Sporo się działo na i poza torem w trakcie i po GP Kanady. Mamy sporo ciekawych informacji zakulisowych, a wszystko podgrzewa Mercedes i jego spór z resztą zespołów o dyrektywę FIA i o porpoising. Dużo może się wydarzyć w tym temacie w najbliższej przyszłości w F1.
“Walka” o zwycięstwo w GP Kanady
Sainz próbował wyprzedzić Maxa w końcowej fazie wyścigu, ale mu się to nie powiodło. Czy kogoś to zaskoczyło? Mnie osobiście nie. Hiszpan nie od dziś nie jest najlepszy w pojedynkach na torze i często w dość łatwy sposób daje się ograć rywalom. Carlos nie wyprzedza również tak zgrabnie jak wielu innych kierowców. Czwarty weekend z rzędu Sainz miał teoretycznie najszybszy bolid w stawce (zarówno pod względem tempa kwalifikacyjnego, jak i wyścigowego), a i tak zawsze wygrywał Red Bull.
“Sainz ma coś w sobie, aby być dobrym, przyzwoitym kierowcą Ferrari […] Ale obecnie nie ma tego czegoś, aby zostać mistrzem świata”.
Nico Rosberg
Carlosowi brakuje błysku, umiejętności walki na torze i regularności. Warto tu wspomnieć przykład wspomnianego niemieckiego mistrza, który też wcześniej jeździł dobrze, ale zawsze czegoś brakowało. Jednak sześć lat temu pokazał szczyt swojego talentu i udało mu się pokonać Lewisa. Zarówno Carlos, jak i Nico przez większość swojej kariery byli raczej rzemieślnikami. Pytanie jednak, czy Hiszpan po najlepszym weekendzie w tym sezonie nabierze pewności siebie i czy będzie w stanie pokazać w przyszłości kunszt za kierownicą, który jest niezbędny, aby walczyć o tytuł mistrza świata. Jeszcze brakuje mu niezawodnego zespołu. Ale o tym, ile Ferrari straciło punktów w tym sezonie to temat na inny artykuł, który niedługo się pojawi.
A Max? To najlepszy obecnie kierowca w stawce. Nikt nie jest tak regularny, szybki, błyskotliwy jak on w tym momencie. A warto pamiętać, iż jego bolid nadal nie do końca pasuje pod jego styl jazdy. Zeszłoroczny Red Bull bardziej mu odpowiadał, co widać w kwalifikacjach – tylko 2 Pole Position w 2022, gdzie w zeszłym sezonie po tej samej ilości eliminacji miał ich 4. Tylko awaryjność bolidu (która ciągle wisi w powietrzu) może pozbawić go mistrzostwa.
Mercedes vs zespoły, FIA vs F1
Spotkanie w sprawie porpoisingu F1, FIA i zespołów z relacji wielu uczestników miało bardzo burzliwy przebieg. Toto Wolff stał za bezpieczeństwem zawodników, Ferrari i Red Bull nie chcieli nic zmieniać, a FIA chwilowo się ze wszystkiego wycofała. O co z tym wszystkim chodzi? Jak zawsze – o władzę i wpływy. Nie od dziś wiadomo, iż Liberty Media spiera się z FIA od początku nowej kadencji prezesa federacji. Zarówno w sprawie biżuterii, jak i w sprawie porpoisingu trudno nie odczuć wrażenia, iż FIA nie do końca chce zmian, bo nie doprowadza swoich działań do końca, lecz jedynie chce pokazać, kto tu rządzi.
Gdyby naprawdę im zależało na zmianach w przepisach, to wprowadzaliby już kary w obu sprawach. Oczywiście dla opinii publicznej F1 te działania byłyby kontrowersyjne. Jednak Halo też wywoływało sporo dyskusji, a w bolidach jednomiejscowych mamy o kilku kierowców więcej dzięki temu rozwiązaniu. Dyrektywa o porpoisingu nadaje się do kosza, a zmiany powinny zostać wprowadzane raczej od początku przyszłego sezonu. W żadnym innym sporcie nie zmienia się zasad w trakcie gry. Nie mogę pojąć, dlaczego tylko w F1 to jest dopuszczalne. Czy ktoś sobie wyobraża, gdyby np. w połowie roku zarząd polskiej ligi stwierdził, iż karne będziemy strzelać z 10 metrów zamiast z 11 od bramki? W Formule 1 nie takie zmiany mieliśmy w trakcie sezonu.
Mercedes vs zespoły
A Mercedes? Za wszelką cenę chce wrócić do czołówki. Wszyscy wiedzą, iż rozwiązanie problemów z podskakiwaniem jest bardzo proste – podnieść bolid. Samochód Red Bulla, lidera konstruktorów, to jedno z wyżej ustawionych aut w stawce, szczególnie jego tył. Natomiast auto z Brackley ma bardzo wąskie okno pracy. Funkcjonuje w nim dobrze tylko, gdy podłoga samochodu jest naprawdę nisko. Zgadzam się z Toto Wolffem, iż trzeba to zmienić. To źle wygląda i negatywnie wpływa na wizerunek całego sportu, gdy najbardziej zaawansowane technologicznie auta świata podskakują momentami jak piłka do tenisa stołowego. Jednak nie przez zmianę regulacji technicznych w trakcie sezonu. Jeżeli kilka zespołów sobie z tym poradziło to znaczy, iż można stworzyć bolid, który nie podbija cały czas. Ta saga będzie trwała dość długo. Pytanie, kto się ugnie i jaki będzie to miało wpływ na układ sił, a także jak Mercedes na tym wszystkim wyjdzie.
Za ciężkie bolidy F1?
Warto tu powiedzieć nieco o wadze bolidu. Po bardzo delikatnej kraksie Pereza z Kanady Meksykanin doznał niewielkiej kontuzji szyi. Wcześniej Fernando Alonso doznawał bólu pleców po wypadku z GP Australii, gdzie w kwalifikacjach dość delikatnie dotknął ściany. Kraksa Micka Schumachera z Monako wyglądała dość strasznie przy nie tak dużej prędkości. Skutki wypadków w tym roku są większe niż w poprzednich. Na bolidy przy kraksach działają dużo większe siły. Nawet tak wytrenowani sportowcy odczuwają różnicę. Myślę również, iż rewolucja techniczna mogłaby być jeszcze skuteczniejsza, gdyby udało się ograniczyć wagę. Poza tym w przyszłości naprawdę duża kraksa może mieć poważniejsze konsekwencje nawet niż rok temu. Oczywiście nie jest łatwo to zmienić, ponieważ silnik hybrydowy waży 150 kg. Same felgi w oponach ważą o 11 kg więcej niż w zeszłym roku. Jednak FIA musi znacząco ograniczyć wagę.
Oczywiście cała motoryzacja tworzy coraz cięższe i większe auta. Jednak według wielu inżynierów, w tym Adriana Neweya to zły kierunek. To musi się zmienić, bo jeżeli F1 w swojej historii przewodziła w rozwiązaniach technologicznych motoryzacji, to przy wejściu Audi, Porsche i być może… Nissana (Mclaren i Nissan ogłosili współpracę w FE) ten trend może się odwrócić. Czy tylko mnie denerwuje “nawał” w ostatnich latach 2-3 tonowych SUV-ów na drodze?
Foto. Red Bull Content Pool