Najmniejsze Cabrio w gamie włoskiego producenta otrzymuje swoje własne dodatki od Mansory. Trzeba przyznać, że dodają one sporo sportowego charakteru.
Mansory od zawsze było jednym z najbardziej kontrowersyjnych tunerów. Jedno trzeba jednak przyznać: modyfikacje wprowadzane przez Mansory od zawsze dodawały sporo agresywności i ostentacyjnego wyglądu. Nie każdemu podobał się jednak krzykliwy styl ich dodatków. Być może to właśnie dla nich Mansory przygotowało pakiet dla Ferrari Portofino M. Bez wątpienia jest on sportowy, jednak nie aż tak obfity w ozdobniki i dodatki jak pozostałe propozycje tunera.
Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, pierwszym co rzuca się w oczy jest sporo dodatków wykonanych oczywiście z włókna węglowego. Z przodu są to dodatkowe wloty na masce, a także splitter. Ciekawie jest także z boku, gdzie pojawiły się dodatkowe wloty powietrza na nadkolach, a także nowe progi boczne. Z tyłu z włókna węglowego wykonano nowy dyfuzor, a także spoiler. Co ciekawe, zmian doczekał się nawet hardtop. Teraz jest w całości wykonany z włókna węglowego, co na pewno zaoszczędzi sporo masy. W środku zmiany ograniczyły się do dodania kilku żółtych dodatków, takich jak kontrastowe przeszycia.
Zmiany, choć nieco mniejsze, zaszły także pod maską. Nadal znajduje się tam silnik V8 o pojemności 3,9 litra, jednak teraz produkuje on aż 730 koni, czyli o 110 koni więcej niż standardowa odmiana. Portofino doczekało się zmian w zakresie nowego oprogramowania, a także wydechu. Powinno to przynieść nie tylko znacznie lepsze doznania z przyspieszenia, ale także z dźwięku. Osiągnięcie 100 kilometrów na godzinę powinno zająć teraz jedynie 3 sekundy.
Trzeba przyznać, że całość prezentuje się dobrze i jak na Mansory całkiem zachowawczo. Tak czy siak, pakiet dodał dużo sportowego charakteru Portofino M, jednak jest zrobiony z umiarem. Spory zastrzyk mocy powinien sprawić, że za designem pójdą także osiągi. Z pewnością znajdzie się sporo chętnych na zakup propozycji Mansory.
Foto. materiały prasowe producenta
Redaktor | Fotograf
Comments