Plotki w końcu stały się rzeczywistością – jeden z najciekawszych modeli na rynku supersamochodów, McLaren P1, doczeka się następcy. Potwierdził to w rozmowie z Autocarem CEO producenta z Woking, Mike Flewitt.

McLaren P1 został stworzony jako spadkobierca legendarnego dla sporej rzeszy fanów McLarena F1 – samochodu przez lata dzierżącego tytuł najszybszego auta drogowego na świecie oraz zwycięzcy 24-godzinnego wyścigu Le Mans w 1995 roku. Stąd też pochodzi nazwa modelu zaprezentowanego w Genewie w 2013 roku – ,,Position One”, a także wygląd – auto prezentuje się z zewnątrz niczym podrasowany, odświeżony i agresywniejszy poprzednik. Naturalnym było więc, że dobrych kilka lat po premierze P1rozpoczną się spekulacje o kolejnym aucie z linii, której protoplastą był poczciwy F1. Wczoraj ostatecznie rozwiał je Mike Flewitt… potwierdzając niektóre z nich i ustalając datę premiery na rok 2024.

Pierwszą rzeczą było rozwianie plotek, które sugerowały zastosowanie w nowym P1 (nazwy jeszcze nie ujawniono, więc zostańmy na razie przy ,,nowym P1”) wyłącznie silnika elektrycznego. Aktualnie jest to hybryda twin-turbo o pojemności 3,7 L oraz mocy 737 koni mechanicznych. McLaren wciąż obstaje przy rozwiązaniu mieszanym, a CEO stajni z Wysp Brytyjskich obrazuje ten wybór McLarenem 765LT, odchudzoną i bardziej torową niż drogową wersją modelu 720S.

– Weźmy go [McLarena 765LT; przyp. red.] jako przykład. Wiemy, że wielu klientów będzie chciało wziąć swój samochód na tor. Jeśli zastosowalibyśmy silnik w pełni elektryczny, to po 30 minutach ostrzejszej jazdy musiałbyś podpiąć auto do ładowania na resztę dnia. To nas nie przekonuje.

Nie oznacza to jednak, że nigdy nie zobaczymy elektrycznego McLarena. Ustawa o zakazie sprzedaży samochodów spalinowych w Wielkiej Brytanii po 2035 roku sprawia, że elektryk z Woking jest ,,prawdopodobnie nieunikniony”, cytując słowa Flewitta.

Wracając do ,,nowego P1” – nie dowiedzieliśmy się wielu szczegółów dotyczących samego modelu. Ma on jednak mieć ponad 1000 koni mocy, bazować na dorobku F1 i P1, a ilość egzemplarzy ma być mocno ograniczona. Ten ostatni fakt nie dziwi nie tylko dlatego, że wyprodukowano tylko 375 sztuk poprzednika, ale również z uwagi na ostatnie problemy fabryki z Woking. Ostatnio McLaren zmniejszył ilość produkowanych sztuk naprawdę ciekawej Elvy z 399 do 249. W oficjalnym komunikacie możemy przeczytać, że ponad 800-konny speedster ma dzięki temu stać się ,,bardziej ekskluzywny”, lecz problemy Brytyjczyków ze sprzedażą od dawna się są dla nikogo tajemnicą. Dzięki cięciu ilości produkowanych Elv, mają być oni jednak w stanie je wszystkie sprzedać, co napawa optymizmem. Na nowe P1 spora część świata motoryzacji będzie czekać z wypiekami na twarzy, a sukcesy finansowe McLarena mogą temu modelowi tylko pomóc.

Foto. materiały prasowe producenta

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *