Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

Sony prezentując model Vision-S na pierwszy rzut oka nie zrobiło nic niezwykłego, bo widzieliśmy już samochody producentów elektroniki. Ale czy na pewno?

Jakiś czas temu Sony podczas targów elektroniki CES w Las Vegas zaskoczyło wszystkich. Kiedy większość spodziewała się prezentacji PlayStation 5, tak japoński producent zaprezentował nam ni stąd ni zowąd samochód. I choć wiadomość ta nie jest świeża, myślę, że mimo to warto byłoby się jeszcze raz nad tym pojazdem pochylić i przeanalizować dokładniej to, co się wydarzyło, bo może mieć to duży wpływ na przyszłość motoryzacji.

Na początek jednak przyjrzyjmy się, z czym mamy tutaj do czynienia. Vision-S to jak łatwo się domyślić kolejny projekt samochodu elektrycznego. Zbudowany na platformie austriackiej firmy Magna-Steyr, która zapewnia szerokie oraz płaskie rozłożenie akumulatorów w podłodze. To przekłada się na niższy środek ciężkości, lepsze prowadzenie oraz więcej miejsca w kabinie pasażerskiej. Bateria o pojemności 125kWh miałaby zapewnić ponad 500km zasięgu przy pełnym naładowaniu. Samochód napędzany jest przez dwa silniki po jednym na każdą oś i po 200kW (ok. 272KM) mocy każdy. To pozwoliłoby na rozpędzenie tego ważącego niemal 2,4 tony samochodu do setki w 4,8 sekundy, a maksymalna prędkość wynosiłaby 240km/h.

Osiągi niby nie nadzwyczajne, jednakże dla Sony od początku nie były one priorytetem przy projektowaniu Vision-S. Pojazd ten nie został stworzony do sportowej jazdy, czy dawania emocji z jego prowadzenia, a zapewnienia komfortu z podróży z mocnym naciskiem na multimedia. Firma umieściła całą masę różnych nowinek technicznych. Zrezygnowano z tradycyjnych lusterek na rzecz kamer umieszczonych w ich miejsce. Samochód będzie również stale monitorował zachowanie pasażerów, aby między innymi za sprawą ich mimiki czy gestów rozpoznać poziom koncentracji prowadzącego kierowcy iwysyłać ostrzeżenia jeśli będzie to potrzebne. System ten pozwoli również na podstawie odczuć pasażerów automatycznie uregulować temperaturę w kabinie.

Samochód został wyposażony w system autonomicznej jazdy 2 stopnia. To pomaga kierowcy w jeździe, jednakże wciąż do niego działania potrzebna jest ingerencja człowieka, którego obowiązkiem jest kontrolowanie sytuacji. Jak na razie system ten pozwala między innymi na zaparkowanie pojazdu bez ingerencji kierowcy, zaawansowane śledzenie otoczenia pozwalające na uniknięcie zderzenia z innym obiektem czy autonomiczną jazdę po autostradach, uwzględniając rozpoznanie alternatywnych pasów ruchu w przypadku występowania na nich robót drogowych. Jednakże wyposażenie w najnowszy standard sieci 5G oraz w aż 33 różnych czujników, w tym między innymi kamery 360 stopni miałoby pozwolić na ulepszenie atonomiczności aż do czwartego poziomu tylko za sprawą aktualizacji oprogramowania, które na ten moment jest dalekie od doskonałości. Dopiero po zastosowaniu nowszego software’u kierowca mógłby się niemal w pełni odciąć od konieczności prowadzenia, oraz zająć się dostępnymi w pojeździe multimediami.

Multimedialność to słowo klucz dla tego pojazdu. Tak naprawdę jest to główny powód dla którego powstał tenże prototyp. Sony ma już wyrobioną markę oraz zdobyte doświadczenie w zakresie produkcji elektroniki. Zapewne wielu z was to czytających ma bądź miała styczność z produktami tego japońskiego producenta. Czy to telefony, telewizory, konsole, słuchawki, czy cokolwiek innego. I właśnie doświadczenie w tym zakresie natchnęło Sony do stworzenia nie tyle samochodu, a multimedialnego środka transportu. Cytując Sony: „kabina samochodu stałaby się komfortowym otoczeniem, podobnym do przestrzeni w salonie”.

Kiedy spojrzymy na wnętrze, pierwszym co rzuca się w oczy to wszędobylska obecność ekranów. Najdobitniej widać to na desce rozdzielczej, która na całej szerokości wypełniona jest panoramicznym ekranem. To samo tyczy się tyłu, gdzie na tylnej części przednich siedzeń również znalazły się monitory przeznaczone dla pasażerów podróżujących z tyłu. Samochód wyposażony jest również w technologię Sony 360 Reality Audio, który dzięki wbudowanym w każdy fotel głośników pozwoli każdemu pasażerowie na słuchanie tego, co mu się podoba, likwidując tym samym spory o wybór ścieżki dźwiękowej. Oczywiście jest to jedynie opcjonalne zastosowanie, bo głośniki mogą działać również w sposób tradycyjny. Dzięki temu pasażerowie, a w późniejszym czasie również kierowcy za sprawą aktualizacji oprogramowania autonomicznej jazdy, będą mogli koncentrować się nie na jeździe, a na relaksowaniu się podróżą oglądając ulubione filmy, słuchaniem muzyki czy graniem w gry.

Poddając jednakże ten pojazd dokładnej analizie, możemy zauważyć że nie tyle stworzył, a bardziej podkreślił dwa ciekawe trendy, które w przyszłości mogą stać się dla motoryzacji chlebem powszednim. I nie mówimy tu bynajmniej o kwestii napędu, bo on w dzisiejszych czasach z dnia na dzień staje się coraz powszechniejszy. Zatem o co chodzi?

Przede wszystkim to, o czym pisałem wcześniej, czyli nastawienie na multimedialność. Nie jest to oczywiście nowa koncepcja i podobne rozwiązania w mniejszym stopniu mamy już w dzisiejszych pojazdach (jak chociażby w Teslach gdzie na ogromnych ekranach dotykowych możemy oglądać Netflixa czy pograć w Cupheada), jednakże jak pokazuje najnowszy prototyp Sony, tendencja będzie rosnąca i właśnie te aspekty z roku na rok będą zyskiwać na znaczeniu. Mógłbym wręcz z dużą dozą pewności powiedzieć, że w przyszłości większość osób przy zakupie pojazdów nie będzie się już sugerować mocą jednostek napędowych czy właściwościami jezdnymi, a czy ich przyszły autonomiczny środek transportu będzie oferował dostęp do ich ulubionej platformy streamingowej.

Tym jednak, co daje najwięcej do myślenia w związku z tym prototypem to fakt stworzenia go nie przez firmę związaną z motoryzacją, a właśnie z multimediami i elektroniką. I tu temat robi się naprawdę ciekawy. Od wielu lat obserwujemy „kryzys”, a może nawet początek „upadku” tradycyjnej motoryzacji. I nie chodzi mi tu o kwestię dotyczącą napędu. Od dziesięcioleci wiedziano, że złoża ropy kiedyś się skończą, a silniki spalinowe, choć najpopularniejsze i jak dotąd najbardziej rozwinięte, nigdy nie były jedynym rodzajem napędu w samochodach. Nieodłącznym elementem tradycyjnej motoryzacji jest kierowca. Kierowca, którego zadaniem jest prowadzić samochód. W dzisiejszych czasach współczesne nam samochody z roku na rok coraz bardziej ograniczają rolę człowieka jako kierowcy. Coraz więcej samochodów wyposażona jest w coraz większą liczbę różnych asystentów parkowania, systemów automatycznego hamowania w przypadku niebezpieczeństwa, a już dzisiaj trwają zaawansowane prace nad coraz to lepszymi rozwiązaniami autonomicznymi.

Nie będę się tutaj rozwodził nad tym, czy postępujący rozwój autonomicznych systemów jest dobry czy nie, bo nie o to tutaj chodzi. Jednakże można zauważyć pewną ciekawą zależność. Kiedy prowadzenie samochodu było w pełni zależne od człowieka, producenci prześcigiwali się w zakresie rozwiązań poprawiających właściwości jezdne. Powstawały nowe rozwiązania w obrębie zawieszenia, hamulców czy układów kierowniczych a auta stawały się coraz lepsze i przyjemniejsze w prowadzeniu. Co prawda znajdowały się samochody które robiły to gorzej bądź nie kładły na to większej wagi, jednakże wyznacznikiem dobrego auta niemal zawsze była jakość prowadzenia. Teraz jednak, kiedy kierowca jako osoba prowadząca pojazd powoli idzie w odstawkę, producenci coraz mniejszy nacisk będą kładli na właśnie te właściwości. Kiedy nie będzie kierowcy, to nikt nie będzie się przejmować podsterownością, nadsterownością, czy innymi problemami, kiedy te zostaną opanowane przez prowadzący samochód program.

Zatem, skoro pojazdem będzie kierował program, zamiast kierowcy w samochodzie będziemy mieli kolejnego pasażera. A co w większości robią pasażerowie? Nie tylko w samochodach, ale również w pociągach czy samolotach. Słuchają muzyki, oglądają filmy czy seriale, czytają książki, grają w gry mobilne i tak dalej. Od czasu do czasu jedynie spojrzą przez okno żeby przez chwilę zobaczyć mijany krajobraz. Kiedy właściciel nie będzie już dłużej „zmuszony” do prowadzenia samochodu, nie będzie mu zależeć na aspektach jezdnych. Stanie się kolejnym pasażerem przeglądającym social media. I tutaj wchodzą korporacje takie jak Sony. Bo po co miałby korzystać z małego ekranu telefonu, kiedy ma dostępną sporą przestrzeń przed sobą? A kto mógłby tę przestrzeń zapełnić? Producenci samochodów, którzy przez ten czas skoncentrowani byli na innych aspektach, czy może firmy od dekad zajmujące się elektroniką?

Bardzo możliwe, że w przyszłości obecne marki stracą na znaczeniu właśnie przez ten trend, bo nie będą w stanie zaoferować takiej jakości usług multimedialnych, jak firmy na nich skupione, dla których samochód stanie się po prostu kolejnym urządzeniem mobilnym. Do tego dochodzi fakt, że obecne pokolenie młodych mimo wszystko bardziej utożsamia się z firmami z branży elektronicznej niż motoryzacyjnej i dla nich samochód takiego producenta może być naturalnym przedłużeniem zżycia się z taką marką.

Osoby od dziecka korzystające z telefonów czy to Sony, Samsunga, Apple i tym podobnym będą również bardziej chętni kupić od nich samochód, niż od marki, która istnieje w branży istnieje od dawna, ale nie mieli z nią do czynienia. Mając swój pojazd firmy tego typu będą mogły w naturalny sposób przedłużyć swoje usługi również na nie, z czego już teraz w omawianym tutaj prototypie korzysta Sony. Słuchając muzyki na swoim telefonie tego japońskiego producenta, samochód automatycznie włączy ją również na swoich głośnikach. Do tego dochodzą również aplikacje mobile, dzięki którym sprawdzisz stan naładowania baterii czy lokalizację pojazdu. Możliwości są niemal nieograniczone, przez co właśnie ten aspekt w przyszłości będzie stanowić pole do rywalizacji między producentami. Nie moc, nie właściwości jezdne, a jak największa liczba usług multimedialnych.

Do tego przy dużych zasobach tego typu przedsiębiorstw nie ma problemu, aby takie pojazdy zaprojektować i wdrożyć do produkcji. A podczas gdy korporacje IT będą walczyć o upchanie większej ilości lepszej jakości usług, resztę auta mogą wykupić od poddostawców. W ten sam sposób również Sony postąpiło projektując Vision-S. W ten sposób przy aucie pomogły takie firmy jak Bosch, Continental czy ZF. Poza nimi swoje trzy grosze dodali jednak również producenci z branży IT, czyli Qualcomm i Nvidia. I choć Sony nie ma jak na razie zamiaru wprowadzenia pojazdu do produkcji, ten jak najbardziej wygląda na w pełni gotowy do masowej sprzedaży.

Oczywiście na ten moment ciężko powiedzieć, kiedy, w jakim stopniu i czy w ogóle takowe trendy się rozpowszechnią. O ile postęp w kierunku zwiększenia autonomiczności i multimedialności pojazdów jest niemal pewien, tak ciężko powiedzieć ile korporacji związanych z przemysłem IT pójdzie drogą Sony. Myślę jednak, że powstanie takiego pojazdu jak Vision-S na pewno da wielu osobom do myślenia, i w niedalekiej przyszłości może pojawić się znacznie więcej prototypów innych firm. Ale czy poza pokazaniem własnych możliwości pójdzie za tym produkcja seryjna to jak na ten moment pieśń dalekiej przyszłości. Tak samo scenariusz wyparcia w produkcji i sprzedaży samochodów tradycyjnych firm motoryzacyjnych przez przedsiębiorstwa informatyczne. Jednakże jak wiemy, wszystko jest możliwe i pozostają nam jedynie spekulacje.

Foto. materiały prasowe

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *