Opóźnione zmiany regulaminowe mają wnieść ze sobą o wiele większą efektowność zawodów. Mimo to, DRS prawdopodobnie pozostanie w F1.
Na horyzoncie wyłania się przed nami kolejna, duża reforma w Formule 1. Ostatnie tak duże zmiany mieliśmy w 2014 roku i sami doskonali wiemy, co takiego one przyniosły. Praktycznie do dziś fani nie mogą pogodzić się z usunięciem jednostek V8. Przyszłość maluje się jednak w dużo lepszych barwach, gdyż nadchodząca rewolucja powinna uatrakcyjnić ściganie. Jednym z czynników, który sprowadza wyścigi do wymijania na prostej, jest system DRS. Wprowadzone w 2011 roku ruchome skrzydło ma tylu samo zwolenników, jak i przeciwników. Fani tego rozwiązania zapewne chcą, aby pozostało ono w Królowej Motorsportu, druga strona wolałaby zostawić to w przeszłości. Z nieoficjalnych informacji wynika, że to ta pierwsza grupa będzie miała okazję do świętowania.
Jak już wcześniej wspomniałem, zmiany na 2022 rok mają na celu poprawę ścigania. Pierwotnie miały one wejść w życie już w przyszłym sezonie, jednak trudna sytuacja na świecie pokrzyżowała te plany. Na roczne opóźnienie nic nie poradzimy, możemy natomiast z utęsknieniem czekać na nowe regulacje. Mają one znacznie uprościć nadwozie, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Dzięki temu bolidy będą wytwarzać mniej docisku, co przełoży się na mniejsze wibracje pojazdów. Projektanci mogli sobie to jednak odbić przy pracy z podłogą, która może być rozwijana swobodniej, w celu odzyskania docisku z efektu przyziemienia, tzw. “ground effect”. Wiele osób wierzyło, że te zmiany zdetronizują DRS, który stanie się zbędny i zostanie usunięty z F1. Odmienne zdanie na ten temat ma dyrektor techniczny McLarena, James Key.
Jeśli wszystkie plany wypalą, to moim zdaniem delikatnie zmniejszy się znaczenie DRS’u. Wciąż będzie on jednak niezbędny, ponieważ zmiany dotyczą w końcu wyprzedzania. W tym aspekcie znaczenie mają nie tylko bolidy, ale także tory. Obecne maszyny pokonują trasy tak szybko, że jest naprawdę niewiele dogodnych miejsc do wyprzedzania. Wtedy do gry wchodzi DRS i umożliwia manewry. Są takie tory jak Spa czy Bahrajn, gdzie jest sporo miejsc do wyprzedzania, nie jest to niemożliwe. Wprowadzane zmiany mają jednak sprzyjać ciekawszej rywalizacji na torach, które nie obfitują w tyle manewrów, jak chociażby Silverstone, Suzuka czy Hungaroring. Podczas tych wyścigów ciężko jest podążać za innym bolidem, więc poprawiając ten aspekt, będzie można jechać za kimś bliżej i spróbować wyprzedzić, zamiast cały czas czekać do prostej. Mimo to DRS wciąż będzie odgrywał sporą rolę w celu zapewnienia wyprzedzania. Mogę się jednak zgodzić, że jego autorytet lekko podupadnie.
James Key
Foto. materiały prasowe serii