Mercedes Klasy G w stanie fabrycznym to dziś już za mało, aby się wyróżnić. Z rozwiązaniem problemu przychodzi firma Pit26 Motorsports
Mercedes-AMG G63 dostępny dziś w ofercie niemieckiego producenta, to już czwarta generacja kultowego terenowego modelu. Jego historia sięga końca lat 70-tych i mimo, że pierwotny zamysł był nieco inny, na przestrzeni dekad legendarna “Gelenda” (niem. Geländewagen, G-wagen – samochód terenowy) była coraz droższa i coraz bardziej luksusowa. Dzięki temu, i zapewne dzięki swoim unikatowym kształtom, G-klasa stała się swego rodzaju wyznacznikiem statusu majątkowego i przypieczętowaniem sukcesu, zwłaszcza na zachodzie i bliskim wschodzie. Dziś jednak jest ich już tak dużo, że w dużym mieście rozwiniętego kraju nie rzucają się zbytnio w oczy. Trzeba kombinować.
Mercedes na każdy teren
Jednym z takich kombinatorów jest amerykańska firma zajmująca się dystrubucją części do Klasy G, robionych na zamówienie. Tym razem stworzyli niesamowitą konwersję najnowszej generacji niemieckiej terenówki, przekształcającą ją w pojazd typu pick-up. Zleceniodawcą był pasjonat eksploracji, natury i spania pod gołym niebem, a auto – dopasowane do wszystkich jego potrzeb w poszukiwaniu przygód. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, jest dłuższy rozstaw osi. Tak, to nie złudzenie optyczne spowodowane wycięciem bagażnika – Mercedes od Pit26 jest dłuższy od fabrycznej Gelendy aż o pół metra. Jest też znacznie wyższy. Terenowe zawieszenie z portalowymi półosiami podniesiono o 15 centymetrów. To pozwoliło zmieścić ogromne terenowe opony terenowe Toyo MT na 18-calowych felgach Innov8 Racing, wykończonych czarnym matem. Seryjny G-wagen to całkiem solidna terenówka, ale z tymi modyfikacjami wjedzie już niemal wszędzie, a to dopiero początek. Oprócz zauważalnych gołym okiem praktycznych i estetycznych dodatków na zewnątrz, takich jak rozległe orurowanie dachu, przedniego zderzaka, oraz tylnej “paki”, samochód skrywa też ulepszenia takie jak gwintowane zawieszenie BIlstein i całkowicie dopasowane do tego konkretnego pojazdu – osłony podłogi, chroniące przed uszkodzeniami w przypadku otarcia podłogą o wyboisty teren. Seryjny Mercedes Klasy G, nawet w wydaniu AMG G63, podobno nie brzmi tak dobrze, jak pick-up od Pit26. To za sprawą układu wydechowego Magnaflow.
Ekonomiczny wybór
Najciekawsze jest to, że w tej konwersji układ napędowy pozostał całkowicie fabryczny. 4-litrowe, podwójnie doładowane V8 wciąż produkuje prawie 600 koni mocy, co i tak do jazdy terenowej zdecydowanie wystarczy. Jest to o tyle wygodne, że teoretycznie taka konwersja nie kolidowałaby w żaden sposób z gwarancją producenta na układ napędowy. Zarówno silnik, skrzynia, turbosprężarki, układ przeniesienia napędu, komputer silnika i całe oprzyrządowanie pozostały nietknięte. W dodatku producent twierdzi, że samochód jest łatwy w przywróceniu do oryginalnego stanu! Trochę ciężko w to uwierzyć, widząc brakujący spory kawałek karoserii i wydłużony rozstaw osi, ale powiedzmy, że wierzymy im na słowo.
Ile kosztuje taka przyjemność? Cóż, po indywidualną wycenę trzeba się zwrócić bezpośrednio do tunera, ale na oficjalnej stronie jest informacja, że taka konwersja jest wciąż dostępna do wykonania. Spodziewać się można znacznie niższej kwoty niż za Brabusa 800 XLP, który był bardziej ekstrawagancją opcją, do pokazywania się w mieście i szybkiego przyspieszania, dzięki zmodyfikowanemu 800-konnemu silnikowi i drogowym oponom. Oferta Pit26 jest zdecydowanie bardziej praktyczna, jeśli faktycznie chcemy korzystać z auta, tak jak zakładali inżynierowie w latach 70-tych. Fakt, że nie trzeba się przejmować zmodyfikowanym układem napędowym jest w tym przypadku raczej atutem niż wadą.
Źródło: Pit26 Motorsports
Comments