Bez wątpienia elektryfikacja to przyszłość motoryzacji. Czy tego chcemy czy nie, producenci muszą angażować się w rozwój tej gałęzi. Nie inaczej będzie w przypadku Lamborghini, a pierwszym kandydatem na taką odmianę jest oczywiście SUV tej marki. Elektryczna odmiana Urusa pojawi się na rynku, jednak według szefa Lamborghini, dopiero pod koniec tej dekady.
Obecnie, niemal każda marka ma elektryczny model w swojej gamie. Temu trendowi póki co opierają się jedynie producenci aut superluksusowych i egzotycznych. Nie inaczej jest w przypadku Lamborghini, dla którego perspektywa elektryfikacji jest odległa. Pomimo tego, szef marki, Mitja Borkert, w wywiadzie udzielonym dla australijskiego magazynu “Drive” zdradził, że elektryczna wersja Urusa się pojawi. Z racji swojej pozycji w gamie, prawdopodobnie to właśnie SUV Lamborghini będzie pierwszym elektrycznym modelem. To mimo wszystko dobra informacja, ponieważ następcy Huracana i Aventadora z pewnością będą bardziej emocjonujący.
Jednak póki co fani V8 mogą spać spokojnie. Ten silnik pozostanie w SUVie jeszcze przez kilka ładnych lat. Elektryczny Urus nadejdzie najwcześniej w przyszłej generacji modelu, czyli prawdopodobnie pod koniec tej dekady. Następca obecnego Urusa nadejdzie około 2028 roku, jednak możliwe, że początkowo w ofercie będzie zarówno odmiana spalinowa, jak i elektryczna. Podobnie będzie w przypadku nowej generacji Macana. Przez około rok w ofercie znajdą się obie odmiany.
Co ważne, Mitja Borkert potwierdził, że Lamborghini będzie wprowadzało na rynek spalinowe modele tak długo, jak będzie to możliwe. W związku z tym nie musimy się obawiać o supersamochody z dużymi silnikami przynajmniej do końca tej dekady. Oczywiście, w międzyczasie zapewne pojawi się hybrydowa odmiana któregoś z następców Huracana lub Aventadora. Co do Urusa, prawdopodobnie jeszcze w tym roku możemy spodziewać się jego usportowionej wersji. Moc V8 zapewne wzrośnie, a auto będzie znacznie agresywniej stylizowane. Nieznana jest póki co nazwa nowej odmiany. Możliwe, że Lamborghini zdecyduje się na Performante, podobnie jak to miało miejsce w specjalnej wersji Huracana.
Foto. materiały prasowe producenta
Redaktor | Fotograf