Mitsubishi ASX oferowany od 2010 roku, był pierwszym kompaktowym crossoverem japońskiego producenta. Do naszej redakcji trafiła kolejna generacja samochodu, który na polskim rynku jest lubiany i zajmuje dobrą pozycję. Czy obecnej generacji uda się to podtrzymać? Postanowiłem to sprawdzić.
Właśnie na pytanie ze wstępu postaram się odpowiedzieć pisząc cały ten test. Czy jest to trudne pytanie? Biorąc pod uwagę poprzednią generację ASX i zmiany przeprowadzone w stylistyce oraz mechanice pojazdu, chyba odpowiedź sama narzuca się na język. Na początku chciałbym poruszyć kwestię stylistyki. Podobnie jak w testowanym już przez nas Eclipse Cross przód jest zaprojektowany zgodnie z nowym image’m marki. Reflektory już w podstawowej wersji wyposażenia oferowane są w technologii BI-LED. Zapewniają doskonałą widoczność w każdych warunkach atmosferycznym. Tak, wiem brzmi jak dobra reklama, ale faktycznie tak jest. Kierunkowskazy oraz światła przeciwmgielne stylizowane są na wzór kostek lodu. Bardzo ciekawe rozwiązanie. Jeżeli chodzi o światła z tyłu pojazdu, podstawą w tym segmencie jest zastosowanie technologi LED. Nie inaczej postąpiło Mitsubishi.
Przód pojazdu odświeżony w bardzo udany sposób. Co z tyłem? No właśnie. Może projektanci po skończeniu tworzenia nowego przedniego grilla tak się podekscytowali, że zapomnieli o tylnej części auta. Mitsubishi samo nie wie. Z jednej strony mówimy o drugiej generacji ASX-a, a z drugiej o trzecim faceliftingu. Nie tylko tył. Wymiary samochodu pozostały niemalże identyczne jak u poprzednika. Rozstaw osi wynosi 2670mm, a całkowita długość pojazdu została zwiększona o całe 10mm, teraz auto mierzy 4365mm. Skutkuje to stosunkowo dobrymi umiejętnościami jazdy w mieście. Ale czy takie jest jego przeznaczenie?
Pewne prowadzenie – wszędzie, dosłownie wszędzie
Pierwsza myśl gdy dowiedziałem się, że najszybszą trasą do domu będzie jazda po autostradzie? O niee, SUV-em? Prędkości autostradowe? CVT? Myliłem się bardzo. Spotkanie ze skrzynią bezstopniową przebiegło w bardzo miłej, a przede wszystkim ku mojemu zaskoczeniu cichej atmosferze. Ona naprawdę emituje zmianę biegów. Jak nie wierzycie to spytajcie mojego znajomego, który doświadczył przyjemności jazdy na fotelu pasażera. Zapytany o pierwszą zaletę auta śmiało powiedział “kurczę cicho jest i ta skrzynia to fajnie redukuje biegi”. Odpuściłem sobie tłumaczenie tego, że tutaj nie ma biegów. No dobra co z tym miastem? Przecież to terenówka. No nie, terenówka bez napędu na cztery koła? Właśnie taką konfigurację testowałem. Oczywiście w opcji możemy otrzymać napęd na wszystkie koła. ASX-a bez tej opcji porównałbym do przeciętnego cwaniaczka z podstawówki, chciałby coś zrobić żeby popisać się przed kolegami, ale jak dochodzi co do czego to wiadomo… Wróćmy do miasta. Układ kierowniczy jest idealnie dopasowany do charakteru tego auta. Wcześniej wspomniane wymiary pojazdu pozwalają na bezproblemowe parkowanie w dość ciasne miejsca parkingowe oraz jazdę w korku dzięki której nie wypadną nam wszystkie włosy z głowy.
Pali tyle ile chcesz żeby palił
Hmm… spalanie w tym samochodzie to naprawdę trudny temat. Wyposażony jest w silnik wolnossący o pojemności 2 litrów. Napędy jakimi możemy zasilić nasz pojazd to 2WD oraz 4WD, z tym, że napędu na wszystkie koła nie możemy połączyć ze skrzynią manualną. A propos skrzyni manualnej. Ma ona pięć biegów. W tych czasach? Trudno, skupmy się na spalaniu. Mitsubishi jest bardzo tajemnicze w tej kwestii. Według nich samochód w niskim zakresie prędkości pali 9,8 litra. Cokolwiek to znaczy, w mieście przy dość oszczędnej jeździe udało mi się spalić dosłownie 10 litrów. Czy to był niski zakres prędkości? Nie wiem, bo nie wiem co to znaczy. Ciekawość była silniejsza, stwierdziłem w takim razie, że niski zakres prędkości na drodze ekspresowej to wartości rzędu 80-90 km/h. Tak też zrobiłem. Ustawiłem tempomat na 85 km/h. Po kilku minutach komputer pokładowy pokazał (uwaga) 4,3 litra na 100 kilometrów. Wow! Ale z drugiej strony przyjmując, że przy bardzo wysokim zakresie prędkości samochód według producenta pali 8,3 litra jest wynikiem zaniżonym. Podczas utrzymywania stałej, dozwolonej prędkości na autostradzie auto spala na 100 kilometrów 9.5 litra.
Sport w nazwie?
Dla sprostowania, tak, tylko w nazwie. Samochód nawet nie zachęca do szybkiej jazdy. Chwaliłem już skrzynię CVT przy wyższych prędkościach, ale do takich prędkości trzeba się jeszcze rozpędzić. Właśnie, rozpędzić. Wycie towarzyszące temu zjawisku nie jest zbyt przyjemnym dla ucha. Ale coś za coś. Gdy już przy uszach jesteśmy, to duży plus dla Mitsu za wyciszenie kabiny, po tym gdy już oczywiście się rozpędzimy. 150 japońskich koni mechanicznych pozwala na w miarę swobodne, jeśli chodzi o dynamikę, poruszanie się po miejskiej dżungli. Przyśpieszenie od 0 do 100 km/h katalogowo wynosi 9,8 sekundy. Nie jest źle. Udało mi się wykręcić czas rzędu 9.9 sekundy, jednak patrząc na porę roku i stan nawierzchni, mogę przyznać rację japońskiemu producentowi. Wersje silnikowe ograniczają się aż do… jednej. Zero diesli. Jeden prosty w konstrukcji silnik. I chyba taki ma być ten samochód, prosty, tani w eksploatacji. Brak w jego krwi sportu, jazda jest przyjemna, samochód płynie, zawieszenie świetnie radzi sobie z nierównościami. Gdybym miał napisać akapit o sportowym charakterze tego samochodu to spałbym już spokojnie w łóżku, a wy nie mielibyście co czytać. Oczywiście nie zarzucam Mitsubishi czegoś złego. No dobra zarzucam, Sport w nazwie ASX-a i nazwanie Eclipsa, Eclipsem. Pewnie za jakiś czas w salonach będziemy “podziwiać” nowego crossovera o nazwie Lancer Evolution. Zostawmy nazewnictwo. Sportu w nim nie ma, nie będzie, nie wymagajmy tego żeby był.
Japoński chwyt marketingowy
Jak przystało na japońską markę dodatkowe wyposażenie, które możemy nabyć jest bardzo skromne. Cały myk polega na wysokiej liczbie wersji wyposażenia. Nie możemy niczym u naszych zachodnich przyjaciół do najtańszej wersji dobrać sobie mnóstwo dodatków. Gdy chcemy mieć lepiej wyposażony pojazd bierzemy wyżej usytuowaną w katalogu wersję. Testowany przeze mnie samochód miał wyposażenie o nazwie INTENSE CVT PLUS. Czyli najwyższe wyposażenie jakie możemy mieć bez napędu na obie osie. W standardzie znajdziemy tu m.in kamerę cofania, 2 gniazda USB, zestaw głośnomówiący. 8-calowy wyświetlacz z systemem multimedialnym działa bardzo płynnie, a jego obsługa jest intuicyjna. Brak nawigacji w prawie najwyższej wersji wyposażenia zastanawia, bo podobno system dostępny w Mitsubishi marki TomTom jest jednym z najlepszych. Nie wiem, nie miałem. Tak jak i dostępu bezkluczykowego.
Najwięcej miejsca w segmencie
Miejsca jest naprawdę dużo. Fotel kierowcy ustawiony pod człowieka o wzroście dwóch przeciętnych japończyków, pozwala na swobodne podróżowanie pasażerów siedzących za nim. Jeżeli chodzi o fotele są wygodne do czasu. Po przejechaniu prawie 1500 km tym autem jestem w stanie stwierdzić, że nie są najlepszym rozwiązaniem w trasę, ale na potrzeby codzienne Jana Kowalskiego w zupełności wystarczą. Ciężko w nim znaleźć miękkie tworzywo poza tym na podłokietniku, ale całość sprawia wrażenie dobrze spasowanej. Foremny bagażnik o pojemności lekko ponad 400 litrów, spisuje się na 5 w codziennym użytkowaniu.
Ktoś to kupi ?
Mocną stroną tego auta jest jego cena. Widełki zaczynają się od 74 490 zł. Jednak za godnie wyposażoną odmianę ze skrzynią CVT zapłacimy 88 490 zł. Cennik zamyka najlepiej wyposażona odmiana z napędem na wszystkie koła, którą bez uwzględnieniu rabatów możemy mieć za 115 690 zł. To w takim razie kto to kupi? ASX jest autem bardzo poprawnym. Nie możemy oczekiwać od niego świetnego spisywania się podczas szalonej jazdy po krętej drodze. Nie został to tego stworzony. Z napędem na cztery koła posiada naprawdę zaskakujące właściwości terenowe. Ma wyrobioną pewną renomę na rynku polskim i nie tylko, dlatego uważam, że nadal znajdzie szeroką grupę odbiorców, którzy docenią jego ergonomię, wygodę oraz stosunkowo niskie koszta eksploatacji. Czy w takim razie potrzebny mu jest ten napęd na cztery koła? Moim zdaniem, nie. Gdyby ktoś pragnął zapuszczania się w głęboki teren kupiłby zapewne inny model japońskiego producenta. ASX najlepiej spisze się w codziennej eksploatacji przeciętnego Polaka. Chyba właśnie to jest klucz to sukcesu poprzedniej generacji lub wersji przed liftingiem. Nadal nie wiem.
Za udostępnienie samochodu do testu dziękujemy Mitsubishi Polska
Sprawdź nasz test Mitsubishi Eclipse Cross – KLIK
Comments