Kiedy Nissan wprowadził model Juke na wówczas mało popularny rynek 11 lat temu można by rzec, że rozpoczął pewną rewolucję. Mały crossover szokował wyglądem i miał równie wielu zwoleników, co zagorzałych przeciwników. Teraz pora na drugą edycję tego awangardowego crossovera. Jak spisali się projektanci i inżynierzy z Japonii?
Crossovery w ciągu ostatniej dekady szturmem zagarnęły dużą część rynku i jednym z powodów jest właśnie Nissan Juke, którego drugą generację mogłem przetestować w ostatnim czasie. Pierwsza generacja szokowała i przykuwała wzrok takimi elementami, jak na przykład tylne lampy rodem z sportowego modelu 370Z. Inżynierowie Nissana stanęli przed trudnym wyzwaniem, gdyż musieli w pewien sposób przykuć na nowo uwagę autem, które w poprzedniej wersji odniosło ogromny sukces i sprzedało się w imponującej liczbie półtora miliona egzemplarzy. Jak więc sobie poradzili?
Z zewnątrz jest dojrzalej, ale Nissan Juke wciąż szokuje
Zacznijmy od aspektów wizualnych. Już pierwszy rzut oka pozwala stwierdzić, że mamy do czynienia z większym autem i ma to przełożenie na liczby. Nowy Nissan Juke jest dłuższy o 7,5 cm, a także szerszy i wyższy o 3 centymetry. Ponadto rozstaw osi wzrósł o ponad 100 milimetrów, co przekłada na się spory wizualny wzrost. To w połączeniu z nadwoziem, które jest tak wyrzeźbione, by sprawiało wrażenie sporego i nadmuchanego przekłada się na kompletnie inny odbiór. Prezentowany egzemplarz to wersja N-Design, jaką cechuje dwukolorowe nadwozie, które w tym wypadku składało się z ciemnych akcentów na dachu, lusterkach, czy progach, a także czerwonego lakieru o nazwie Fuji Sunset. Dodatkową cechą tej wersji są 19-calowe koła “Akari”, które prezentują się naprawdę dobrze. W innych wersjach otrzymamy 16-calowe, felgi stalowe, bądź 17-calowe koła wykonane ze stopów metali lekkich. Patrząc na kształty uwagę może zwrócić, to że z przodu postawiono na obłe kształty, gdy w tylnej sekcji są już bardziej ostre i wyraziste. Wrażenie robią także spore 19-calowe koła “Atari”.
Bardzo często powtarzanym słowem będzie “dojrzalszy”, gdyż Juke II w porównaniu do młodszego brata istotnie wydoroślał. Z przodu zniknęły znajdujące się na masce lampy i zastąpiły je tworzące zgrabną z grillem całość LEDy przypominające bumerangi. Naturalnie wciąż uwagę przykuwają umiejscowione pod nimi okrągłe lampy, które są istotną częścią DNA Juke’a. Znacznie lepiej zrobiło się także z tyłu. Lampy wyciągnięte z 370Z zastąpiono schludnymi światłami, które nie sprawią, że ktoś może się krzywo spojrzeć.
Magia od pierwszego otwarcia drzwi
Przechodząc do wnętrza można naprawdę mile się zaskoczyć. Od samego początku robi wrażenie, a pomarańczowa eko-skóra zgrabnie ukrywa ilość plastików, które są na szczęście odpowiedniej jakości. Żadne z nich nie skrzypią, a także nie wydają nieprzyjemnych zapachów, co jest ogromną zaletą w aucie tej klasy. W czasie jazdy nic nie trzeszczało, a wygłuszenie stało na dobrym, jak na segment poziomie. Ponadto ilość miejsca jest naprawdę zadowalająca, gdyż za mną, a dysponuje wzrostem około stu dziewięćdziesięciu centymetrów mogła komfortowo usiąść osoba nawet nieco wyższa ode mnie. Kanapa jest dość wygodna, lecz niektórzy zwracali uwagę, że może męczyć w dłuższej podróży. Wzrok przykuwają nawiewy o kształcie przypominającym ten z na przykład nowych Mercedesów, czy legendarnej Toyoty Supry. Całość zdobi ekran multimedialny o niezłych rozmiarach. Kierownica wielofunkcyjna jest wygodna i dobrze leży w dłoniach, a przyciski są intuicyjnie ułożone i nie zdarza się przypadkowe ich naciśnięcie.
To co zwróciło moją szczególną uwagę i może wyróżniać Juke’a na tle konkurencji to szeroko pojęte skomunikowanie samochodu. Fabryczna nawigacja działa poprawnie i wyświetla podgląd drogi na skrzyżowaniach, co pomaga na skomplikowanych zjazdach z autostrady, a mapy są aktualne. Ponadto podłączenie telefonu przez bluetooth, czy Apple CarPlay, bądź Android Auto jest niezwykle proste. By sparować swój telefon z tabletem wystarczy podłączyć telefon do znajdującego na środku gniazda USB. Co najważniejsze system multimedialny działał płynnie, nie zacinał się, a wyświetlacz był dobrze wykonany i nie było problemów z trafianiem w przyciski. To, co zachwyciło mnie jako fana muzyki to system nagłośnienia z pakietu Sound&Go. Jest nim Bose® Personal® Sound, który składa się z ośmiu głośników, z których cztery są umieszczone w zagłówkach przednich foteli. Przypominają one słuchawki nałożone na zagłówki i jakość dźwięku nie pozostawia wiele do życzenia, a system obsługi pozwala na przykład na przekierowanie całości dźwięku na przód, co pozwala słuchać ulubionej muzyki przy śpiącym dziecku, bądź rozmawiających współpasażerach z tyłu. Kolejnym pakietem, w który był wyposażony testowany egzemplarz jest pakiet zimowy. Nie zawiera on zbyt wielu udogodnień, lecz są one dość przydatne. Mowa o elektrycznym podgrzewaniu przedniej szyby i podgrzewanych fotelach.
Wiele do życzenia nie pozostawiają także systemy nam asystujące, które wchodzą w skład pakietu technologii DCT. Są to czujniki pojazdów w martwym polu, a także w ruchu poprzecznym, przednie czujniki parkowania, a nawet kamery 360 stopni, które istotnie pomagają przy parkowaniu w ciasnych miejscach. Do tego otrzymujemy aktywny tempomat, system ProPilot, który steruje samochodem w obrębie jednego pasa na autostradzie i pozwala kierowcy na odpoczynek. Działa on niezwykle prosto, gdyż wystarczy wcisnąć jeden przycisk na kierownicy i ustawić żądaną przez nas prędkość. Dzięki temu jazda autostradą przebiega znacznie spokojniej i mniej męczy.
Czas na największe rozczarowanie, czyli co znajdziemy pod maską
No dobra, wiemy o tym, co w środku, jak jednak wyglądają właściwości jezdne? Przede wszystkim warto wiedzieć, że pod maską znajdziemy wyłącznie turbodoładowany 3-cylindrowy silnik o pojemności wynoszącej 1 litr. Generuje on 114, a w przypadku poprzednich roczników 117 koni mechanicznych, więc można spodziewać się, że nie jest on wybitnie szybki. W testowym egzemplarzu był on sprzężony z siedmiobiegowym, dwusprzęgłowym automatem. Do wyboru jest także wersja z sześciobiegową manualną skrzynią, która powinna pozwolić na nieco więcej dynamiki. Innych wersji na chwilę obecną nie ma, lecz jest w przyszłości szansa na jednostkę hybrydową. Pomimo tego w wersji z automatem Nissan Juke zbiera się przyzwoicie i pozwala na komfortowe wyprzedzanie na trasie. Sposób pracy pedału gazu można zmienić za pomocą przełącznika D-Mode, który znajduje się przed gałką skrzyni biegów. Do wyboru mamy trzy tryby, sport, normal oraz eco i zmieniają one to jak responsywny jest pedał gazu i jak szybko zmieniane są biegi. Jeśli chcemy więcej kontroli nad aktualnym przełożeniem, to kierownica posiada specjalne łopatki, które pozwalają na jego zmianę. Gdy mowa o spalaniu należy pamiętać, że prędkość jest ogromnym wrogiem. Jadąc autostradą z prędkością na tempomacie wynoszącą dopuszczalne 140 kilometrów na godzinę wynosiło ono niecałe 9 litrów na 100 kilometrów. Przy spokojniej jeździe w cyklu mieszanym dało się osiągnąć gwarantowane przez producenta 5,9 litra. W mieście przy spokojnym prowadzeniu wyniki poniżej siedmiu litrów również nie są trudne do osiągnięcia. Nie jest to spalanie na wybitnym poziomie, lecz nie opróżni błyskawicznie portfela, a także mieszczącego 42 litry benzyny baku. W samochodzie dobrze działał system start&stop, lecz zastrzeżenia można mieć do pracy 7-biegowej skrzyni przy ruszaniu. Przy dodaniu nawet minimalnej ilości gazu zdarzało jej się strasznie szarpać, jakby sprzęgłem operowała osoba tuż po zdaniu prawa jazdy.
Mały, zwinny i twardy, taki jest nowy Nissan Juke
To co zasługuje na uwagę to samo prowadzenie się auta. Nissan Juke jest naprawdę zwinny i skrętny, jak na swe rozmiary, a to dzięki zastosowaniu tej samej płyty podłogowej, co w modelu Micra. Kolejnym powodem tego jest zawieszenie, które jest dość twarde, więc jednocześnie wspomaga sposób w jaki samochód przemierza wąskie miejskie uliczki, lecz także znacznie zmniejsza komfort na nierównych polskich drogach, czy wszechobecnych progach zwalniających. O ile na początku nie zwraca się na to większej uwagi, to po jakimś czasie zachowanie Juke’a drugiej generacji przy pokonywaniu “leżących policjantów” zwyczajnie irytuje, gdyż nie jest zbyt komfortowe, co nie powinno mieć miejsca w crossoverze. Poza tym wszystko działa tak, jak powinno. Parkowanie w ciasnych miejscach to nie problem, a kierownica chodzi niezwykle gładko i nie stawia oporu, co pozwala pokierować samochód tak, jak sobie życzymy. Dzięki temu, a także zrywnemu silnikowi można naprawdę cieszyć się z jazdy.
Pora na małe podsumowanie
Czy osobiście kupiłbym ten samochód? Szczerze wątpię, gdyż przez jego brak wyboru w kwestii silnika auto to średnio nadaje się na trasę, a w jeździe miejskiej wolałbym małego hatchbacka. Mimo tego Nissan Juke w swoim segmencie wypada naprawdę dobrze i konkurencyjnie. Najtańsze wersje zaczynają się od 75 930zł bez rabatów, a w konfiguratorze przy testowanym egzemplarzu widnieje cena wynosząca 119 494zł. Może ona jednak wzrosnąć jeśli zdecydujemy się na wybór najdroższej wersji Tekna, bądź dokupimy bagażnik dachowy, uchwyty na rowery, czy inne akcesoria, które można nabyć za dodatkową opłatą. Gdybym miał coś zmienić w nowym Juke’u to z pewnością byłoby to poszerzenie gamy silnikowej o większe jednostki, jak na przykład obecny w Qashqaiu 1.3 DIG-T, gdyż wolnego miejsca pod maską jest naprawdę dużo. Dałoby to większą elastyczność na trasie i sprawiłoby, że jazda z wyższymi prędkościami byłaby możliwa bez spalania wynoszącego prawie dziewięć litrów. Jednakże jeśli zaakceptujemy wszystkie wady, które charakteryzują ten samochód trzeba powiedzieć, że Nissan wykonał świetną robotę. Sprawił, że sprzedażowy hit zyskał nową, bardziej ułożoną twarz, lecz wciąż ma swoje DNA i nie da się go pomylić z innym modelem. Jako rodzinne auto miejskie może być naprawdę konkurencyjną ofertą na rynku, w którym rywalizuje głównie z Renault Captur oraz Volkswagenem T-Roc, które również są opisane na naszej stronie. Jeśli miałbym ocenić to subiektywnie, to z tej trójki Juke jest bardzo ciekawą opcją, gdyż po prostu przykuwa wzrok i ma wszystko, co potrzebne rodzinnemu, miejskiemu autu.
Za udostępnienie samochodu do testu dziękujemy Nissan Polska
Pełna galeria zdjęć Nissan Juke N-Design DIG-T 114 KM DCT7
Nissan Juke DIG-T 114KM
Od 75 930zł+ Plusy
- Dynamiczny jak na parametry silnik
- Bardzo dobra pozycja za kierownicą
- Dobry system multimedialny
- Nagłośnienie Bose
- Spalanie w trasie
- Bardzo ładne i dobrze wyposażone wnętrze
- Minusy
- Zbyt twarde zawieszenie
- Brak wyboru w kwestii silnika
- Wygląd, który wielu nie przypadnie do gustu
- Szarpiąca automatyczna skrzynia
- Wysoka cena biorąc pod uwagę jednostkę napędową
Comments