Założyciel | Redaktor naczelny Pasjonat motoryzacji i marketingu - wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.

Miasto to dżungla. Najpierw walczysz o miejsce parkingowe jak o pożywienie, a potem odstraszasz innych drapieżników, żeby nie porysowali Ci samochodu. Właśnie tak wygląda typowy dzień w mieście.

Miasta od lat borykają się z problemem miejsc parkingowych. Samochodów przybywa w błyskawicznym tempie, a miejsc na parkingi wręcz ubywa, bo trzeba budować sklepy, mieszkania i biurowce. Problem ten dotyczy większość miast w Polsce i na świecie, ale skala problemu rośnie wraz z wielkością miasta. Urzędnicy w wielu przypadkach stwierdzili, że rozwiązaniem problemu będzie podniesienie stawek za godzinę parkowania, co zdecydowanie zmniejszy ilość samochodów. Tak, to prawda, ale tylko w tym konkretnym miejscu, bo reszta pojedzie na inny parking lub skorzysta z tak zwanych “dzikusów”. Jak wygląda sytuacja w Polskich miastach?

Coraz więcej miast decyduje się na wprowadzenie stref zamkniętych, do których mogą wjechać tylko hybrydy i elektryki, więc konieczne jest pozostawienie większości samochodów poza ścisłym centrum. Tym samym rośnie zapotrzebowanie na parkingi, a to świetna okazja dla ich właścicieli, aby zarobić. Zmuszony do pozostawienia gdzieś samochodu kierowca zapłaci każdą kwotę tylko po to, żeby jego samochód nie został odholowany przez Straż Miejską. Jakość parkingów też pozostawia wiele do życzenia. Niejednokrotnie można spotkać się z sytuacją, że jest to kawałek placu w podwórku, którego nawierzchnia pamięta ubiegłe stulecie, a od tysięcy samochodów, które przewinęły się przez ten parking powstały góry i doliny jak w Zakopanym.

Będąc już przy stolicy zimowego szaleństwa nie sposób nie wspomnieć o miejscowościach turystycznych. W okresie największej obecności turystów auta stoją dosłownie wszędzie, a niektóre parkingi podnoszą stawki nawet powyżej 15 złotych za godzinę! To jest dopiero koszmar, gdy chcąc odwiedzić polskie morze musisz zostawić 100 złotych dziennie w kieszeni parkingowego. Jednak wcale nie lepiej jest w Warszawie, Krakowie, Katowicach czy innych miastach, które nie słyną z atrakcji turystycznych.

Jeszcze rok temu większość parkingów w większych miastach oferowała stawki za jedną godzinę postojową w wysokości 4-7 złotych w zależności od dnia i godziny oraz 2-5 złotych w mniejszych miastach. Oczywiście wszystko jest uwarunkowane poziomem ochrony parkingu, wielkością oraz czy jest to parking podziemny czy też nie. W tym roku przeżyliśmy prawdziwy boom cenowy. Dla przykładu jeden z Krakowskich parkingów podniósł stawki o 60% co w rezultacie dało cenę 6 złotych za dzień powszedni i 8 złotych za weekend oraz święta. Opłata za cały dzień (liczone powyżej 9h w weekend) to aż 70 złotych. Rok wcześniej za 35 zł była cała doba parkowania. Jednak w tym przypadku nie ma co narzekać na jakość usługi, gdyż jest to parking podziemny i stosunkowo nowy, więc żadne warunki atmosferyczne nie stanowią zagrożenia dla naszego samochodu, a jego lokalizacja jest na tyle dogodna, że blisko do ścisłego centrum.

Jeśli znajdą się odważni na parkowanie w miejscach niedozwolonych np. trawnikach, miejscach wyznaczonych dla mieszkańców to kary za takie wykroczenie niejednokrotnie przekraczają kilkaset złotych, a straconego czasu poświęconego na odzyskanie samochodu nic nie zrekompensuje. Ciekawe są również parkingi lotniskowe, które słyną z wysokich stawek od lat. Chociaż tutaj mogę przytoczyć przykład z życia, kiedy to za pozostawienie samochodu na lotnisku w Balicach na okres 21 dni przyszło zapłacić 280 złotych. Może wydać się to ogromną kwotą, ale jeśli obliczymy kwotę za jeden dzień to wynosi ona 13,33 zł i lotniskowe parkingi okazują się nie takie drogie. Skąd więc ta zła sława? Owszem, gdy pozostawimy samochód na kilka godzin to uzyskamy rachunek podobny do tego w miastach, bo wszystko zależy od czasu. Gdzie jest więc sens tak wysokich opłat w miastach?

Właściwie to dzieje się tak za sprawą ludzkiej chciwości i dążenia do “czystych miast”. Podobno jeśli 1 godzina parkowania będzie droższa od biletu autobusowego to ludzie chętniej będą korzystać z komunikacji publicznej. Podobno, bo w rezultacie ciężko uwierzyć w dojście do upragnionego rezultatu. Chciwość prywatnych osób, do których należą parkingi to rzecz nieunikniona, bo to ich okazja na dodatkowy zarobek, ale ustalmy pewną granicę rozsądku. Gdy ktoś oferuje swój parking w pobliżu miejsca koncertu za kwotę 50 czy 70 złotych na czas trwania imprezy, a kawałek dalej jest ogromny parking na ponad 1000 samochód, gdzie można zaparkować za darmo to jest to nic innego jak szukanie naiwnych osób, które trafią tu z przydrożnej reklamy wprowadzającej w błąd, jakby był to parking zapewniany przez organizatorów.

Być może czas najwyższy zorganizować protest przeciwko podnoszeniu cen parkingów? Skoro podnoszone są ceny paliwa, opłat drogowych, ubezpieczenie, a pensje praktycznie nie drgną to wyskubywanie kolejnych pieniędzy z kieszeni kierowców wydaje się nie na miejscu. Tym bardziej, że za niedługo będzie potrzebne więcej miejsc parkingowych ze względu na zielone strefy oraz zostaną wprowadzone dodatkowe opłaty dla starszych samochodów. Najlepszym rozwiązaniem chyba będzie korzystanie z nóg, którymi obdarzyła nas natura lub pozostanie w domu, bo włodarze ewidentnie próbują zniechęcić nas do pojazdów mechanicznych. Chociaż z drugiej strony, gdybyśmy nie używali samochodów spalinowych oraz elektryków to nie byłoby zysku z ich zakupu oraz paliw potrzebnych do ich zasilenia, a to szybciej czy później doprowadziłoby do braków w budżecie miast, gmin i państwa.

Foto. Pixabay

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *