W momencie rozpoczęcia sesji Q2 na torze wciąż znajdował się dźwig, usuwający bolid Nicholasa Latifiego. Szef FIA, Michael Masi, przyznaje się do popełnienia błędu.
Weekend w Stambule obfitował w naprawdę niespotykane wydarzenia. Najpierw w piątek okazało się, że nienagumowany asfalt praktycznie nie nadaje się do jazdy, o czym grzmiał Lewis Hamilton. W tamtym momencie zarówno zarządcy toru, jak i osoby związane z FIA modlili się o brak deszczu. Pogoda spłatała im jednak figla i sobotni poranek okazał się deszczowy, podobnie jak sesja kwalifikacyjna. Długo rozwodzić można się także nad sytuacjami z wyścigu, gdy warunki zmieniały się w nieoczywisty sposób, dostarczając nam niesamowitych wrażeń. Wróćmy jednak na moment do czasówki, gdyż w niej działy się rzeczy wręcz niedopuszczalne. Mimo stałej poprawy bezpieczeństwa w Królowej Motorsportu nie pierwszy raz okazuje się, że w procedurach jest bardzo dużo niedopatrzeń. Takich, które trzeba naprawić, gdyż w innym wypadku prędzej czy później dojdzie do tragedii.
Jeszcze przed startem kwalifikacji po torze biegał pies. Jest to pewnego rodzaju anomalia, w normalnych warunkach zwierzę nie powinno znaleźć się wogóle blisko toru. O wiele bardziej niebezpieczna sytuacja miała miejsce między sesjami Q1 i Q2. Pod koniec pierwszej części czasówki z toru wypadł Nicholas Latifi, więc naturalnym było, że jego bolidem zajęli się porządkowi. Niestety, nastąpiło jakieś nieporozumienie i w momencie, gdy kierowcy ruszyli już do walki w Q2, na torze wciąż pozostawał dźwig. Kierowcy przez radio głosili, w pełni słusznie, bardzo niepochlebne opinie na temat decyzji sędziów. Z wyjaśnieniami po kwalifikacjach przyszedł sam szef FIA, Michael Masi.
Decyzja o wypuszczeniu bolidów z alei serwisowej zapadła, ponieważ dźwig zmierzał już w stronę drogi ewakuacyjnej. Otrzymaliśmy informacje, że w momencie przejazdu bolidów przez zakręt ósmy będzie już tam bezpiecznie. Okazało się jednak, że tak się nie stanie, dlatego też wywiesiliśmy podwójną żółtą flagę między siódmym a ósmym zakrętem. Dzięki temu udało nam się zwolnić samochody i zachować względne bezpieczeństwo. Nie jest to jednak sytuacja, którą chcielibyśmy oglądać regularnie. Z perspektywy czasu musimy stwierdzić, że mogliśmy lepiej rozwiązać zaistniały problem i wstrzymać bolidy w alei do czasu zjechania dźwigu z toru. Naszym zadaniem jest teraz przejrzenie procedur i załatanie dziur, żeby zapobiec podobnym wydarzeniom w przyszłości.
Michael Masi, dyrektor wyścigowy
Donośne głosy napłynęły od kierowców już w trakcie trwania kwalifikacji, niektórzy z nich wypowiedzieli się nam ten temat również po zakończeniu sesji. Zbulwersowany całą sprawą był m.in. Sebastian Vettel.
Wszyscy jesteśmy ludźmi i błędy mogą się zdarzyć, jednak taka sytuacja nie ma wytłumaczenia. Wszyscy jesteśmy świadomi problemu i wierzymy, że coś takiego nie powtórzy się ponownie. Na pewno odbędziemy rozmowy, żeby wyjaśnić co dokładnie zawiodło.
Sebastian Vettel
Foto. materiały prasowe serii
Comments