Założyciel | Redaktor naczelny Pasjonat motoryzacji i marketingu - wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.

Kupując Dacie Lodgy wymaga się, aby dowiozła z punktu A do B, była tania w zakupie i eksploatacji, a do tego pozwalała spokojnie podróżować z małym kompromisem na komforcie

Dacia to taki samochód, od którego nie wymaga się wiele. Można z góry skazać go na niepowodzenie, ale lepiej dać mu szansę, aby się wykazał. Ja spędziłem z tym samochodem ponad tydzień i pod koniec towarzyszyło mi trochę dziwne uczucie, jakbym zżył się z tym autem, polubił je. Czy Dacia naprawdę jest taka zła i tandetna jak o niej mówią? Może gdzieś tam pod tym ciężkim plastikiem, opornym prowadzeniem i konstrukcją a’la czołg skrywa się potencjał na naprawdę dobry samochód w rozsądnej cenie? Przed testem modelu Lodgy tego nie wiedziałem, ale dzisiaj opowiem Wam jak wygląda życie z Dacia…

Prawo jazdy na czołg Pan ma?

Mógłbym zacząć od narzekania na plastiki twarde jak czerstwy chleb czy prowadzenie niczym czołg M1 Abrams po autostradzie. Jasne, tak można zrobić i cieszyć się ze znalezienia samych minusów. Ale za zacznijmy od ceny tego samochodu, bo to kluczowy element przy ocenianiu. Najtańsza Dacia Lodgy (5-osobowa) kosztuje 47 500 złotych. Dwa dodatkowe fotele to koszt 2 000 złotych, więc dalej utrzymujemy się poniżej 50 tysięcy. Dopłata do wersji Stepway wynosi 8 100 złotych i wtedy już otrzymujemy prawie całe możliwe wyposażenie. Za kolejne 8 000 złotych dostaniemy silnik Blue dCi 115 (bazowo jest TCe 130 FAP). Wybierając do tego wszystkie możliwe opcje (podgrzewane fotele, czujniki parkowania, elektryczne szyby z tyłu) wyjdzie nas to maksymalnie 72 000 złotych. Dużo? Na pewno nie, bo mówimy o nowym samochodzie dla 7 osób.

Jednak przejdźmy do samej jazdy, bo na temat wyglądu będzie nieco później. Przesiadłem się do Lodgy prosto z Seata Arony, wiecie 7-biegowe DSG, alcantara, głośniki Beats i ta sama moc. Jednak nieco duża różnica w cenie, bo jakieś 27 tysięcy złotych, a Arona nie była topową odmianą. Pierwsze wzywanie? Dosyć proste – przejażdżka po centrum Warszawy w godzinach popołudniowych. Na wstępie Lodgy zaskoczyła mnie bardzo dobrą widocznością, bo lusterka miała naprawdę duże, słupek A nie przeszkadzał przy manewrach, a nawet tylna szyba ukazywała całkiem sporo. Drugą zaletą była lekkość obrotu kierownicy i bardzo przyjemna zmiana biegów. Tą skrzynie znam już z Kadjara i Captura, ale było całkiem inaczej niż wcześniej. Bardzo płynne i celne przełożenia. Jednak pierwsze odczucie było przytłaczające, auto sprawiało wrażenie ciężkiego i strasznie wielkiego. Z czasem to minęło, ale naprawdę czułem się jak w czołgu, tylko tej lufy brakowało i włazu na dach…

Pokaż Dacio co potrafisz

Dobra, koniec jazdy w mieście, trzeba wrócić do domu. Autostradowe tempo dla Dacii nie było jakimś wielkim wyzwaniem. Prędkości wymagane rozwija, ale pojawia się nieco inny problem. Jako że auto jest sporych rozmiarów i mierzy całkiem sporo to przy każdym wyprzedzaniu przez inny pojazd czy podmuchu wiatru czuć, że auto zaczyna na drodze “tańczyć”. Rzuca samochodem mocno na boki, co w pierwszym odczuciu można uznać za sytuację co najmniej dziwną i niebezpieczną. Momentami, gdy wyprzedzał mnie rozpędzony bus jednej z firm kurierskich (taki żółty samochodzik) to zrzucało mnie na pobocze i gdyby nie mocna kontra to byłoby nieciekawie.

Największą zaletą tego samochodu jest silnik i nie chodzi tu wcale o to, że Dacia (w zasadzie to Renault) wymyśliła jednostkę, która nie “klekocze”, choć i tak na kulturę pracy nie można narzekać. Mowa o spalaniu, bo to nie ukrywam, że zaskakuje. Na dystansie 370 km po drogach głównie krajowych i ekspresowych, gdzie po drodze było kilka korków (dzień przed Wszystkimi Świętymi) auto spaliło 5,2 litra/100km. Wynik bardzo dobry, a na powrocie, gdzie już były tylko autostrady i płynna jazda udało się zejść do 4,5 litra. Mam pewne zastrzeżenia do pojemności zbiornika, bo według wskazań komputera wyszło, że jego pojemność to 45 litrów (zaczęła już migać rezerwa). To trochę mało, gdyby było 60-65 litrów to nie mam żadnych zastrzeżeń do podróżowania w 7 osób na dalekim dystansie. Dokładnej pojemności nie znam, ale informacje w internecie mówią o 50 litrach, choć ufając komputerowi paliwa brakło znacznie wcześniej (około 100 km) aniżeli powinno.

Jeżdżąc dosyć sporo po mieście doceniłem zastosowanie układu Start&Stop i Dacia była pierwszym samochodem, w którym po zwolnieniu hamulca nie włączał się silnik. Przydatne to o tyle, że tocząc się poniżej 10 km/h silnik pozostaje wyłączony więc oszczędza się jeszcze więcej paliwa. Oczywistym jest, że w automacie taki efekt byłby ciężki do osiągnięcia, ale dlaczego inne auta z manualną skrzynią biegów nie są w stanie tego zaoferować? Ale jak już tak rozmawiamy o oszczędnościach i jeździe to poruszę jeszcze kwestię świateł Dacii. Oczywiście bez porównania im do chociażby LEDów w Kadjarze, ale byłem mocno zawiedziony. Moje auto na co dzień to 18-letni Seat Leon (o czym niektórzy z was wiedzą). Jadąc Dacią w nocy czułem się jakbym jechał właśnie 18-letnim Seatem. Nie widziałem nic, kompletna ciemność przed autem, a do tego dołączyła mgła tak gęsta, że widoczność spadłą do zaledwie kilku metrów. O ile mojemu Seatowi mogę to wybaczyć ze względu na wiek, cenę i jego długi żywot tak w aucie z 2019 roku taki stan rzeczy? Ile kosztuje zainstalowanie w standardzie najprostszych świateł LED? Wzrost na cenie 1000 złotych? Jasne, w przypadku Dacii to dużo, bo całe auto jest tanie, ale mówimy o bezpieczeństwie naszym i naszych pasażerów. Wolałbym dopłacić tysiąc złotych czy nawet dwa tysiące, ale spokojnie jechać po zmroku, aniżeli wytężać wzrok w celu dostrzeżenia czy tam za zakrętem jest droga w lewo czy w prawo, bo moje światłą świecą tyle co nic. Drodzy projektanci Dacii, jeśli wprowadzicie model po faceliftingu to proszę was, dołóżcie najprostsze światła LED, nawet kosztem wyższej ceny dla popraw bezpieczeństwa.

Jedzenie podać do stolika?

Dacia Lodgy w wersji 7-osobowej może walczyć o tytuł najlepszego autokaru wycieczkowego. Poważnie, nie żartuję. Z tyłu pełna obsługa – stolik umieszczony na fotelu poprzedzającym wraz z dziurką na napój, sporo przestrzeni na nogi i bardzo dużo miejsca nad głowami, a do tego elektryczne szyby. Może do S klasy czy serii 7 bym tego nie porównywał, ale stolik bardzo mnie zaskoczył i to pozytywnie. Jeśli ktoś podróżuje z dziećmi to doceni to rozwiązanie. Podobnie jak dodatkowe lusterko na lusterkiem wstecznym, które pomaga łatwiej dostrzec nawet ostatni rząd siedzeń – mały dodatek, a cieszy.

Jak jest z przodu? Poza wszechobecnym plastikiem nie jest najgorzej. Na pochwałę zasługuje ilość miesca nad głowami, bo można nawet rozprostowac ręce przy wzroście do 170 cm. Jasne, fotele wyglądają jakby ktoś ciosał je siekierą, ale wbrew pozorom nie były uciążliwe, a do tego podgrzewane (opcja). O multimediach się nie wypowiem, bo te pamiętają chyba jeszcze początki wprowadzania nawigacji do samochodów, ale za tą cenę nie ma co wymagać. Oświetlenie wnętrza działa tak samo jak podgrzewanie foteli, czyli system zero jedynkowy – albo włączysz albo wyłączysz, nic pomiędzy. Ciekawy jest schowek na desce rozdzielczej, ale to element z Renault, więc nie zaskakuje, ale i tak na plus, zawsze więcej miejsca.

Piękna i bestia?

Wymagać pięknego designu od Dacii się nie da, ale mimo to widać, że czerpie trochę z Renault i nie mogę powiedzieć w sumie złego słowa o wyglądzie. Przód ma ciekawy grill w srebrnym kolrze, dobrze w komponowane światła, choć LEDy bardziej by pasowały, a linia nadwozia typowa dla minivana. Tył równo ciosany, ale po co zbyteczne udziwnienia? Auto dostałem na 16-calowych felfach z oponami Dębica (swoją drogą opony spisały się dobrze nawet na bardzo mokrej drodze przy temperaturze bliskiej 0 stopni) i przyznam szczerze, że wygląda to spójnie. Oczywiście, że można jeszcze dużo poprawić i chętnie zobaczyłbym kilka elementów z nowego Dustera, ale jest dobrze. Wersja Stepway ma dodatkową osłonę zderzaka, która faktycznie spełnia swoje zadanie i jest bardzo wytrzymała, a do tego dobrze wygląda.

Podsumowując

Dacia Lodgy to idealna propozycja dla 7-osobowej rodziny, która ma ograniczony budżet. Można dojechać do celu, choć trzeba zaakceptować pewne wady. W środku jest głośno i widać różnice względem droższych aut, gdzie rozmowa przy prędkości 140 km/h to żaden problem. Tutaj trzeba mówić bardzo głośno. Auto trzeszczy niemiłosiernie na każdej dziurze, progu zwalniającym i nierówności, ale z każdym tym dźwiękiem przypominasz sobie cenę jaką zapłaciłeś. Bardzo oszczędny jest silnik, bo około 6 litrów w mieście to bardzo dobry wynik, a 5 litrów w trasie (czy 4,5l przy prędkościach 100-110 km/h) to śmieszna wartość. Koszty utrzymania takiego auta są naprawdę niskie.

Czy bym kupił? Myślę, że gdybym miał wozić 7 osób w niskiej cenie to tak szczególnie, że 3-letnie egzemplarze kosztują około 30 tysięcy. Jeżdżąc tym autem ponad tydzień polubiłem je, zżyłem się z nim. Dacia Lodgy to naprawdę dobre auto w tej cenie, lecz trzeba być świadomym, że mało płacimy i nie dostaniemy najwyższych luksusów. Marko Dacia byłem bardzo ciekawy i nie wypada źle, zobaczymy jak kolejne modele w tym Duster.

Galeria zdjęć Dacia Lodgy Stepway

Samochód do testów dostarczyła Dacia Polska, dziękujemy!

Dacia Lodgy Stepway Blue dCi 115

od 57 600 złotych
5.9

Wygląd

6.5/10

Zawieszenie

5.5/10

Dynamika

4.5/10

Silnik

9.3/10

Wydech

4.0/10

Pozycja za kierownicą

7.0/10

Użytkowanie

7.5/10

Radość z jazdy

5.0/10

Fejm na ulicy

4.0/10

+ Plusy

  • Niskie spalanie
  • Dużo miejsca
  • Niska cena
  • 7 miejsc

- Minusy

  • Mało dynamiczna
  • Tani plastik, wszystko trzeszczy
  • Bardzo słabe światła
  • Słabe wyciszenie
  • Trochę oszukany zbiornik

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *