Każdy z producentów dodaje do swojej oferty usportowione wersje modeli każdej klasy. Zmiany nie zawsze dotyczą walorów mechanicznych, ale przede wszystkim chodzi o wygląd auta. Tak jest właśnie w tym przypadku. Ford Puma będący na rynku już od kilku lat doczekał się swojej limitowanej wersji. W nasze redakcyjne ręce trafiła specjalna odmiana Pumy – Vivid Ruby Edition.
Na samym wstępie warto zaznaczyć, że limitowana edycja bazuje na najwyższej wersji wyposażenia, a zarazem tej najlepiej prezentującej się czyli ST-Line. Puma w tej odmianie nawiązuje do swojej sportowej odmiany, którą mieliśmy przyjemność testować, a link do testu znajdziecie TUTAJ. Czym zatem wyróżnia się testowana przez nas wersja od klasycznego ST-Line. Pierwszą rzucającą się różnicą jest oczywiście lakier. Przykuwający uwagę głównie kobiet – trzeba przyznać, że prezentuje się na tym aucie wyjątkowo ładnie. Warto dodać, że jest on dostępny wyłącznie w wersji Vivid Ruby Edition, a co za tym idzie jest jedynym kolorem dostępnym w limitowanej odmianie. Dopełnieniem stają się oczywiście 18-calowe felgi z czarnym wykończeniem. Na całokształt wpływają również listwy nadwozia polakierowane w czarny połysk. W takim samym kolorze jest również dach oraz lusterka.
Stylistka i trochę historii…
Większość z Nas wie, że nazwa modelu nie wzięła się z przypadku. Kiedy w 2019 roku Ford pokazał światu nową Pumę wzbudzało to naprawdę spore kontrowersje. Dlaczego? Wiele lat temu model o tej samej nazwie wygrywał rajdy w kalendarzu mistrzostw świata w klasie S1600. Z biegiem lat wiele się zmieniło, a dzisiejsza Puma jedynie nawiązuje do Pumy z przełomu lat 2000. Zmieniła się przede wszystkim klasa pojazdu. Z małego sportowego coupe Puma urosła do miejskiego crossovera. Stylistycznie widzimy kilka podobieństw. Na przykład obły kształt przednich błotników czy reflektory przednie. Po kilku latach na rynku Puma wskoczyła na listy sprzedażowe w całej Europie i stała się jednym z najlepiej sprzedających się modeli marki. Nowoczesne kształty, ergonomia i szereg ułatwiających codzienne funkcjonowanie z autem cech sprawiło, że właśnie tym ludzie chcieli wyjechać z salonu.
Na pierwszy rzut oka samochód sprawia wrażenie bardzo małego. Nic bardziej mylnego. Po wejściu do auta i zajęciu pozycji, w tym przypadku w bardzo wygodnych fotelach, ale o tym później, uświadamiamy sobie, że auto oferuje nam sporo jak na tą klasę przestrzeni. Jeśli chodzi o sama stylistykę wnętrza to mamy tutaj do czynienia z zabiegiem stosowanym u większości producentów i możemy bardzo mocno porównywać je z Fiestą. Jakość wykończenia również bardzo podobna. Na pochwałę zdecydowanie zasługuje ergonomia. Jak to w Fordzie – wszystko znajduje się pod ręką i już po kilkunastu kilometrach kierowca nie musi oderwać swojej uwagi od drogi, aby skorzystać ze standardowych funkcji auta.
Wyposażenie i przestronność
Wersja Vivid Ruby Edition może pochwalić się bardzo wysokim wyposażeniem już w podstawie. Jak wcześniej wspominaliśmy bazuje ona na ST-Line. W skład podstawowego wyposażenia wchodzą więc m.in aktywny tempomat z funkcją utrzymania auta w pasie ruchu (taki prawie autopilot), zamiast klasycznych zegarów znajdziemy ponad 12 calowy ekran cyfrowy, którego możemy oczywiście konfigurować zależnie od stylu jazdy, bardzo przydatną opcję podgrzewania przedniej szyby, która w pakiecie łączy oczywiście podgrzewanie foteli oraz kierowcy. Wyposażenie daje nam wszystko czego tak naprawdę potrzebuje klasyczny kierowca do korzystania z pojazdu.
Zatrzymując się na chwile przy fotelach warto zaznaczyć, że posiadają one funkcje masażu co w tej klasie pojazdów jest zdecydowanie plusem. Sam w sobie fotel jest bardzo wygody i nawet po przejechaniu kilkuset kilometrów nie czujemy dyskomfortu, przy czym zapewnia dobre trzymanie boczne podczas dynamiczniejszej jazdy. Przeszycia tapicerki w kolorach czerwonych oraz białym nadają wnętrzu sportowego charakteru.
Jeżeli chodzi o wyposażenie wpływające na bezpieczeństwo jazdy nie możemy nie wspomnieć o reflektorach Auto High Beam. Nie są one może najlepsze w swojej klasie, ale podczas jazdy w trudnych warunkach czy w nocy spisują się dobrze. Dodatkowo testowany egzemplarz wyposażony był w automatyczne światła drogowe. Czasami miałem wrażenie, że asystent był nieco opóźniony, ale jest to przydatna opcja podczas jazdy po zmierzchu.
Jeśli chodzi o miejsce w przestrzeni pasażerskiej. Nie możemy się oszukiwać, 5 osób autem nie będzie komfortowo podróżowało. Środkowe miejsce z tyłu jest po prostu bardzo wąskie co nie jest zaskoczeniem w tej klasie. Lepiej jest jednak z przestrzenią bagażową. Tutaj do dyspozycji mamy prawie 500 litrów pojemności, a po złożeniu foteli ponad 1200 litrów. Warto jedak zaznaczyć, że pod podłogą znajduje się pokaźny “zbiornik” opatentowany przed Forda, do którego możemy wrzucić coś brudnego, a po wyczyszczeniu odkręcić korek i wylać z niego wodę. Bardzo przydatne rozwiązanie.
Właściwości jezdne i spalanie
Podwyższone miejskie auto z samej definicji skazane jest na gorsze właściwości jezdne. Nie w tym przypadku. Puma prowadzi się naprawdę bardzo pewnie, co u konkurencji nie jest takie oczywiste. Szybsze pokonywanie zakrętów to jest coś co to auto lubi, a kierowca ma uśmiech na twarzy. Jedynym ograniczeniem pozostaje moc silnika. Testowana przez nas już Puma ST wyposażona jest w silnik o pojemności 1.5 litra generujący 200 koni mechanicznych, który połączony z manualną skrzynią biegów daje naprawdę spory fun z jazdy. Pod maskę testowanego teraz egzemplarza trafił również trzycylindrowy, ale mniejszy silnik z rodziny EcoBoost czyli 1.0. Mały motor generuje w zależności od wersji od 95 do nawet 170 koni mechanicznych. My testowaliśmy wariant pośredni czyli ten o mocy 155 koni mechanicznych, sprzężony z automatyczną skrzynią biegów. Co do działania samej skrzyni biegów nie mamy żadnych zastrzeżeń, to sama jednostka ma swoje słabsze strony. Jest nieco głośniejsza niż u konkurencji. Jeśli chodzi o dynamikę jazdy miejskiej jest ona mimo pojemności na dobrym poziomie, sytuacja zmienia się jednak po wyjeździe poza tereny zabudowane. Na autostradzie brakuje mocy, a przy wyprzedzaniu na drogach krajowych musimy nieco bardziej przemyśleć swoje manewry.
A popos manewrów. Warto przypomnieć, że Puma nie jest dużym autem co przekłada się na bezproblemowe parkowanie oraz manewrowanie w mieście. Temu wszystkiemu pomogą czujniki parkowania z przodu i z tyłu pojazdu oraz opcjonalna kamera cofania, w która został wyposażony testowany egzemplarz. Auto posiada również pełnym asystent parkowania przejmujący kontrolę nad kołem kierownicy.
Pojemność silnika oraz moc przekłada się na niskie spalanie, ale tylko w określonych warunkach. To auto nie lubi wkręcania na wysokie obroty. Najmniejsze spalanie uzyskamy poza miastem na drogach krajowych gdzie nasza prędkość nie będzie przekraczała 100 km/h. Wtedy auto odwdzięczy się naprawdę rozsądnym zapotrzebowaniem na paliwo bo w granicach 4,5 litra na 100km. Sytuacja zmienia się nieco na drogach szybkiego ruchu gdzie komputer pokładowy wskaże nam wynik bliżej 6,5 litra. Na autostradzie musimy liczyć się ze spalaniem rzędu 7,5 – 8 litrów. Nie zapominając oczywiście o mieście, do którego Puma została stworzona. Tutaj spalanie przy naprawdę spokojnej jeździe wyniesie około 6-6,5 litra na 100km. Podczas dynamicznej jazdy nie jest problemem uzyskać wyniki bliskie 9 litrów na 100km.
Wersje wyposażenie
Obecnie Ford zdecydował się na wycofanie z oferty najbiedniejszych wersji Pumy, dzięki czemu katalog otwiera wersja Titanium z ceną 96 600 zł. W tej cenie otrzymamy auto z silnikiem 1.0 EcoBoost o mocy 125 koni mechanicznych połączony z 6-biegową manualną skrzynią biegów. Do skrzyni automatycznej musimy dopłacić równe 13 960 zł. Za tą cenę otrzymamy samochód wyposażony w pełne reflektory LED, tempomat, klimatyzację manualną, czujniki parkowania z tyłu oraz ponad 4 calowy ekran multifunkcyjny. Prezentowany egzemplarz na dzień testu to koszt rzędu 137 660 zł. Możemy również kupić wersję Vivid Ruby Edition w słabszej wersji 125 konnej, ale tylko z automatyczną skrzynią biegów za 134 360 zł. Czy warto dopłacić do mocniejszej wersji? Myślę, że tak. Przy takim aucie te 30 koni mechanicznych mogą robić różnicę. Wyżej w cenniku od testowanego egzemplarza znajduje się jedynie wersja ST X w dwóch wersjach – 1.0 170 koni mechanicznych ze skrzynią PowerShift oraz wspominana już 1.5 200 koni z manualną przekładnią. Kosztują one odpowiednio 142 650 zł oraz 144 200 zł. W tym przypadku zdecydowanie warto dopłacić. No chyba, że zależy nam bardzo na automacie.
Dla kogo to?
Auto zdecydowanie najlepiej czuje się w mieście. Warto jednak dodać, że w wersji ST-Line zrobi świetne wrażenie na ulicy, a kierowcy sprawi fajne odczucia podczas bardziej dynamicznej jazdy. Testowane przed Nas obydwie odmiany Pumy zdecydowanie pokazały nam jak przyjazne jest to auto, a jego wyposażenie oraz właściwości jezdne są z pewnością solidną bronią przed atakiem konkurencji. Samochód zdecydowanie wyróżniający się z tłumu szczególnie w testowanej przez Nas odmianie Vivid Rubin Edition. Nie jest to król oszczędności, ale z pewnością przekona wielu swoich nabywców walorami estetycznymi, przyzwoitym wykończeniem wnętrza oraz wrażeniami z jazdy.
Zobacz inne nasze testy samochodów marki Ford:
Za udostępnienie samochodu do testu dziękujemy Ford Polska