Założyciel | Redaktor naczelny Pasjonat motoryzacji i marketingu - wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.

Pierwszy egzemplarz topowego wariantu Maserati Levante Trofeo przyjechał już do naszego kraju i został zaprezentowany w Katowicach. Po tym krótki, ale owocnym spotkaniu aż chce się zasiąść za jego kierownicą

W sobotę po raz pierwszy w Polsce zobaczyliśmy Maserati Levante Trofeo. Z tej okazji w La Squadra w Katowicach odbyła się oficjalna premiera, na której został pokazany topowy wariant Levante. Jednak nie jest to kolejny marketingowy zabieg, aby przyciągnąć klientów, ale w wersji Trofeo naprawdę wprowadzono zmiany, które całkowicie zmieniają charakter tego samochodu. Zresztą zobaczcie sami…

Zacznijmy od silnika, bo to nie jest zwykła jednostka tylko dzieło sztuki. Ma 8 cylindrów w układzie V i generuje 590 koni mechanicznych oraz 730 Nm dostępnych od 2500 obr./min. Wizualnie sam silnik robi wrażenie, bo pokrywa jest wykonana z włókna węglowego, a czerwone elementy świetnie komponują się z resztą utrzymaną w czarnej tonacji. Do tego “Trójząb” na górze i napis V8, aby dopełnić całość. Jednak ciekawie zaczyna się robić w momencie przekręcenia kluczyka w stacyjce i włączeniu aktywnego wydechu w tryb maksymalnej przepustowości. Wtedy waszym uszom daje się usłyszeć chyba najlepszy dźwięk silnika spośród wszystkich SUVów na rynku.

Z technicznej strony nie można mieć zastrzeżeń do samochodu, bo 3,9 sekundy do setki przy masie ponad 2100 kg to rewelacyjny wynik, a gdy dodamy do tego prędkość maksymalną wynoszącą ponad 300 km/h to właściwie nie mamy żadnych “ale”. Maserati podaje, że Levante będzie spalać około 19 litrów w mieście i 10,5 litra w trasie. Szczerze powiedziawszy brzmi to zbyt pięknie, aby było prawdziwe. Wystarczy spojrzeć na ten silnik i już wiemy, że przy ciężkiej nodze w mieście 30 litrów nie stanowi żadnego problemu.

Nie trudno zauważyć, że wszędzie na samochodzie jest obecny carbon. Zaczynając od przedniego splittera, przez dyfuzor, wnętrze, kończąc na pokrywie silnika. Względem zwykłych odmian Levante przeprojektowano znacznie przedni zderzak oraz na masce pojawiły się wloty powietrza. Z tył dokonano kosmetycznych zmian, ale za to w środku jest zdecydowanie więcej carbonu niż w zwykłych wersjach. Jak przystało na Maserati wykorzystano najlepszej jakości materiały, więc wszystkie miejsca, z którymi mamy kontakt w samochodzie są miękkie i przyjemne w dotyku. Na szczególną pochwałę zasługuje skóra, która została użyta we wnętrzu. Jest to jedna z najprzyjemniejszych w dotyku skór jaką można spotkać we współczesnych samochodach.

Oficjalnej Polskiej ceny nie znamy, ale w Stanach Zjednoczonych cennik otwiera kwota $ 169,980. Patrząc na dzisiejszy kurs dolara byłoby to około 640 000 złotych, ale gdy doliczymy akcyzę i podatek to czyżbyśmy doszli do kwoty 800 000 złotych? Szczerze nie chce mi się w to wierzyć, bo Alfa Romeo Stelvio QUADRIFOGLIO kosztuje dwa razy mniej. Poczekajmy jednak na informację od dealerów w Polsce, choć mam nadzieję, że będzie taniej niż 800 000 złotych.

Pierwsze wrażenie, gdy zobaczyłem Levante Trofeo? WoW! Nie spodziewałem się, że ogólny odbiór samochodu będzie aż tak dobry. Połączenie kolorów i silnik V8 sprawiają, że aż chce się mieć to auto. Wierząc przedstawicielowi Maserati Pietrzak już wkrótce więcej egzemplarzy trafi do naszego kraju i będzie można nawet odbyć jazdy testowe. Chętnie sprawdziłbym ten samochód w porównaniu z topową Alfą Romeo Stelvio i Porsche Cayenne, choć to nie jest bezpośredni konkurent.

Foto. Wokół Motoryzacji

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *