos spalał 8 litrów. Na trasach szybkiego ruchu gdzie ograniczenie wynosi 120 km/h francuski SUV pozwalał zejść do granicy 7 l/100km. Jak można się domyślić średnie spalanie mogło spaść jeszcze bardziej gdy z tras o zwiększonej prędkości skorzystamy z dróg krajowych, na których możemy rozpędzić się do maksymalnie 100 km/h. Wtedy możemy docenić prawdziwe oblicze Koleosa. Zejście do wyniku 5,3-5,5 l/100km nie graniczy z cudem. Przypominam, że jest to auto o wadze prawie 1800 kg. Przy dynamicznej jeździe miejskiej komputer pokładowy pokażę nam wartość powyżej 11 l/100km, ale gdy się opanujemy i zdejmiemy nogę z gazu jesteśmy w stanie zejść do 8,5-9 l/100.
Podsumowanie – nie dla każdego
Renault Koleos to z pewnością opcja, którą warto rozważyć przy zakupie auta tego segmentu. Na tle konkurentów wyróżnia się świetnym zawieszeniem oraz małym apetytem na paliwo. Niestety ma też swoje mankamenty, jak m.in system multimedialny. Zdecydowanie nie jest to auto dla osób, które wymagają od samochodu sportowego pierwiastka. No chyba, że w garażu stoi Megane R.S, a Koleosem podróżowałbyś tylko z rodziną. Ceny Renault Koloesa startują od 127 900 zł. Za taką wartość otrzymujemy samochód w najsłabiej wyposażonej wersji ZEN i dieslem o mocy 150 koni mechanicznych. Złotym środkiem jeśli chodzi o stosunek ceny do wyposażenia wydaję się wersja INTENS, której cena (z mocniejszym dieslem) wynosi 151 900 zł. Na tle konkurencji Koleos wypada naprawdę nieźle. Przykładowo Seat Tarraco z podobnym wyposażeniem oraz jednostką wysokoprężną o tej samej mocy to wydatek 169 200 zł. Za niecałe 2 000 mniej możemy otrzymać Koleosa w wersji INITIALE PARIS, która przeznaczona jest dla najbardziej wymagających klientów. Tak, więc gdy nie mamy potrzeby wyróżniania się na drodze, świetnym wyborem będzie Koleos w odmianie INTENS, która dysponuje świetnym stosunkiem ceny do tego co oferuje. Trzeba przyznać, że Renault pomimo słabej komercyjnie, pierwszej generacji Koleosa wstało z kolan. Renault Koleos, świetnie sprawdzi się jako auto rodzinne, nie tylko w trasie, ale nie będzie sprawiało problemów również w mieście. Kupując wersję INITIALE PARIS doświadczyć możemy pierwiastka luksusu, ale musimy odpowiedzieć sobie na pytanie czy jest on nam tak naprawdę potrzebny.
Za udostępnienie samochodu do testu dziękujemy Renault Polska
Pełna galeria zdjęć Renault Koleos 2.0 dCi 190 4×4 Initiale Paris
Nasze testy innych samochodów Renault:
- Kadjar INTENS TCE 160 FAP
- Captur RED EDITION 130 TCe
- Megane GrandCoupe INTENS TCE 140
- Clio V INTENS 1.0 100 KM
- Captur INTENS 1.0 100 KM
Comments