Obecnie każdy producent w swojej gamie posiada auto typu SUV lub crossover. Każdy nazywa, jak chce. Mniejsza. Podwyższane auta cieszą się dużym zainteresowaniem ludzi i sprzedają się lepiej niż ciepłe bułki w niedzielny poranek. Marką, która dosyć prężnie rozwija lubiany segment, jest Seat. Jakiś czas temu miałem okazję przetestować SUV-a, który otworzył zupełnie nowy rozdział hiszpańskiej marki. Chodzi tutaj o model Ateca, który trafił na tydzień w nasze redakcyjne progi. Dzięki współpracy z firmą Seat, na początku tego roku mieliśmy okazję testować najmocniejszą odmianę SUV-a, czyli model Seat…Cupra Ateca.
Dziś jednak skupmy się na bardziej przyziemnych sprawach niż auta sportowe. Do redakcji trafił Seat Ateca w wersji FR Black. Na początek trochę historii, której, nie oszukujmy się, model ten nie ma zbyt bogatej. Zaprezentowany został na salonie w Genewie w 2016 roku. Jeszcze tego samego roku pierwsze egzemplarze zjechały z taśmy produkcyjnej, co oczywiście wiązało się z rozpoczęciem sprzedaży pierwszego SUV-a marki. No właśnie. Był to przełom. Hiszpański producent zaprojektował swoje auto na dokładnie tej samej płycie co Volkswagen Tiguan oraz Audi Q3. Nic w tym dziwnego. Również stylistycznie jest tak, jak moglibyśmy się tego spodziewać. Auto wygląda jak podniesiony Leon. Może dlatego skradł serca wielu klientów. Mimo wszystko. Można śmiało powiedzieć, że auto jest po prostu ładne. Dla sprostowania. Testowany egzemplarz to model przed liftingowy. Jak wiemy, w 2020 roku hiszpański producent zdecydował się na wypuszczenie na rynek odświeżonej Ateci, która jak można byłoby się tego spodziewać, jest podniesionym Leonem najnowszej generacji. Czas pokaże, czy również wpadnie w gusta klientów.
Wygląd zewnętrzny
Tak jak we wstępie. Ateca do złudzenia przypomina Leona. Czy to źle? Oczywiście, że nie. Czemu zmieniać coś, co wygląda naprawdę dobrze? Wyrazista linia nadwozia nadaje autu sportowego charakteru, który dobrze współgra z tą jednostką napędową, ale o tym później. Przednie reflektory żywcem przejęte z Leona, również tutaj wyglądają naprawdę dobrze. Prezentowany egzemplarz wyprodukowany został w specjalnej edycji FR Black. Ateca jako jeden z trzech modeli dostępny był w tej odmianie. Test Ibizy we wspomnianej wersji również możecie zobaczyć na naszym portalu. Wracając, co w takim razie zmienia ten “pakiet” względem zwykłej Ateci? Chodzi tu przede wszystkim o detale. Elementy takie jak lusterka, relingi dachowe czy atrapa chłodnicy pokrywa czerń. Standardowo dla tej wersji 19-calowe obręcze aluminiowe wykonane są również w kolorze czarnym i trzeba przyznać, że w połączeniu z czerwonym lakierem wygląda to naprawdę dobrze. A nawet trochę lepiej niż dobrze wygląda taki zestaw w połączeniu z białym lakierem. Reszta tak samo, jak w wersji FR. Podsumowując, daje nam to auto, które wyróżni się z tłumu oraz wyglądać będzie równie agresywnie co jej mocniejsza odmiana, czyli Cupra.
Środek – prawie bez zmian
We wnętrzu? Bez zachwytu. Tutaj nie znajdziemy już “smaczków”, które wyróżnią naszą Atecę FR Black od Ateci sąsiada, który zdecydował się nie dopłacać do tej odmiany i pozostał przy zwykłym FR. W standardzie znajdziemy tutaj tapicerkę Dinamic oraz fotele, które na pierwszy rzut oka wyglądają na sportowe, ale niestety są to tylko siedziska udające pół-kubełki. Zaskakują jednak przyzwoitym trzymaniem bocznym oraz nie sprawiają większych problemów podczas weekendowych wypadów za miasto lub nawet na drugi koniec Polski. Są komfortowe. Reszta, dokładnie tak samo, jak w wersji FR. Czerwone przeszycia, ścięta kierownica z logiem FR to wyposażenie standardowe, które sprawia, że możemy poczuć nutkę hiszpańskiego temperamentu. Testowany egzemplarz wyposażony był również w okno dachowe, panoramiczne, które zdecydowanie spełnia swoją funkcję.
Przestrzeni jest dużo – ale coś za coś
Kierowca oraz pasażer jadący z tyłu nie mogą narzekać ani na miejsce na nogi, nad głową, gdziekolwiek. Jest go po prostu wystarczająco dużo. Pomimo mojego wzrostu (195 cm), problem ze znalezieniem dogodnej pozycji za kierownicą praktycznie nie istniał. Tutaj duży plus dla Seata. Warto podkreślić, że auto wyposażone zostało w panoramiczny dach, który jak wiemy, zabiera trochę miejsca nad głową. Można więc stwierdzić, że każdy kierowca poczuje się dobrze na tym miejscu w hiszpańskim SUV-ie. Z tyłu? Też naprawdę bardzo dobrze. W porównaniu do japońskich rywali Ateca oferuje więcej miejsca nad głową oraz na nogi. Osoby siedzące za mną nie narzekały na brak miejsca. Również siadając “sam za sobą” narzekać mogłem jedynie na kiepskie wykończenie tylnej części fotela kierowcy.
Jedynym utrudnieniem na tylnej kanapie może być dość wysoki tunel środkowy, do którego VAG zdążył nas przyzwyczaić. Można więc stwierdzić, że dwie osoby na tylnej kanapie Ateci mogą podróżować bez obaw. Więc czemu “coś za coś”? Skutkiem stworzenia przestrzeni w części kabiny było pomniejszenie bagażnika. W wersji z napędem na wszystkie koła Ateca oferuje jedynie 485 litrów, z czego realnie wychodzi około 400 litrów, ponieważ Seat podaje wartość razem ze schowkami. Trzeba przyznać, że nie jest to powalający wynik, biorąc pod uwagę gabaryty auta. Po złożeniu tylnych foteli podłoga nie tworzy idealnie płaskiej powierzchni. Kanapa składana jest w proporcji 40/60, gdzie w większości aut tej klasy każdy fotel możemy złożyć oddzielnie.
Wyciszenie oraz wykończenie
Kabina crossovera wyciszona została przyzwoicie. Oczywiście z racji na gabaryty auta wysokim prędkościom towarzyszy przedostający się do kabiny dźwięk podmuchów powietrza. Jest to jednak mało irytujące. W porównaniu do Seata Leona różnice, dla zwykłego zjadacza chleba, są nieodczuwalne. Dużo zalet, ale teraz niestety musimy zatrzymać tę karuzelę pochwał. Wykończenie wnętrza, które wręcz nie pasuje do naprawdę dobrej oceny całokształtu auta. Co jest nie tak? Twarde materiały na szczycie deski rozdzielczej. Przyciski na kierownicy, które nie zostały w żaden sposób zmienione od bardzo długiego czasu, a dokładnie od chwili premiery Leona trzeciej generacji, czyli od 2012 roku. Te aspekty wpływają na ocenę auta. Oczywiście w sposób negatywny. System multimedialny, który został zmieniony, wraz z liftingiem wniósł dużo nowości. Prezentowany egzemplarz wyposażony był w starszy rodzaj systemu info-rozrywki. Grafiki mają za sobą kilka lat, ale nadal wyglądają dobrze, a przede wszystkim nie sprawiają problemu, jeśli chodzi o obsługę całego systemu. Po kilku minutach obcowania z autem wiemy co gdzie mamy. Poniżej całego systemu znajdują się klasyczne pokrętła od klimatyzacji, które działają bardzo płynnie i wytwarzają przyjemny opór. Klimatyzacja oczywiście trzystrefowa.
To co w Seacie lubimy najbardziej…
Przyjemność z jazdy. Ludzie odpowiedzialni za strojenie układu wspomagania oraz zawieszenia powinni zostać docenieni. Auto nie prowadzi się jak SUV. To samo mówiłem podczas jazdy Cuprą, ale tam wrażenia były zupełnie inne. Oczywiście, fizyki nie oszukamy. Chociaż czasem miałem wrażenie, że właśnie to zrobiłem. Auto w zakrętach zachowuje się zaskakująco dobrze jak na SUV-a. Pokonywanie ich nie sprawia autu żadnych kłopotów, a kierowcy przysparza uśmiech na twarzy. I to taki szeroki. Świetne połączenie komfortu jazdy wyższym samochodem, a zabawą za kierownicą, na którą możemy sobie pozwolić. Opcjonalnie do konfiguratora naszej Ateci dorzucić możemy aktywne amortyzatory DCC. Dzięki temu zmieniając tryb jazdy, czujemy wyraźną różnicę nie tylko w układzie wspomagania, ale również w zawieszeniu. Wszystko ograniczają niestety opony o niskim profilu. Polskie drogi… ale na idealnej nawierzchni jest naprawdę dobrze. Można śmiało powiedzieć, że Seat Ateca jest jednym z najlepiej prowadzących się aut w swojej klasie.
Alternatywa dla Cupry – osiągi
Pomówmy trochę o jednostkach, które możemy mieć w Atece przed liftowej. Obecnie Seat zakończył z jasnych względów jej produkcję, ale w chwili przeprowadzania testu dostępne były ostatnie sztuki tych aut. Tak więc zacznijmy od miłośników silników wysokoprężnych. Tutaj wyboru zbyt dużego nie ma. Jeden silnik w dwóch wariantach mocy. Znane wszystkim 2.0 TDI o mocy 150 lub 190 koni mechanicznych. Pierwszy silnik połączony może być z napędem na przednią oś lub na wszystkie koła. Klient wybrać mógł również rodzaj skrzyni. 6 – biegowy manual lub DSG. Mocniejsza odmiana dostępna była jedynie z napędem na cztery koła oraz skrzynią automatyczną DSG. Benzyniaki prezentują się bardzo ciekawie. Cennik otwiera trzycylindrowe 1.0 TSI o mocy 115 koni mechanicznych, które moim zdaniem jest nieco za słabe dla auta tych gabarytów. Następne mamy 1.5 TSI o mocy 150 koni mechanicznych, które połączone może być ze skrzynią biegów manualną lub DSG. Napęd jedynie na przednią oś. Najmocniejszą odmianą benzynową Ateci (pomijając Cuprę) jest testowane przez nas 2.0 TSI o mocy 190 koni mechanicznych. W połączeniu z napędem na cztery koła oraz ze skrzynią DSG pierwszą “setkę” na liczniku zobaczymy po dokładnie 7,1 sekundy. Nie udało mi się otrzymać takiego wyniku. Najlepszy, jaki miałem to 7,3, co nie zmienia faktu, że jest to naprawdę dobry wynik. Prędkość maksymalna deklarowana przez Seata to 212 km/h.
Wielki dylemat
Cupra czy FR? Spalanie, jakie udało mi się uzyskać, jeżdżąc spokojnie po mieście, oscylowało w granicach 8 litrów na 100 kiloemtrów. Jeśli chodzi o Cuprę, nie było to takie łatwe, praktycznie niemożliwe było zejście poniżej 10 litrów. Jednak gdy wymuszać na aucie będziemy częste przyśpieszenia, komputer pokładowy wskazywał będzie liczby podobne do tych, które uzyskamy w Cuprze. Oczywiście “zwykła” Ateca świetnie sprawdzi się do jazdy na co dzień, ale przecież tam mamy pod nogą 300 koni mechanicznych. Pozwala to na osiągnięcie pierwszych 100 km/h w czasie krótszym niż 5 sekund, ale zostawmy Cuprę w tyle. Chociaż to pewnie ona nas by zostawiła. Ateca podczas spokojnego pokonywania dróg krajowych potrafiła zadowolić się spalaniem nieprzekraczającym 7 litrów na 100 kilometrów. Jazda po autostradach z racji na gabaryty auta kończyła się wynikami 9,3-9,7 litrów na 100 kilometrów. Nie jest to mało. Tak więc czy jednostka 2.0 TSI 190 jest idealnym połączeniem osiągów, komfortu i niskiego spalania. Dwóch pierwszych nie można jej odmówić.
Podsumowanie
Seat Ateca ze 190 konną benzyną to świetna alternatywa dla osób, które nie mają sympatii do silników wysokoprężnych i uważają, że 1,5 litra to może mieć karton mleka. Auto świetnie sprawdzi się do pokonywania dłuższych tras z racji na dynamikę oraz komfort jazdy. Niestety spalanie nie wygląda obiecująco, podczas gdy pod nogą mamy “jedynie” 190 koni mechanicznych. Oczywiście 300-konna Cupra dostarczy kierowcy jeszcze więcej wrażeń, ale z drugiej strony ceny usług serwisowych będą sporo wyższe niż przeciętne. Ciężki do rozwiązania problem. Ateca z tym silnikiem to auto naprawdę dynamiczne, które w naprawdę niewielu sytuacjach pozwoli nam osiągnąć spalanie niższe niż 7 litrów na 100 kilometrów. Kupując ją, będziemy zadowoleni z osiągów, jakie reprezentuje, ale coś za coś. Dlatego uważam, że 300-konna odmiana Cupra byłaby lepszym wyborem. Dlaczego ? Wrażenia z jazdy są jeszcze lepsze niż w słabszej wersji FR. Auto wzbogacone jest o smaczki, w których można się zakochać. Dobrze wyposażoną Atecę ze 190 konnym benzyniakiem otrzymamy za około 160 tysięcy złotych, natomiast “pierwsza z cennika” Cupra to koszt około 180 tysięcy złotych. Różnica, nad którą naprawdę warto pomyśleć.
Dla kogo to?
Seat Ateca z 2 litrowym silnikiem benzynowym o mocy 190 koni mechanicznych to auto dla ludzi, którzy nie używają samochodu jako główny środek transportu, ale cenią sobie komfort podróży i dynamikę auta podczas wycieczek poza miasto. Ateca zaoferuje nam dużą przestrzeń dla czterech dorosłych osób. Bagażnik mimo tego, że jak na swoją klasę nie jest zbyt pojemny, pozwoli nam zabrać bagaże na kilkudniowy wypad. Osoby, które przymierzałyby się do kupna Ateci z tym silnikiem, kierując się jedynie osiągami oraz dynamiką poleciłbym przejrzenie oferty firmy-córki, czyli Cupry.
Za udostępnienie samochodu do testu dziękujemy Seat Polska
Pełna galeria zdjęć Seat Ateca 2.0 TSI 190 DSG FR Black
Comments