Chciałbym być w pełni obiektywny pisząc podsumowanie GP Kanady, ale dzisiejsza decyzja sędziów stawia mnie trochę w dziwnej sytuacji, bo nasuwa się pytanie czy każdy zawodnik byłby tak samo potraktowany?
GP Kanady zaczęło się spokojnie, cała czołówka pozostała na swoich pozycjach, a jedynie Gasly próbował ataku, który się nie powiódł. W drugim zakręcie pod koniec stawki doszło do kontaktu Alexa Albona z bolidem Force India, po którym musiał odwiedzić boks. Ta sytuacja zmusiła Grosjeana do opuszczenia toru i przejazd przez pole wyłączone z ruchu.
Ferrari w tym czasie jechało na prowadzeniu z Vettelem i realizowało swój plan. Gdy Sainz zjechał po 6 okrążeniach na wymianę opon z miękkich na twarde nikt nie spodziewał się, że 3 okrążenia później w niewyjaśnionych okolicznościach jego zespołowy kolega Norris zakończy wyścig. Cała sytuacja jest trochę dziwna, bo w momencie, gdy kierowca McLarena przestrzelił zakręt i przejechał za słupkiem wyjeżdżając na prostą jego prawe tylne koło ułamało się, pojawiły się płomienie i bolid został unieruchomiony.
Na pochwałę zasługuje Daniel Ricciardo, który zakwalifikował się na P4, a ostatecznie skończył na P6 przed zespołowym kolegom. Gdy oglądaliśmy rywalizację z Bottasem i jego odpieranie ataku to przypomniały się najlepsze czasy F1, gdzie nikt nie zwracał uwagi na bezpieczeństwo tylko kierowcy walczyli bolid w bolid. Przez dwa okrążenia Australijczyk odpierał atak szybszego kierowcy Mercedesa i uległ tylko ze względu na przewagę bolidu, bo umiejętnościami przewyższał dziś Bottasa.
Największym rozczarowaniem jest Giovinazzi, który zaczął od kontaktu ze ścianą mistrzów, a potem obrócił bolid i wylądował na trawie. Gdy ogladam jego on boardy to mam wrażenie, że patrzę na kierowcę z kartingu, który przypadkiem dostał się do F1. Dwa tygodnie temu w Monako popełnił błąd i uderzył w bolid Kubicy, a ostatecznie i tak go nie wyprzedził dysponując szybszym samochodem. Dzisiaj jego jazda była poniżej krytyki i w moim odczuciu był najgorszym kierowcą stawki.
Ferrari realizowało Plan B i tym razem perfekcyjnie obliczyli Pit Stop. Wszystko szło idealnie, w trzecim sektorze mieli znaczną przewagę nad Mercedesem. Do czasu 48. okrążenia, gdy uciekł Vettelowi bolid w zakręcie i wpadł w poślizg. Sytuacja była na tyle niebezpieczna, że FIA postanowiła się jej przyjrzeć. Po kilku minutach stwierdzono, że było to zagrożenie na torze i Vettel dostał 5 sekund kary. To wystarczyło by wyścig wygrał Hamilton dojeżdżają na drugiej pozycji. Vettel nie mógł nawet próbować walczyć o zwycięstwo w GP Kanady, bo przez cały dotychczasowy wyscig uciekł Hamiltonowi najdalej na 3 sekundy, a tak przewaga wyniosła około 2 sekundy.
Cała ta sytuacja sprawiła, że Vettel odpuścił i Hamilton zbliżył się na tyle, że rozważał wyprzedzenie. Czy decyzja sędziów była słuszna? Jednej strony tak, bo faktycznie było to zagrożenie, gdyż gdyby Hamilton nie wykonał manewru kierownicą to doszłoby do kraksy. Z drugiej strony był to poślizg (spowodowany błędem kierowcy), którego Vettel nie zrobił umyślnie. Można zadać sobie pytanie czy inny kierowca też by dostał taką karę na P1, ale to tylko gdybanie.
A nasz rodak jak sobie poradził w GP Kanady? Dojechał jako ostatni po wycofaniu Albona i Norrisa z wyścigu. Wielkich zmian nie widać i choć chciałbym wierzyć, że uda się powalczyć o punkty w tym sezonie to są to tylko złudzenia. Dla Williamsa był to wyścig o być albo nie być i przegrali. W tym seoznie nie ma szans na walkę, podobnie jak przez najbliższe dwa lata. Pytanie tylko czy nowe przepisy coś zmienią dla zespołu z Grove?
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.