Hyundai jest w stanie z powodzeniem wejść w segment off-roadowych SUV-ów, o czym mówią wysoko postawione osoby w japońskim koncernie.
Hyundai w ostatnim czasie pokazuje, że w jakimkolwiek segmencie się nie pojawi, jest w stanie wprowadzić nowy porządek. Rynek hot-hatchy zdominowany przez europejskich producentów? Wielkie sukcesy odnosi na nim i30N. Coupe do miasta? Veloster idealnie wstrzela się w niszę. Sektor vanów? iLoad jest tam niemałą sensacją. Praktycznie w każdej kategorii znajdziemy na ten moment model koreańskiego koncernu. Jest jednak segment, w którym Hyundai ustępuje nieco konkurencji – szeroko pojęte terenówki i off-roadowe SUV-y.
W tym odłamie rynku prym wiedzie Toyota Land Cruiser i nie wydaje się, by ktoś mógł ją zdetronizować. A co, jeśli zrobi to właśnie producent z Seulu? Taki ruch sugerują słowa, jakie w rozmowie z australijskim portalem Carsguide powiedział Andrew Tuitahi, dyrektor generalny ds. produktów australijskiego oddziału Hyundaia.
Myślę, że to, co zrobiliśmy z i30N było naprawdę udane. Rzuciliśmy wyzwanie seriom RS i GTI oraz tradycyjnemu sposobowi myślenia nabywców tych aut. Podobnie sprawa ma się z iLoadem – rzucając wyzwanie takim modelom, jak [Toyota] HiAce w segmencie przez nich praktycznie zdominowanym. Zrobiliśmy dobrą robotę, podważając sposób myślenia potencjalnych klientów. Nie sadzę więc, by problemem byłoby wprowadzenie na rynek wytrzymałego SUV-a.
Andrew Tuitahi
Hyundai w swojej gamie ma między innymi modele Palisade oraz Santa Fe, które jednak nie do końca wpisują się we wspominany wyżej segment. Możliwe więc, że w niedalekiej przyszłości koncern może położyć na terenowe SUV-y większy nacisk. Tym bardziej, że dochodzące do nas plotki sugerują plany utworzenia wraz z Kią platformy specjalnie pod takie samochody. Rozwijany jest również 6-cylindrowy turbodiesel o pojemności trzech litrów i mocy 274 koni mechanicznych, który możemy znaleźć chociażby w Genesis GV80. Wyjść jest wiele i Hyundai ma naprawdę sporą dowolność w kwestii obrania jednej z wyżej wymienionych opcji. Czy Toyota Land Cruiser ma więc naprawdę czego się bać?
Foto. materiały prasowe producenta