Marc Marquez, Alex Rins i Cal Crutchlow zostali dopuszczeni do startu w GP Andaluzji na torze w Jerez zaledwie tydzień po swoich poważnych wypadkach.
To, że kierowcy MotoGP to ludzie-cyborgi bez układu nerwowego, wie każdy. Czasem jednak oni i współczesna medycyna dokonują rzeczy, które wydają się wręcz niemożliwe. Jazda na motocyklu tydzień po złamaniu ręki czy nadgarstka? Wydaje się to karkołomne, lecz mówimy tutaj o najlepszych i najambitniejszych motocyklistach z całego globu, którzy dla zwycięstwa postawią na szali nawet własne zdrowie. Marc Marquez, Alex Rins oraz Cal Crutchlow mieli nie pojawić się na starcie Grand Prix Andaluzji. Wszyscy jednak zostali dopuszczeni do wyścigu.
W sobotnich kwalifikacjach Alex Rins w jedenastym zakręcie wywrócił się i o włos minął motocykl Jacka Millera. U Hiszpana doszło jednak do złamania barku i lekarze stwierdzili, że powrót na tor nie nastąpi szybko. Tymczasem już jutro wsiądzie na motor, a jak sam zainteresowany mówi, stan barku jest dość dobry.
U Cala Crutchlowa kontuzja nie wydaje się aż tak groźna, lecz kierowca LCR Hondy wylądował we wtorek na stole operacyjnym. Brytyjczyk złamał nadgarstek na rozgrzewce tuż przed wyścigiem. Jego powrót przewidywano co prawda na GP Andaluzji, lecz uważano to za dość ryzykowne. Testy medyczne przeszedł jednak bez najmniejszego problemu.
Marc Marquez i jego powrót jest nie lada sensacją, ponieważ nikt się nie spodziewał, że wróci już w ten weekend. Obrońca tytułu zaliczył potężny high-side w trzecim zakręcie, a dodatkowo motocykl uderzył w jego rękę, łamiąc mu prawą kość ramienną. Podejrzewano uszkodzenie nerwu promieniowego, lecz na szczęście złamana kość go nie naruszyła. Powrót był szacowany na GP Czech, bądź bezpieczniej na GP Austrii, lecz Marc ze wstawioną tytanową płytką w rękę przeszedł pozytywnie testy. Dostanie jednak wolne w piątek i na motocykl wsiądzie dopiero w sobotę.
Jego powrót jest trochę podobny do wyczynu Jorge Lorenzo w 2013 roku. W czwartek Hiszpan miał wypadek i tego samego dnia poleciał do Barcelony, by przejść operację. W niedzielę zaś stanął na starcie wyścigu i ukończył go na piątej pozycji mimo okropnego bólu.
Foto. materiały prasowe HRC, LCR i Suzuki