Założyciel | Redaktor naczelny Pasjonat motoryzacji i marketingu - wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.

O SUV’ie Purosangue od Ferrari mówi się długo i pojawiają się coraz to dokładniejsze informacje, a możemy spodziewać się go nie wcześniej jak pod koniec 2021 roku

Ostatnio Aston Martin zaprezentował model DBX w Polsce oraz ogłosił, że chce sprzedawać 4-5 tysięcy egzemplarzy rocznie swojego SUV’a. Plan na pewno ambitny i może ciężko być go tak od razu zrealizować, choć mówimy o być albo nie być Astona. Ferrari chce iść tą samą drogą co Aston czy Bentley i również wypuści swojego SUV’a (Purosangue), lecz będziemy musieli na niego poczekać prawie dwa lata. Jeśli myślicie, że to kolejne informacje bez pokrycia w rzeczywistości to spójrzcie na model Roma. Platforma, na której opiera się auto została zaprojektowana tak by współpracować z silnikami V6, V8 oraz V12. To z kolei otwiera drogę do różnych wariantów nadwozia jakie można na niej osadzić i mogą one mieć całkowicie odmienne zastosowanie.

Ferrari stara się wprowadzić bardziej uniwersalną ofertę, aby dopasować się do potrzeb swoich klientów. Jednocześnie zapewniają, że silniki V12 w gamie pozostaną, ale mało prawdopodobnym jest, żeby Purosangue taką jednostkę otrzymało. Raczej możemy spodziewać się V8 w wersji hybrydowej, bo to pozwoli ograniczyć emisję spalin i otworzy drogę dla modeli typowo sportowych. V12 + elektryk? Raczej nie, bo sam silnik waży dużo, co w SUV’ie byłoby mało użyteczne, a taka jednostka nie pozwalałaby na dużą elastyczność. Czyli patrząc na silniki możemy spodziewać się, że konkurentem będzie Urus i Bentayga (wersja z V8). Ferrari mogłoby w ten sposób podreperować swój budżet i trochę uwolnić się spod ramion FCA (teraz FCA-PSA).

Najbliższy czas dla Ferrari będzie kluczowy, bo w planach mają nowy hiper samochód z V12 oraz napędem hybrydowym, ale to czas 2-3 lat zanim go zobaczymy, lecz przygotowania do tego trzeba odpowiednie poczynić. Zaprezentowana niedawno Roma ma być użytecznym GT, które trafi do klientów chcących jeździć Ferrari na co dzień. To z kolei jest konkurent dla McLarena GT, bo brytyjski producent również chce przyciągnąć klientów szukających wygodnego daily ze sportowym charakterem. Wszystkie te zabiegi mają utrzymać budżety w dobrej kondycji, bo rynek nie wybacza błędów i jeden słabszy model przy takich cenach może mieć negatywny skutek na produkcję wszystkich modeli firmy.

Foto. Daniel Crossman

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *