Szybkie ładowanie może być zbawieniem dla samochodów elektrycznych, ale Porsche Taycan ma z nim problem i jest mniej efektowne niż konkurencja
Jaki jest największy problem współczesnych samochodów elektrycznych? Ładują się one za długo i tracą na tym polu wobec aut spalinowych, gdzie zatankowanie zbiornika do pełna trwa chwilę. Obecnie walka producentów nie dotyczy tak bardzo oferowanych zasięgów ich pojazdów, lecz szybkości ładowania. Tutaj wkraczają takie pojęcia jak MPGe (średnia odległość przebyta na odpowiedniku w benzynie Mile na Galon) oraz szczytowa moc ładowania. Jak wiemy największym rywalem nowego Taycana jest Tesla Model S i niestety pojawiają się dowody na to, że wcale tak kolorowo Porsche nie wypada na tle swojego amerykańskiego konkurenta.
Obecnie Taycana można ładować z mocą 250 kW. To dokładnie tyle samo co Tesla Model 3 Long Range, lecz byłoby to możliwe przy ładowarkach Supercharger V3. Porsche ma zaktualizować system i pozwolić na ładowanie z prędkością 350 kW, czyli tyle ile miało być docelowo. Jak wypada Porsche na tle konkurencji mierząc efektywność przy pomocy jednostki MPGe? Nie za dobrze, bo wynik osiągnięty przez Taycana to 69 MPGe, a Tesla Model S w wersji Standard Range Plus osiąga wartość 141 MPGe i jest najbardziej wydajnym elektrykiem na rynku.
Jeśli chodzi o czas ładowania to Tesla Model 3 Long Range jest w stanie przejechać 160 mil po 10 minutach ładowania, a Model 3 Standard Range 118 mil. A Taycan? 85 mil w tym samym czasie ładowania. Jeśli Porsche zaktualizuje system to uda się osiągnąć wynik 119 mil. Ale czy jest się czym przejmować? Raczej nie, bo Taycan jest pierwszym elektrykiem Porsche i jest to też pierwsza generacja tego modelu, bez żadnych poprawek. Tesla zajmuje się tym tematem od kilku lat i wprowadził już wiele zmian do swoich samochodów, więc aby być wiarygodnym trzeba by porównać pierwsze egzemplarze Tesli z Taycanem i wtedy wyciągać wnioski.
Foto. INSIDEEVs oraz Porsche
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.
